Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Wiadomości PN Małopolska
Lubań Maniowy z podhalańskim Pucharem Polski2010-07-11 18:36:00

W niedzielnym, finałowym meczu piłkarskiego Pucharu Podhala, Lubań Maniowy rozgromił w Ostrowsku Wierchy Rabka 9-0.


Lubań Maniowy – Wierchy Rabka 9-0 (6-0)

Bramki: Waksmundzki 13, 86, Komorek 18, 39, Sral 36, 63, Hałgas 24, Kurnyta 37, Jędrol 79.


LUBAŃ: Hładowczak – Anioł (61 K. Potoczak), Gąsiorek,  Babik, Górecki (36 Kowalczyk), Komorek (46 Jędrol), Hałgas (46 Mikoś), Waksmundzki, Sral, Kurnyta, Pietrzak.

WIERCHY: Szradko – Zając, Majewski, S. Pędzimąż (67 Czyszczoń), Tupta (46 Nawara), Śmieszek (67 Leśniak), Mitoraj, K. Pędzimąż, Gacek, Jagosz, Niedźwiedź (46 Świder).

W boksie obowiązuje wprawdzie zasada, że nie bije się leżącego, lecz na boisku piłkarskim w Ostrowsku, w finale Pucharu Polski na szczeblu podhalańskim, ten kanon nie obowiązywał. Rabczanie już po pierwszym starciu znaleźli się na deskach i ich sekundant powinien rzucić ręcznik. Nie zrobił tego i po przerwie obserwowaliśmy spokojne punktowanie jego zespołu.

Maniowianie z kolei jak ognia unikali niepotrzebnego starcia, trzymając rywala na dystans. Tylko w momentach rozluźnienia (czytaj: wysokiego prowadzenia) pozwolili przeciwnikowi na natarcia. Jednak wszystkie jego ciosy pruły w powietrze.

Z wielką przyjemnością oglądało się akcje Lubania. Przeprowadzane były na wielkim luzie. Piłka była posłuszna, nie przeszkadzała im. Chodziła od nogi do nogi, wiele zagrań było z pierwszej piłki, z klepki. One raz za razem rozmontowywali bezradną i dziurawą niczym markowy ser szwajcarski defensywę rabczan. Po raz pierwszy nie powstrzymała maniowian w 13 minucie ( czyżby pechowa? ). Założyła nieudaną pułapkę ofsajdową i Waksmundzki po zagraniu Srala ulokował piłkę w przeciwległym dolnym rogu. Upłynęło 5 minut, a Lubań przeprowadził kolejną wspaniałą akcję, którą Komorek zakończył strzałem w krótki róg pod poprzeczkę. Maniowianie nie poprzestali na tym. Nadal kłuli rywala swoimi żądłami i w 24 minucie podanie Srala nie przejął Waksmundzki, przeskakując piłkę i Hałgas z 16 metrów nie dał szans obrony bramkarzowi.

– Co oni wyprawiają z nami przed szesnastką. Panowie obudźcie się! Gdzie jest Norbert. Gra w pomocy? Pusto jest na prawej obronie – pomstował sztab rabczan.

Na nic to się zdało, bo w odstępie trzech minut stracili kolejne trzy gole. Podanie w „uliczkę” do Srala, a ten znalazł się oko w oko z bramkarzem. Obronił, ale piłka odbiła się od leżącego zawodnika Maniów i wylądowała w rogu bramki. Chwilę później Sral z Kurnytą wymieniali piłkę jak na treningu i ostatni ulokował ją w pustej bramce. Szóste trafienie (Komorek) również poprzedzone zostało akcją z podręcznika.

Wierchy pierwszy strzał na bramkę Hładowczaka oddali w 29 minucie (K. Pędzimąż), ale był niecelny. Minutę później Gacek był bliski pokonania golkipera, który przez pewien czas reprezentował barwy Widzewa. – Gdyby był krótszy, to nie wyłapałby tego – skomentował Jan Kunka. Jeszcze przed przerwą główka K. Pędzimęża pofrunęła nad poprzeczką.
Po przerwie Hładowczak miał więcej pracy. Musiał wyłapywać niedokładne dośrodkowania, a w trzech przypadkach może mówić o dużym szczęściu. Dwa razy nikt nie zamknął akcji. Piłka podawana wzdłuż linii bramkowej minimalnie mijała drugi słupek. Zaś po strzale Leśniaka futbolówka przełamała mu ręce i trafiła w poprzeczkę. Za to Lubań nie miał litości. W 63 minucie Sral ograł pięciu przeciwników, oszukał bramkarza kładąc go na murawie i posłał piłkę do opuszczonej świątyni. Jędrol i Waksmundzki równie po pięknych akcjach postawili kropkę nad „i”.

- Puchar już mamy, na trzecią ligę czekamy – śpiewali kibice Lubania, gdy ci odpierali puchar i czek na 1600 złotych ufundowany przez sklep Dido Sport z Nowego Targu. Podziękowano też Bogusławowi Górnikowi, który zakończył sędziowską karierę. Z gwizdkiem lub z chorągiewką przez 15 lat biegał po boiskach. W tym czasie zaliczył ponad 1500 spotkań.

- Miłym akcentem zakończyliśmy udany sezon – mówi szkoleniowiec Lubania, Marek Żołądź. – Byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. Znakomicie wywiązaliśmy się z roli faworyta.

- Nie spodziewałem się takiego pogromu
– przyznaje prezes Wierchów, Tomasz Traczyk. – Nie było nas na więcej stać. Chcieliśmy powalczyć, ale było widać różnicę trzech klas. Maniowianie byli świetnie przygotowani kondycyjnie i zasłużenie wygrali. Czas na odmłodzenie drużyny.

- Chciałbym podziękować organizatorom, a szczególnie prezesowi Dunajca Ostrowsko, Gabrielowi Szumalowi za perfekcyjną organizację. Dopisała widownia. Spotkanie było ciekawe, mimo potwornego upału. Burmistrz Rabki Ewa Przybyło i wójt gminy Czorsztyn Waldemar Wojtaszek, którzy ściskali kciuki za swoimi zespołami, opuszczają Ostrowsko w zgoła odmiennych nastrojach. Miło, ze do nas zawitali
– powiedział prezes PPPN, Dariusz Mazur.


Stefan Leśniowski, sportowepodhale.pl


luban.jpg
lm.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty