Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska
HUTNIKOWI GROZI LIKWIDACJA, piłkarze mogą nie wyjść na sobotni mecz2009-09-15 22:59:00 MAS

Dramatyczna sytuacja w krakowskim Hutniku. III-ligowi piłkarze postawili dziś zarządowi klubu ultimatum, że jeżeli do piątku nie zostaną uregulowane ich zaległe wypłaty, mogą nie wyjść na sobotni mecz z Glinikiem Gorlice. – Są dorośli, sami zdecydują, co zrobią. Trudno będzie spełnić ich warunki w tym terminie. Nie zaprzeczam, że jednym z pomysłów na rozwiązanie problemów finansowych jest postawienie spółki Hutnik SSA w ramach, której działa pion sportowy, w stan upadłości – przyznaje jej prezes Andrzej Oraczewski.


Piłkarze oraz sztab trenerski i medyczny złożyli dziś za pośrednictwem dwóch przedstawicieli rady drużyny Krzysztofa Świątka i Pawła Pyciaka pismo, w którym ostrzegają, że zastanawiają się czy przystąpić do sobotniego meczu. Piszą w nim, że w tym sezonie zgodzili się już na 30-procentowe obniżenie pensji, a mimo to w lidze pewnie i efektownie wygrywają i zajmują pozycję lidera. Tymczasem zarząd klubu ciągle zwodzi ich obietnicami wypłat, z których się nie wywiązuje. – Kolejnym z obiecanych terminów uregulowania zaległości miał być tydzień po meczu z Górnikiem Wieliczka i znów nie dostaliśmy pieniędzy – mówi Krzysztof Świątek. – Słyszymy stale: w przyszłym tygodniu, w przyszłym tygodniu...

Piłkarze podkreślają, że nie tylko nie otrzymują wypłat z racji umów o pracę i stypendiów, ale nawet nie mają sprzętu do gry, w tym butów, więc zdarza się, że ubierają na mecze dwa różne, bramkarze wymieniają się jedną parą rękawic. Ponieważ nie podpisano regulaminu dotyczącego rozgrywek, klub nie przyjął na siebie zobowiązań związanych z pokryciem kosztów leczenia zawodników w razie poważnych kontuzji (wypłaty z obowiązkowego ubezpieczenia są w takich sytuacjach minimalne), o premiach nie wspominając. Piłkarze oczekują, że do piątku dostaną pieniądze, a jeśli nie, zbiorą się w tym dniu i zdecydują, czy w sobotę zagrają przeciwko Glinikowi.


Andrzej Oraczewski, prezes spółki, w ramach której działa klub i firma remontowa-budowlana zarabiająca na potrzeby sportowców, przyznaje, że ciężko będzie spełnić ultimatum piłkarzy. Na dziś zwołał w trybie pilnym radą nadzorczą spółki. – Piłkarze są dorośli, sami zdecydują, co zrobią. Na wypłaty czekają nie tylko oni, ale także pracownicy firmy budowlanej. Oni nie mówią o strajku – mówi prezes.


Twierdzi, że kiedy w czerwcu podpisywał z piłkarzami umowy, sam miał obietnice finansowe od innych. – Były sygnały z miasta, że udzieli nam pożyczki w wysokości 650 tysięcy złotych. Bieżących zaległości mamy ok. 700 tysięcy zł, liczyłem, że ta pożyczka pomoże nam przetrzymać najgorszy czas, ale mimo obietnic jej nie dostaliśmy i chyba nie dostaniemy. W budżecie miasta było planowane 3,5 mln złotych na modernizację naszego stadionu, gdyby zostały przyznane i powierzono pracę naszej firmie, uratowałby się i Hutnik, i pozostałe dwa krakowskie kluby miałyby pożytek z gry w swoim mieście. Ostatecznie pieniędzy na modernizację stadionu Hutnika nie przyznano. Ostatnio wykonaliśmy montaż krzesełek na naszym stadionie na życzenie miasta, wystawiliśmy fakturę na 130 tysięcy złotych i też są problemy z jej uregulowaniem. Czekamy też na płatność od dewelopera na rzecz którego nasza firma wykonywała prace. Robimy wszystko, żeby wyjść z kryzysu, ale nie da się w trzy miesiące, a tyle jestem prezesem, zrestrukturyzować firmy, która od 7 lat generowała długi. Ich wysokość sięga teraz 4 milionów złotych. Są w tym zaległości wobec ZUS, Urzędu Skarbowego, nikt nie udzieli zadłużonej firmie kredytu, gdybyśmy chcieli w ten sposób zdobyć szybko gotówkę. Poszukiwania sponsorów też jest w tej sytuacji bardzo trudne. Kto wyda pieniądze na spłacanie nie swoich długów? Mamy plan restrukturyzacji, ale może nam zabraknąć czasu na jego zrealizowanie – przyznaje Oraczewski.


Zdradza, że w tej sytuacji poważnie bierze pod uwagę postawienie spółki w stan likwidacji: – Chcieliśmy za wszelką cenę tego uniknąć, utrzymać III ligę, a można było przecież wcale nie zgłaszać drużyny do rozgrywek. Patrząc z tej strony decyzja piłkarzy może być przyczynkiem do decyzji o likwidacji, nie zmuszę ich do grania, a po trzech walkowerach zostaniemy relegowani  z rozgrywek.

Piłkarze nie są jedynymi wierzycielami Hutnika. Część innych oddała już egzekucję długów komornikom (jeden zabrał nawet komputer spółki z całą bazą danych, nim ją skopiowano...). Ich obecność na Suchych Stawach jest codziennością. – Zdążyłem się do niej przyzwyczaić, komornicy to nie jest największy problem Hutnika – twierdzi Oraczewski. – Największym problemem jest to, że nikt nam nie pomaga.


18:47, aktualizacja 22:59


MAS



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty