Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Niezwykła nagroda dla Beskidu mimo porażki w Muszynie2011-04-30 22:40:00

W meczu dwóch „góralskich” ekip widzowie nie uświadczyli pięknego futbolu, za to twardej walki było pod dostatkiem. Starły się równorzędne drużyny i żadna z ekip nie zdołała osiągnąć widocznej przewagi. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.


Hlousek dał zwycięstwo Popradowi

Poprad Muszyna - Beskid Andrychów 1-0 (0-0)

 

1-0 Hlousek 90+2

Sędziował Grzegorz Noworolnik (Nowy Targ). Żółte kartki: Hlousek, Polański - Kmieć, Kruk.

POPRAD: D. Bomba - Grzyb, Polański, Peciak, Merklinger, T. Bomba (60 Trybulec), Damasiewicz, Zachariasz ( 46 Drąg), Hlousek, Plata, Cempa.

BESKID: Góra - Nowicki, Czarnik, Zalewski, Kaczmarczyk, Knapik, Kmieć (60 Cecuga), Kruk, Chowaniec, Fryś, Kozioł (70 Rzeszutko).

 

Andrychowianie byli najbliżej strzelenia gola, gdy Paweł Góra dalekim wykopem szybko wznowił grę, futbolówkę głową przerzucił nad obrońcami Dariusz Fryś i od 35. metra Eryk Kozioł pędził na samotne spotkanie z golkiperem Popradu. Bramkarz miejscowych wyszedł na 16. metr i napastnik Beskidu zdecydował się na lobowanie go, ale strzał był minimalnie niecelny. Piłka pofrunęła tuż nad poprzeczką.

 

Czego nie zdołali osiągnąć andrychowianie, udało się gospodarzom. W ostatniej akcji meczu dalekim wykopem uruchomił napastników Popradu golkiper muszyńskiej drużyny. Piłka została zagrana do Hlouska, który zza pola karnego oddał mocny i precyzyjny strzał, zapewniając swojej ekipie komplet punktów.

 

- Straciliśmy głupią bramkę - przyznał grający trener Beskidu, Mirosław Kmieć. - Chwilę wcześniej to my byliśmy przy piłce. Mateusz Kruk niepotrzebnie zdecydował się na zagranie do przodu. Bramkarz Popradu przejął piłkę i szybko zagrał do napastników - relacjonuje szkoleniowiec. - Ale takie sytuacje się zdarzają. Ważne, żeby wyciągnąć wnioski i takich błędów nie powielać w przyszłości. Jednak strata bramki w 92. minucie meczu to ogromny ból. Trzeba grać w piłkę, żeby faktycznie to poczuć. Zostaliśmy trafieni, zaczynamy grę od środka i w tym momencie sędzia kończy mecz. Co innego, gdybyśmy stracili gola w 15. minucie i później nie zdołali odrobić straty. Wtedy znaczyłoby to, że faktycznie jesteśmy słabsi. Ale w takiej sytuacji nie mieliśmy nawet szans na odpowiedź - żałuje Mirosław Kmieć. - Nie mam jednak do chłopaków żadnych pretensji. Zagrali z pełnym zaangażowaniem, a Nowicki, Fryś i Kozioł wybiegli na boisko z urazami - zaznacza szkoleniowiec.

 

Andrychowianie jak zawsze mogli jednak liczyć na wsparcie sympatyków. Ich spotkanie w Muszynie oglądał Andrzej Kot, honorowy członek „Klubu Stu”, który wspiera andrychowską piłkę, choć pochodzi z Limanowej. Po meczu ugościł Beskidowców wspólną kolacją w restauracji „Złoty Róg”. - Dla nas to bardzo cenny gest. Dzięki takim ludziom wiemy, że nasza praca ma sens, bo interesują się tym ludzie, jeżdżą za nami, oglądają nasze mecze i niezawodnie nas wspierają - podkreśla Mirosław Kmieć.

www.aksbeskid.pl




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty