Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Wiadomości PN Małopolska
Myślenice: „Bin Laden” pogrążył „nieadekwatny” Orlicz2009-10-31 17:28:00

Nie była to dobra reklama trzecioligowej piłki, mimo, że spotkały się zespoły z górnej części tabeli III ligi. Zawiódł swoją postawą zwłaszcza wicelider z Suchedniowa, który zaprezentował się w Myślenicach po prostu słabo. – Nasza gra nie była adekwatna do miejsca w tabeli – przyznał Paweł Jaworek, grający trener gości, nie bardzo wiedząc czym było to spowodowane. Może Orliczowi zaszkodziło minizgrupowanie i nocleg w zajeździe, bo tak zorganizował wyprawę do Myślenic, co w III lidze należy raczej do rzadkości.


Dalin Myślenice – Orlicz Suchedniów 2-0 (1-0)

1-0 Stelmach 14

2-0 Stelmach 84
Sędziował Tomasz Pilarski (Tarnów). Żółte kartki: J. Górecki, Myśków, Kałat, Obłaza – Wilk, Gryz, Hajduk. Czerwone kartka: J. Górecki (58, 2. żółta). Widzów 100.
DALIN: Obłaza – Mysków, Banaszkiewicz, Pilch, Marchiński – Stelmach (90+2 Rojek), Muniak, Kałat, J. Górecki – M. Górecki (87 Moskal), Nowak.
ORLICZ: Szram – Dębniak, Kubiec (75 Jaworek), Dulak, Ubożak – Babin (41 Zegadło), Gryz, Hajduk Korkiszko – Jaros (80 Kozera), Wilk.


Myśleniczanie ładniej dla oka zagrali tydzień wcześniej w Niepołomicach, ale tam dało to tylko remis. Tym razem gra wyglądała może gorzej, ale za to są trzy punkty i to podkreślali miejscowi po meczu.
Grano w piłkę kopaną nogą, ale obie bramki Tomasz Stelmach zdobył bynajmniej nie korzystając z kończyn. Najpierw przymierzył głową, a drugiego gola zdobył… klatką piersiową. W 14 min z rzutu rożnego dośrodkował Dawid Kałat, bramkarz Aleksiej Szram minął się z piłką i stający bliżej drugiego słupka, Stelmach spokojnie skierował piłkę głową do opuszczonej bramki. W 84 min Kałat dograł w bok pola karnego do Radosława Muniaka, ten zagrał nad wychodzącym Szramem lobującą piłkę wzdłuż bramki, a nadbiegający Stelmach piersią wepchnął piłkę do bramki, przy okazji sam wylądował w „sieci”. Dodajmy, że jedyny strzelec bramek w tym meczu nosi zabójczy pseudonim „Bin Laden”.


Do nie najwyższego poziomu meczu dostroił się sędzia Tomasz Pilarski. Goście mieli całkiem uzasadnione pretensje o sytuację z 27 min. Przy linii końcowej w pole karne wszedł Szymon Gryz i był przez dobre kilka metrów przytrzymany za koszulkę przez biegnącego przy nim Tomasza Pilcha. Pomocnik gości w końcu upadł i gdy zaczął upominać się o karnego otrzymał żółtą kartkę. Druga kontrowersja miała miejsce w 58 min. Tym razem w pole karne wbiegł Jakub Górecki i w starciu z dwoma rywalami całkiem naturalnie przewrócił się. Nie było mowy o rzucie karnym, ale na pewno nie była to próba wymuszenia „jedenastki” (piłkarz nie protestował), sędzia jednak inaczej to zinterpretował i ukarał J. Góreckiego „żółtkiem”, a że była to już druga taka kara dla niego, gospodarze musieli grać w osłabieniu.
Orlicz, zresztą podobnie, jak po stracie pierwszej bramki, tak po stracie zawodnika przez rywali, zaatakował, lecz jak powiedział trener Jaworek: – Graliśmy przez 30 minut z przewagą jednego zawodnika i nie stworzyliśmy żadnej sytuacji.

 

Jednak jedna była – już w 60 min Pavlo Korkiszko ubiegł Karola Obłazę, posyłając piłkę obok niego, ale sprzed linii bramkowej futbolówkę wybił Kamil Myśków. W tej sytuacji „Makron” uratował Dalin, ale przytrafiły mu się w meczu, zgoła niepodobne do tego piłkarza, dwa prezenty dla rywali, jak w 55 min , gdy zagrał wprost pod nogi Radosława Wilka, ale szansy goście nie wykorzystali, bo Wilk, podał do partnera z ataku – Mariusza Jarosa, a ten był na spalonym.


Myśleniczanie w osłabieniu dawali opór Orliczowi, liczyli na kontry i gdy padł drugi gol, już mieli swoje w garści. Zresztą  mieli jeszcze kilka szans, by bardziej pognębić gości.


Radosław Muniak, kapitan Dalinu skomentował: - Ciężki mecz, grząskie boisko nie sprzyjało jakiejś technicznej grze, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Szybko strzeliliśmy bramkę z rzutu rożnego. W ogóle pierwsze 20 minuty zagraliśmy dobrze, w drugiej części pierwszej połowy już cofnęliśmy się. Uważam, że niesłusznie otrzymaliśmy czerwoną kartkę, Kuba nie symulował na rzut karny. Przez 10 minut po czerwieni wkradła się nerwowość, ale potem zaczęliśmy grać „swoje”, wychodzić z kontrami, zdobyliśmy drugą bramkę i trzy punkty. Teraz czeka nas mecz z liderem, Hutnikiem i też będziemy chcieli wygrać.
WEŁNA




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty