Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Juniorzy starsi > Liga Małopolska JS
Gole po stałych fragmentach

Okocimski Brzesko - MOSiR Unia Oświęcim 1-2 (0-0)

0-1 Łach 62
0-2 Moskwik 71
1-2 Curyło 80
OKOCIMSKI:
Pitaś - Curyło, Ostrowski, Żak, Legutko - Baran (75 Wójtowicz), Bieniek, K. Kania, Bibro (70 Machalski) - Krzak (46 Wyczesany), Słomka.
UNIA: Ł. Woźniak - Flisek, Adamus, Gąsiorek, Tarabuła - Łach, Głowacki (75 Borak), Wróbel (60 Kajfasz), Bartula (72 Gzela) - Góra (80 K. Woźniak), Moskwik.

W pierwszej, wyrównanej, połowie sporo było walki. Oba zespoły były groźne głównie ze stałych fragmentów, klarownych sytuacji z akcji nie umiały wypracować.

- Przełomowy moment nastąpił gdy strzeliliśmy gola - uważa Tomasz Wróbel, trener Unii. - Gospodarze wtedy z konieczności się otworzyli, co umożliwiło nam grę z kontry. Wkrótce było już 2-0 dla nas. Niby mecz toczył się pod naszą kontrolą, ale wystarczył błąd bramkarza zakończony utratą gola, a w końcówce zrobiło się nerwowo, zwłaszcza że rywale złapali wiatr w żagle.

Pierwszy gol dla oświęcimian padł po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W zamieszaniu Tarabuła lewą nogą "skontrował" piłkę, a podanie skutecznie zamknął z prawej strony Łach uderzając w "krótki" róg. Druga bramka padła także po stałym fragmencie. Z wolnego z lewej strony Tarabuła zacentrował na 10. metr, skąd Moskwik głową skierował futbolówkę do siatki po "długim".

Również kontaktowy gol dla Okocimskiego został zdobyty po rzucie wolnym. Curyło uderzył z 30 metrów, piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od pleców bramkarza i wpadła do siatki.

- Postawiliśmy w końcówce wszystko na jedną kartę, ale nie udało się stworzyć sytuacji bramkowej - stwierdził Marek Małysa, szkoleniowiec Okocimskiego. - Nie tylko nie wyrównaliśmy, ale mogliśmy jeszcze stracić kolejne bramki. Wygrana Unii jest zasłużona, miała w drugiej połowie inicjatywę, my atakowaliśmy tylko sporadycznie. Na naszej słabszej postawie zaważył brak dwóch kluczowych zawodników. Z powodu kontuzji pachwiny nie mógł zagrać napastnik Klisiewicz, a ze względu na uraz kolana obrońca Mirski.

- Do końca drżeliśmy o wynik, bo gospodarze cały czas w końcówce wrzucali piłki w nasze pole karne na tak zwaną "aferę". Uniknęlibyśmy tej nerwówki, gdybyśmy wykorzystali chociaż jedną z trzech "setek" w ostatnich dziesięciu minutach. Mogliśmy ich "dobić". Dwie szanse miał Moskwik, raz po podaniu Łacha nie trafił w bramkę, a za drugim razem wcelował w poprzeczkę. Z kolei Kajfasz strzelił minimalnie niecelnie...
- zakończył trener Unii, Tomasz Wróbel.

 

rk

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty