Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Wiadomości PN Małopolska
Jeszcze Beskid walczy, do Tarnowa pojedzie z siekierami2010-06-19 23:07:00

Beskid Andrychów - Nida Pińczów 5-2 (4-1)

1-0 Penkala 23

2-0 Knapik 29

3-0 Sobala 33

4-0 Derek 39

4-1 Chlewicki 44

4-2 Ł. Mika 66, karny

5-2 Penkala 77

Sędziował Michał Fudala z Brzeska. Żółte kartki: Kaczmarczyk, M. Sobala - Ł. Mika, Wilkus Dekarz. Widzów: 500.
BESKID: Felsch - Kaczmarczyk, Walczak, Sobita (84 Zając), Panek - M. Sobala, Kmieć, Derek, Knapik - Penkala, Fryś.
NIDA: Zyguła - Madej, Karpiński, Głuc, Myca - Ł. Mika, Pęcherz (70 M. Mika), Zaręba, Wilkus - Chlewicki (70 Kasza), Sobczyk.

Sytuacja Beskidu w tabeli jest trudna, ale sen z powiek jego grającego trenera Mirosława Kmiecia spędza sytuacja kadrowa. Po każdym meczu ubywał mu kolejny zawodnik. - Miałem tak poukładaną drużynę, że potrafilibyśmy na boso wbiec na najwyższą górę świata, nie pytając, jak to jest możliwie - rozpoczyna andrychowski szkoleniowiec. - Wiśle ciężko grało się bez jednego Pawła Brożka, a ja takich Brożków straciłem pięciu, i to w każdej formacji. O ile jeszcze w obronie młokos potrafi zastąpić doświadczonego gracza, bo będzie tylko wybijał piłki, to już w ofensywie trzeba umieć rozegrać akcję, a tego w serii czterech przegranych meczach nie było - dodaje szkoleniowiec.

Powrót Mariusza Sobali uporządkował środek pola, a Przemysław Knapik nie tylko strzelił gola (na jego barkach spoczywa ciężar zdobywania bramek), ale także ostro pracował na kolegów. - Gdybyśmy we wcześniejszych meczach tak szybko otwierali wynik, jak przeciwko Nidzie, to odprawilibyśmy rywali z podobnym bagażem goli - analizuje trener Kmieć. - Owszem, ta wygrana nie zapewniła nam utrzymania, ale walczymy dalej. Nie wiem, może na wyprawę do Tarnowa rozdam chłopcom siekiery i będziemy rąbać rywali aż polecą wióry, a może będziemy ich ciąć nożami. Musimy ostatnie dwa mecze wygrać - tymi słowami Mirosław Kmieć oddał determinację w swoim zespole.

Z kolei goście narzekali po meczu na pracę arbitra, zgłaszając swoje uwagi obserwatorowi. Ich zdaniem, rozjemca nie pozwolił im na wiele. Trener Nidy Mariusz Maj nie wytrzymał nerwowo, więc od 65 minuty oglądał mecz z trybun.
ADI




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty