Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > A klasa (Myślenice)
Trenerzy Orła Myślenice na stażu w Wiśle i Cracovii2010-12-08 00:26:00

Trenerzy Orła Myślenice nie próżnują! Marek Dragosz i Kamil Ostrowski w ostatnich tygodniach odbyli staż w Wiśle Kraków u trenera Roberta Maaskanta, a wcześniej u Rafała Ulatowskiego w Cracovii.


Piłkarze odpoczywają, a szkoleniowcy poza planowaniem najbliższych miesięcy dbają o własny rozwój i zdobywanie wiedzy. Nie tak dawno temu Krzysztof Karpeta, Kamil Ostrowski i Marek Dragosz brali udział w międzynarodowej konferencji dotyczącej szkolenia dzieci i młodzieży w Warszawie. Nieco wcześniej byli w Poznaniu na szkoleniu organizowanym przez Bolton Wanderers. Jeszcze we wrześniu odbyli staż szkoleniowy w Cracovii, prowadzonej wtedy przez Rafała Ulatowskiego. Przez ponad tydzień obserwowali pracę krakowskiej drużyny, biorąc udział w zajęciach treningowych, odprawach, odbywając wiele rozmów.

- Trafiliśmy na okres, w którym Cracovia kolekcjonowała porażki. Taka sytuacja nie zdarza się często, dlatego wbrew pozorom uważam to za spore doświadczenie. Jedno to poznawanie warsztatu trenerskiego, drugie to obserwacja jak radzić sobie w takich momentach. Nie jest łatwe dla trenera, po kolejnej kompromitacji, spojrzeć w oczy zawodnikom zrezygnowanym, będącym bez wiary w to co robią. Rafał Ulatowski przeżywał wtedy chyba najgorsze chwile w swojej trenerskiej przygodzie, ale obserwując to od wewnątrz śmiało można powiedzieć, że walczył do końca - mówi Kamil Ostrowski.

- Cracovii nie szło wtedy. Niestety, ta sytuacja niewiele się zmieniła. Czegoś zabrakło „Pasiakom”. Szkoda, bo osobiście znam Rafała od wielu lat i uważam go za sporej klasy fachowca. I przykro mi, że już nie ma go w Krakowie – komentuje Marek Dragosz.

Rafał Ulatowski został w maju trenerem piłkarzy Cracovii. Zastąpił Oresta Lenczyka. Kontrakt z Cracovią miął obowiązywać dwa lata. - Uważam, że w życiu jest wszystko zależne od tego czy ktoś chce grać, chce się poświęcać. Mam nadzieję, że będzie to widoczne na boisku, ale nie mogę obiecać, że tak będzie od pierwszego meczu - powiedział podczas inauguracyjnej konferencji prasowej Rafał Ulatowski. W tym samym czasie prezes Cracovii prof. Janusz Filipiak przedstawił też nowego dyrektora sportowego, Tomasza Rząsę. Jak podkreślił, zatrudnienie zarówno Ulatowskiego, jak i Rząsy ma być krokiem w kierunku nowej organizacji pionu sportowego w klubie, bardziej profesjonalnej. Trenerzy Orła mieli okazję do wielu rozmów i wymiany doświadczeń z obydwoma. Podobnie jak ze specjalistą ds. przygotowania fizycznego. Łukasz Bortnik po zakończeniu kariery piłkarskiej wyjechał w 2001 roku do USA, gdzie rozpoczął trwającą do dziś edukację. Ma spore doświadczenie wyniesione z pracy w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. To naprawdę tęga głowa w swoim fachu.

Niedawno, szkoleniowcy Orła odbyli kolejny staż szkoleniowy. Tym razem w krakowskiej Wiśle. Przez dwa tygodnie brali czynny udział w życiu ekipy „Białej Gwiazdy”.

- To były bardzo wartościowe dwa tygodnie. Wspólnie z Kamilem spędziliśmy rzeczowy, rzetelny czas. Dawno już nie było mi dane w Polsce odkrywać i poznawać. Dawno nie wyniosłem takiej wiedzy z doświadczeń w naszym kraju – mówi Marek Dragosz.

- Kontakt z holenderską myślą szkoleniową, opartą na niezliczonej liczbie podań i małych grach, analizy i rozmowy z trenerem Maaskantem to naprawdę bagaż cennej wiedzy. Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci postawa trenera, który jest wewnątrz drużyny - ćwiczy z nią, rozmawia, wygłupia się, ale jak trzeba potrafi być surowy i stanowczy. Wydaje się, że chyba w każdej dziedzinie życia praca nad swoim doświadczeniem zawodowym powinna właśnie iść w parze z pracą nad swoją osobowością. Niezwykle wartościowe były również rozmowy i obserwacja pracy trenera od przygotowania fizycznego Andrzeja Bahra - przyznał Kamil Ostrowski.

Zatrudnienie Holendra Roberta Maaskanta na stanowisku trenera Wisły Kraków podzieliło w sierpniu jej kibiców na dwa obozy. Jedni cieszyli się, że prezes Bogdan Basałaj postawił na fachowca z Zachodu. Innych martwił fakt, że Holender nie jest szkoleniowcem „z nazwiskiem”. Takim, jak choćby przymierzani wtedy do Wisły Dan Petrescu czy Diego Simeone. Dziś – w opinii trenerów myślenickiego Orła – takich rozterek nikt nie powinien mieć. Maaskant nie jest zwolennikiem twardej ręki podczas treningów. Ale potrafi też konsekwentnie egzekwować obowiązki piłkarzy. Krok po kroku, tydzień po tygodniu, dokłada kolejne elementy w układance związanej ze scalaniem zespołu. To bardzo mądra metoda wynikająca z analizy pracy poprzedników. Stosuje dużo zajęć z piłkami. Kładzie spory nacisk na elementy taktyczne. To podoba się piłkarzom. Maaskant już dziś znalazł z nimi wspólny język.

Arkadiusz Radomski, pomocnik Cracovii, który zna holenderski futbol jak mało kto w naszym regionie już trzy miesiące temu mówił: - Maaskant jest naprawdę wyśmienitym trenerem, cieszącym się w Holandii znakomitą opinią. Zdaniem tamtejszych mediów, miał wkrótce trafić do klubu z wielkiej trójki – Ajaxu, Feyenoordu lub PSV. Jestem zdumiony, że wybrał Wisłę – zaznaczał Radomski. – On potrafi poskładać, zreperować każdą drużynę!

Maaskant jest ogromnie kontaktowym i sympatycznym człowiekiem. Rozmowy z nim to ogromny ładunek wiedzy i jednocześnie wielu sympatycznych minut. Pochodzi z piłkarskiej rodziny. Jego ojciec, Gerbrand Maaskant, był znanym piłkarzem, a później trenerem. Jako piłkarz grał na pozycji pomocnika. W swojej karierze był zawodnikiem m.in. Go Ahead Eagles, FC Emmen, Motherwell FC, FC Zwolle i Excelsioru Rotterdam. Po zakończeniu kariery piłkarskiej Maaskant został trenerem. Najpierw trzy lata spędził w RBC Roosendaal, następnie kierował Go Ahead Eagle. Do klubu z Roosendaal Maaskant wracał jeszcze dwa razy. Dwukrotnie też udawało mu się awansować z tą drużyną do pierwszej ligi holenderskiej. W międzyczasie był trenerem w Willem II oraz MVV Maastricht. W ostatnim okresie przed przybyciem do Krakowa prowadził zespół pierwszej ligi holenderskiej – NAC Breda.

Podczas jednego z treningów Robert Maaskant przerwał zajęcia. Podniesionym głosem oznajmił piłkarzom w czerwonych znacznikach, z teoretycznie silniejszej drużyny, że tak grać nie można. Gracze podstawowego składu przegrywali czterema golami i nie kwapili się do odrabiania strat. Maaskant był mocno poirytowany. - Motywowanie piłkarzy to moja praca, zawodnicy każdego dnia muszą się  pokazywać z jak najlepszej strony. Wygraliśmy dwa bardzo ważne mecze, ale musimy pamiętać, że straciliśmy jesienią za dużo punktów. Na więcej nie możemy sobie pozwolić - mówił później w swoim gabinecie. Znając polskie realia można powiedzieć, że to niby oczywiste, a jednak nie dla wszystkich wykonalne. Robert Maaskant nie ma w sobie nic z gwiazdora. Jest dostępny, naturalny i uśmiechnięty. Poświęcił trenerom Orła wiele godzin, opowiadając o arkanach swojego warsztatu szkoleniowego, o taktycznych niuansach i sposobie na budowanie zespołu.

Dragosz i Ostrowski mają już sprecyzowane kolejne plany szkoleniowe. Na przełomie stycznia i lutego wyjeżdżają na staż do Wielkiej Brytanii, a w wakacje z rewizytą do fińskiego FC Honka.

www.lksorzel.prv.pl


3-kaa.jpg
marek_dragosz.jpg
wisla_ostry.jpg
ostrowski_i_dragosz_z_ulatowskim_i_fiodorem.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty