Przeciszovia Przeciszów jest rewelacją jesiennych rozgrywek w V lidze krakowsko-wadowickiej. Beniaminek przegrał w sobotę w Kryspinowie z Lotnikiem swój pierwszy mecz (1-4), tracąc fotel lidera na rzecz ostatniego rywala, a trener Sławomir Frączek zapowiedział dymisję.

Nie jest ona jednak podyktowana przegraną w Kryspinowie. – Drużyna jest pozostawiona sama sobie, choć po wywalczeniu awansu ze strony władz gminy padło wiele deklaracji pomocy. Minęło kilka miesięcy, a na razie okazały się obietnicami nie mającymi pokrycia w rzeczywistości – zdradza Sławomir Frączek, trener przeciszowian, który nie wyklucza, że najbliższy mecz przeciwko Sokołowi Przytkowice może być jego ostatnim.

– Wszystkim w powiecie oświęcimskim wydaje się, że Przeciszów jest krainą mlekiem i miodem płynącą, w którym zarabia się grubą kasę. Rzeczywistość jest jednak inna. Włodarze gminy jakoś nie potrafią docenić, że to dzięki piłkarzom dużo mówi i pisze się o Przeciszowie. Dzisiaj coraz trudniej spojrzeć mi w oczy piłkarzom, których dzięki swoim kontaktom sprowadziłem do drużyny. Prezes w pojedynkę klubu nie uciągnie. Za kilka tygodni może okazać się, że z mocnej i perspektywicznej ekipy, którą udało nam się zbudować, nie zostanie nic. Nie chciałbym, aby moje zamiary zostały odebrane jako ucieczka z tonącego okrętu. Jestem jednak gotów odejść, żeby zwrócić uwagę społeczności na kłopoty drużyny – dodaje trener.

Jeśli władze klubu szybko nie znajdą wspólnego języka z lokalną władzą, to historyczny dla klubu awans do V ligi może się dla niego okazać tylko rocznym w niej epizodem.
(ADI)