Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska
Wisła znów straciła gola w końcówce2010-05-15 19:05:00

W ostatnim meczu sezonu Wisła Kraków zremisowała z Odrą Wodzisław 1-1. Nie obroniła zatem mistrzowskiego tytułu, bowiem Lech Poznań nie zawiódł na własnym stadionie i ograł Zagłębie Lubin 2-0.

Kasperczak: Na razie jestem trenerem Wisły


Wisła Kraków – Odra Wodzisław 1-1 (1-0)

1-0 Małecki 36
1-1 Bueno 90

Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin). Żółte kartki: Ba - Brasilia, Bueno. Widzów 4000.
WISŁA: Juszczyk – Singlar, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek – Łobodziński (88 Mączyński), Sobolewski, Ba, Diaz (80 Kirm) – Małecki (73 Jirsak), Boguski.
ODRA: Onyszko – Velicky, Kowalczyk, Dymkowski, Pielorz – Malinowski (62 Chmiest) – Pechniak, Brasilia (72 Woś) – Kwiek, Cantoro – Bueno.

Od samego początku wiślacy ruszyli z atakami, zamykających przyjezdnych na ich połowie. W 7. minucie zakotłowało się po rzucie rożnym, ale z zagrożenia obronną ręką wyszedł Arkadiusz Onyszko.
Sprawy w swoje ręce chciał wziąć Piotr Brożek. Najpierw po rajdzie przez całą długość boiska uderzył obok słupka, a chwilę później znalazł się w sytuacji sam na sam. Chybił jednak bramkę, a za głowę złapał się także Wojciech Łobodziński, który mógł zaliczyć niesamowicie efektowną asystę.

W 36. minucie przeprowadzona została kluczowa akcja dla losów pierwszej połowy. Niestrzeżony na prawej stronie Peter Singlar, dla którego znalazło się miejsce w podstawowej jedenastce (pierwszy występ po kontuzji), pomknął z piłką i posłał ją w pole karne. Dośrodkowanie zamknął wślizgiem Patryk Małecki, dając Wiśle prowadzenie.

- Mistrz, mistrz, nasz TS – wznosili okrzyki kibice, ale bliżej mistrzostwa był Lech. Krakowianie dowiedzieli się o korzystnym dla niego wyniku w szatni, ale po wznowieniu gry wcale nie wyglądali na przybitych. W 50. minucie zatrzęsła się poprzeczka po mocnym strzale Łobodzińskiego z prostego podbicia. Miał czego żałować, bo rywale zupełnie zgubili krycie, dając mu czas na przymierzenie.

Wisła kontynuowała ofensywną grę. O krok od podwyższenia na 2-0 byli Brożek (wrzutka przeleciała nad jego głową), Issa Ba (zamiast w odsłoniętą część bramki nastrzelił Małeckiego) i Małecki (przegrany pojedynek z Onyszką).

Marcin Brosz krążył po prostokącie trenerskim, jakby chcąc natchnąć swoich podopiecznych. W 68. minucie wyprowadzili kontrę, która sfinalizował Daniel Bueno. Chorągiewka sędziego bocznego powędrowała słusznie w górę, bowiem napastnik znajdował się na spalonym w trakcie podania.

W końcówce szanse na pokazanie się otrzymali Andraż Kirm i Krzysztof Mączyński, co zmieniło nieco ustawienie drużyny. Na „szpicy” znalazł się Boguski, a wprowadzeni za skrzydłowych skierowali się bliżej środka. Zespół szukał kolejnego gola, tymczasem to Odra doprowadziła do wyrównania. Nim Bueno skierował piłkę do siatki, na trybunach zrobiło się nerwowo i konieczna była interwencja służb porządkowych.
Robert Błaszczyk

Kasperczak: Na razie jestem trenerem Wisły

Henryk Kasperczak (trener Wisły Kraków):
- Nie jesteśmy zadowoleni, bo chcieliśmy zamknąć sezon zwycięstwem. Jest takie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Brakowało nam skuteczności w ofensywie i tego żałujemy.
Kiedy dowiedzieliśmy się o zdobyciu drugiego gola przez Lecha, uszło z nas powietrze. Nasze zadanie nie zostało wykonane, a do tego stało się to w takich okolicznościach. Chciałbym podziękować kibicom za to, że wierzyli w nas do samego końca. Przyszli i dopingowali nas bardzo głośno. Jestem zawiedziony niektórymi spotkaniami. Szczególnie tymi, w których gra toczyła się "do jednej bramki". Czasami w futbolu nie ma sprawiedliwości i gra nie przekłada się na punkty. Drużyna nie wykorzystała potencjału, na co wpłynęły również kontuzje. Nie udało się maksymalnie wykorzystać niektórych zawodników. Nie byli odpowiednio przygotowani do "maratońskiej" rundy wiosennej. Przede wszystkim brakowało nam postawienia "kropki nad i". Trzeba w dalszym ciągu pracować nad skutecznością.
Co dalej? Na razie jestem trenerem Wisły. Nie wiem, co stanie się w przyszłości. Być może dojdzie do spotkania z włodarzami klubu, abym mógł przedstawić raport z wykonanej pracy.


Marcin Brosz (trener Odry Wodzisław):
- Cała taktyka polegała, aby jak najdłużej przetrwać na tak trudnym terenie. Upatrywaliśmy swojej szansy w stałych fragmentach gry. Udało się dopiero zagrozić w 90. minucie. Szkoda, byliśmy blisko bardzo utrzymania. Wstrzymuję się z ocenami co do sytuacji, w której został odgwizdany spalony (przy trafieniu Bueno). Dyskutowałem z sędzią, nie odniosłem się do niego w obrażliwy sposób. Nie chciałem wywierać na nim presji. Bardzo przeżywałem jednak mecz, stąd wynikała moja reakcja.
Nie zrealizowaliśmy celu w postaci utrzymania. Mamy do siebie pretensje, bo dwa punkty więcej pozwoliłyby nam pozostać w Ekstraklasie. Musimy przeanalizować naszą postawę. Nie wiem, czy będę pracował dalej... dajmy sobie czas na przemyślenia. Nie kwestionujemy spadku, ale łudzimy się, że jeszcze zostaniemy w lidze. W ostatnich latach wynikały różne sytuacje. Może ten gol w ostatnich sekundach coś jeszcze znaczy?

rb

 

Aktualizacja 19:43


smutnepozegnaniedb.jpg
onyszko db.jpg
maleckidb.jpg
boguski db.jpg
brozek pio db.jpg
diaz db.jpg
lobodzinski db.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty