Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Wiadomości PN Małopolska
Brożek: W mojej sytuacji każda bramka cieszy2010-04-21 08:37:00 ASInfo

- Bardzo cieszę się ze strzelonej bramki. W sytuacji, w jakiej byłem od dłuższego czasu, każda bramka, nawet zdobyta z tak niewielkiej odległości, bardzo cieszy - powiedział Paweł Brożek z Wisły Kraków po wygranym meczu ze Śląskiem Wrocław 1-0.


Snajper Wisły przełamał swoją indolencję strzelecką, która trwała od 24 października ub.r. Po meczu nie krył radości z tego faktu. - Bardzo się cieszę z tego gola, duża w tym zasługa oczywiście Patryka Małeckiego, który wyłożył mi piłkę jak na tacy, a mnie nie pozostało nic innego, jak skierować ją do pustej bramki. W takiej sytuacji, w jakiej byłem od dłuższego czasu, każda bramka cieszy i jest bardzo ładna - zapewnił Brożek.
Napastnik "Białej Gwiazdy" wykazał się w drugiej połowie rzadko spotykanym u niego altruizmem, kiedy w dogodnych sytuacjach podawał do kolegów. Czy Brożek zatracił pewność siebie? - Rzeczywiście takie sytuacje miały miejsce, nawet koledzy z drużyny zwrócili mi uwagę, że za mało strzelam. W kolejnych meczach będę się starał grać jak najlepiej dla drużyny i wykorzystywać te sytuacje. Dzisiaj w drugiej połowie miałem okazje, w których powinienem oddać strzał, a szukałem kolegów. Na pewno był to lepszy mecz z moim wykonaniu niż te poprzednie. Ta kilkudniowa przerwa mi pomogła, nabrałem świeżości i szybkości - zapewnił piłkarz Wisły.
Krakowian czeka w najbliższą sobotę mecz na szczycie z Lechem Poznań. Brożek jest świadomy ciężaru gatunkowego tego spotkania. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to bardzo ważny mecz, bo nasze zwycięstwo przesądzi sprawę mistrzostwa. Szkoda oczywiście Arka Głowackiego, bo jest podporą defensywy i będzie go brakowało w tym spotkaniu. Moim zdaniem sędzia zbyt pochopnie pokazał mu żółtą kartkę. Mecz na pewno pokaże, która drużyna zasługuje na mistrzostwo. Mimo że w przypadku porażki pozostaniemy na pierwszym miejscu, na pewno zagramy o wygraną. Odskoczylibyśmy wtedy od rywali na siedem punktów i wtedy na 90% bylibyśmy mistrzami - zakończył autor zwycięskiego trafienia w meczu ze Śląskiem.

Ćwielong zadowolony z przeprowadzki do Śląska

- Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Szkoda sytuacji, których może nie było zbyt wiele, ale mogliśmy się w nich pokusić o coś więcej. Wisła z przebiegu całego spotkania zasłużyła na zwycięstwo - powiedział piłkarz Śląska Wrocław, Piotr Ćwielong, po przegranym meczu z Wisłą Kraków 0-1.
- Wisła cały czas dążyła do tego, by strzelić bramkę, która dałaby im zwycięstwo. My też chcieliśmy to zrobić, ale nam się to nie udało i przegraliśmy 0-1. Wychodzi tak, a nie inaczej, że w tej rundzie nie potrafimy wygrywać, i to jest naszą bolączką - zauważył "Pepe".
Piłkarz przed rozpoczęciem rundy wiosennej przeniósł się z Wisły do Śląska. Jak sam zaznacza, ten ruch wyszedł mu na dobre.
- Jestem zadowolony z przeprowadzki do Wrocławia, cieszę się, że trener Tarasiewicz chciał mnie w swojej drużynie, że mi zaufał. Swoją postawą na boisku w każdym meczu staram się mu dziękować za to - powiedział Ćwielong.

Madej: Widać rękę Kasperczaka

- Wisła grała dobrze, widać już chyba rękę Kasperczaka, widać akcent na ofensywę. Przeciwnicy wygrali zasłużenie, a my musimy myśleć o zwycięstwach w innych spotkaniach - powiedział pomocnik Śląska Wrocław, Łukasz Madej, po przegranym meczu z Wisłą Kraków 0-1.
- Wisła grała ofensywnie, a my nie potrafiliśmy przenieść naszych akcentów ofensywnych bliżej jej pola karnego, nasze akcje kończyły się na 30. metrze przed bramką przeciwnika i dalej było już trudniej. Z kolei ofensywni zawodnicy Wisły otrzymywali piłkę odwrotnie niż my - na 30. metrze od bramki i tam zaczynała się ich gra - zanalizował przebieg meczu Madej.
W kolejnych meczach w Śląsku będą już mogli zagrać Vuk Sotirović i Tomasz Szewczuk, którzy pauzowali za kartki, a kolejni zawodnicy nie są zagrożeni absencjami z tego powodu. - Racja, ale w kolejnych meczach musimy na to uważać - zaznaczył pomocnik wrocławian. - Ja dostałem dzisiaj trzecią żółtą kartkę. Ale to jest liga, trzeba sobie z tym radzić i jeśli będę musiał pauzować, to będzie miał mnie kto zastąpić. Dlatego trzeba spokojnie do tego podchodzić i dalej grać i zdobywać punkty - dodał.
Do końca kwietnia zarząd Śląska musi podjąć decyzję o przedłużeniu kontraktu z Madejem. Sam zainteresowany nie chciał jednoznacznie stwierdzić, czy swoją grą przeciwko Wiśle dał argumenty ku temu, by jego umowa została prolongowana.
- Nie decyduje o tym jeden mecz. Graliśmy na tyle, na ile byliśmy w stanie. Wisła była dzisiaj lepsza, w końcu graliśmy dzisiaj z mistrzem Polski. Zrobiliśmy dzisiaj wszystko, co mogliśmy. Zabrakło nam argumentów w akcjach ofensywnych, choć z drugiej strony nie potrafimy przecież okiwać 3-4 zawodników. Musimy więcej operować piłką bliżej bramki przeciwnika - powiedział Madej.
- Jeśli chodzi o sprawę Arka Głowackiego, to nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, bo w ferworze walki nie zauważyłem tej sytuacji. Jego strata oznacza bardzo dużo dla Wisły, bo w kluczowym meczu z Lechem zabraknie obrońcy, który tworzy najlepszą parę środkowych defensorów w naszej lidze - zakończył piłkarz wrocławskiego Śląska.


ASInfo


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty