Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Wiadomości PN Małopolska
Górnik ma lidera, a Sandecja pochwały2009-09-06 19:49:00 Jerzy Mucha

Sandecja nadal pozostaje bez zwycięstwa na obcych boiskach. W Zabrzu, w obecności 14 tysięcy kibiców, beniaminek z Nowego Sącza uległ minimalnie 14-krotnemu mistrzowi Polski, jednak pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.  Zespół z Nowego Sącza miał więcej sytuacji golowych, częściej był przy piłce, jednak był na bakier ze skutecznością.


Górnik Zabrze – Sandecja Nowy Sącz 1-0 (1-0)

1-0   Pazdan 17
Sędziowali Radosław Trochimiuk oraz Radosław Grabowski i Maciej Mostek (Ciechanów). Żółte kartki: Kulig (53, faul na Bębenku), Szczot (56, wymuszanie rzutu karnego) – Stefanik (90+2, faul na Beście). Widzów 14 000.

GÓRNIK: Nowak – Kulig, Karwan, Pazdan, Magiera – Bonin (88 Danch),  Przybylski, Strąk, Madejski (46 Szczot) – Besta, Pitry (46 Gorawski).
SANDECJA: Różalski – Makuch, Cios, Niane (61 Berliński), Borovićanin – Bębenek, Zawadzki (82 Fabianowski), Stefanik,  Gawęcki, Jonczyk (81 Piegzik) – Aleksander.

Górnik ma lidera, a Sandecja pochwały…

Beniaminek nie trząsł w Zabrzu portkami, demonstrując przed największą widownią w kraju determinację i niesłychaną waleczność. Te atuty nie wystarczyły jednak do zwycięstwa, gdyż Sandecji zabrakło łutu szczęścia. W doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym, Dariusz Gawęcki uderzył piłkę głową w poprzeczkę. Można powiedzieć, że w tym momencie Górnik wrócił z dalekiej podróży…
Gdyby Gawęcki lepiej się przyłożył, w Zabrzu nie byłoby pomeczowej fety związanej ze zdobyciem fotela lidera. Jedynego gola zdobył w 17. minucie Michał Pazdan, który skorzystał z dośrodkowania Przemysława Pitrego, zamykając jego dynamiczną akcję. To pierwsza bramka ligowa wychowanka Hutnika Kraków. – Na pewno dopisało nam szczęście, przecież ten strzał w poprzeczkę mógł się zakończyć golem i byłby remis. W sumie, uważam jednak, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Ale trzeba pochwalić Sandecję, która grała otwartą piłkę i sprawiła nam mnóstwo kłopotów – stwierdził po spotkaniu Michał Pazdan, który w nagrodę za swoje trafienie otrzymał… koguta. To tradycyjna nagroda wręczana po każdym meczu w Zabrzu najlepszemu graczowi Górnika przez Stanisława Sętkowskiego, wiernego fana drużyny.


W loży honorowej widzieliśmy ludzi Leo Beenhakkera, a konkretnie Jakuba Błaszczykowskiego, którego do Zabrza przywiózł jego wujek, Jerzy Brzęczek i Andrzeja Dawidziuka. Trener bramkarzy naszej reprezentacji miał nosa, gdyż obserwowany przez niego Sebastian Nowak miał sporo roboty i w kilku wypadkach pokazał interwencje wysokiej klasy. Nowak i jego koledzy spotkali się zresztą z kadrowiczami Beenhakkera w tyskiej „Piramidzie”, gdzie obie ekipy przygotowywały się do swoich spotkań. Większość zabrzan chyba zapatrzyła się na biało-czerwonych i przeciwko Sandecji grała tak, jak reprezentacja przeciwko Irlandii Północnej. Momentami bez ładu i składu, nie potrafiąc uporządkować gry w środku pola. – Ten zespół boi się wziąć odpowiedzialności za swoje akcje, chłopcy nie wytrzymują presji. Ktoś musi nimi wstrząsnąć – denerwował się po spotkaniu trener Górnika, Ryszard Komornicki, który musi się zmagać nie tylko ze słabą psychiką swoich zawodników, ale jeszcze regresem formy.


Ekipa z Nowego Sącza bardzo szybko przekonała się, że nie taki diabeł straszny jak go malują i po 20 minutach strachu przejęła inicjatywę, której nie oddała już do końca. Gdyby w 66. minucie Michał Jonczyk potrafił spokojnie uderzyć piłkę z 15. metrów, w sytuacji sam na sam, scenariusz meczowy mógł się rozwinąć w zupełnie innym kierunku. No i do tego doszła wspomniana sytuacja Gawęckiego z 92. minuty, która będzie się śniła pomocnikowi Sandecji do końca życia. – Co z tego, że po meczu wszyscy nas chwalili, skoro znowu kończymy wyjazdowy mecz bez punktów i bramek. Ale można mówić o postępie, w Świnoujściu straciliśmy trzy gole, w Szczecinie cztery, a teraz – tylko jednego – gorzko uśmiechnął się były napastnik zabrzan, Arkadiusz Aleksander.
Jerzy Mucha

ZDANIEM TRENERÓW

Ryszard Komornicki, Górnik Zabrze:
- Moja drużyna musi się nauczyć żyć z ciśnieniem. My po prostu boimy się grać w piłkę. Ten ciężar „musu” musimy zdjąć z siebie. Ale jak wygramy 30 spotkań po 1-0 to wystarczy to nam do awansu. To co pan sędzia wyprawiał woła o pomstę do nieba. W jakiej lidze my gramy? Naprawdę szkoda słów, jeśli chodzi o postawę trójki sędziowskiej.

Dariusz Wójtowicz, Sandecja Nowy Sącz:

- Dla nas już sam przyjazd do tego wielkiego klubu, pretendującego do awansu był wielkim wydarzeniem. Jak na beniaminka to uważam, że naprawdę godnie się zaprezentowaliśmy. Szkoda tylko, że w kolejnym spotkaniu graliśmy całkiem nieźle, ale skończyło się to bez punktów. Zespół poprawia grę, jednak zabrakło tego najważniejszego, czyli skuteczności. W sumie można powiedzieć, że nasza gra była lepsza od wyniku.



Jerzy Mucha
sandecja1.jpg
sandecja3.jpg
sandecja2.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty