Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Seniorzy > Ekstraklasa
RYSZARD NIEMIEC: Właściciel Wisły jest rozczarowany faktem, że zetknął się z otwartą wrogością kibiców2012-11-25 13:37:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (161)

Niezbędne korepetycje z patriotyzmu?


W sierpniu, dokładnie 19-tego, roku 1956, pierwszoligowa jedenastka krakowskiej Wisły, mistrz Polski sprzed pięciu lat, mająca w składzie takich graczy jak Fryderyk Monica, Władysław Kawula, Leszek Snopkowski, Wiesław Gamaj, Marian Machowski, Adam Michel, pojechała na mecz do Warszawy. Na Stadionie Wojska Polskiego naprzeciw niej stanął aktualny mistrz kraju, drużyna uznanych już gwiazd Edwarda Szymkowiaka, Jerzego Woźniaka, Ernesta Pohla, Andrzeja Zientary, Lucjana Brychcego, Marcelego Strzykalskiego, Henryka Kempnego, Edwina Kowola…

Byłem na tym meczu, dzięki memu tacie, kibicowi Wisły od przedwojnia. Jechaliśmy z Przemyśla do Olsztyna, na przedsezonowy turniej koszykówki kategorii juniorów i w stolicy zrobiliśmy sobie przerwę w podróży. Już w 32. minucie krakowianie przegrywali 0:4, więc ojciec próbował wyprowadzić nas na dworzec, najwyraźniej usiłując skrócić własne,  bolesne doświadczenie. Ale większość nie wyrzekła się nadziei na zmianę wyniku, dlatego trzeba było wypić kielich goryczy do końca. Staliśmy w tym miejscu stadionu na Łazienkowskiej, gdzie później zainstalowana została „żyleta”, żywo dopingując przyjezdnych. Włos nam z głowy nie spadł, nawet jednego złego słowa z ust fanów Legii nie usłyszeliśmy! Byliśmy, jak wypadało na zawodników Polonii Przemyśl, klubu mającego sztamę z Białą Gwiazdą, dozgonnymi "wrogami” Legii, więc nie wypadało zostawić własnej drużyny na pastwę losu. Jakiś ślad tej sympatii słychać po dziś dzień na stadionie Wisły, której kibice skandując nazwy zaprzyjaźnionych partnerów, Polonię klasyfikują zaraz po Lechii, Śląsku, Unii Tarnów…

Odgrzebuję z zakamarków pamięci tamten mecz, bo jego emocjonalne skutki chcę porównać z aktualną sytuacją panującą na linii klub i piłkarze - kibice Wisły. Na meczu bowiem ze Śląskiem nasza, jakby nie było, krakowska publiczność, lżyła i wykpiwała w sposób zorganizowany poczynania podopiecznych Tomasza Kulawika. Wszechogarniająca "szydera” zdominowała wszystkie zbiorowe artykulacje trybuny szalikowców, w taki sposób protestujących, w odwecie za decyzję wojewody, zamykającą trybunę północną.

Wtedy, 56 lat temu, po tej astronomicznej klęsce zadanej im przez Legię, wiślacy mieli zdrowego pietra przed następnym meczem na swoim boisku. Obawiali się jakiejś odmiany ostracyzmu, już na pewno gwizdów, a może nawet radykalnej absencji kibiców w derbowym pojedynku z Garbarnią… Nic z tego! Na stadionie zjawiło się aż 25 tysięcy widzów, nie rozległ się ani jeden gwizd, a zaordynowanej przez widownię porcji oklasków nie dało się przecież przypisać wyłącznie brązowym. W takiej otulinie psychologicznej wiślacy dali z siebie maksimum, gromiąc garbarzy 8:3, w ten sposób udowadniając, że o jakimś totalnym załamaniu nie ma mowy.

Nie chcę powiedzieć, że ówcześni kibice Wisły rzeczywiście byli bardziej związani z drużyną "na dobre i na złe”, mimo że przed meczami nie intonowali hymnu "Jak długo na Wawelu”, a w treści sloganu, wzywającego graczy do zwiększonego wysiłku, znajdował się przymiotnik "gwardyjski"... Wiem natomiast, że współczesny sympatyk zrzeszony w Stowarzyszeniu Kibiców ma swoje regulaminowe obowiązki, spisane w sądowym akcie rejestrującym. Nie przypuszczam, aby w tym dokumencie zawarta była możliwość… bojkotu meczów mistrzowskich własnej drużyny! Zarówno antydoping, wyśmiewanie zagrań całej drużyny, jak i pojedynczych, nieudanych poczynań, ani chybi są sprzeczne z założeniami i genezą wszelkich stowarzyszeń kibicowskich. Bojkot swoim następstwem ekonomicznym oznacza, nie mniej ni więcej, tylko realne straty finansowe klubu, akurat znajdującego się w kryzysie. Dodatkowe pogłębianie wiślackiej recesji i braku finansowej płynności, ociera się o zarzut działania na szkodę spółki, co nie jest bynajmniej czczą retoryką umoralniającą rozpalone głowy. Jest to jak najbardziej kategoria materialna, bezpośrednio rzutująca na budżet klubowy. Został on przecież poważnie uszczuplony grzywnami dyscyplinarnymi, jakie spadły na Wisłę, za radosną twórczość kibiców. Szacuje się, że w dwuleciu 2011-2012 klub wybulił tytułem kar nałożonych przez UEFA, PZPN i Ekstraklasę, blisko 1 milion złotych!!! Może szanowni bojkotowicze tego nie wiedzą, ale piszący te słowa jest po rozmowie z właścicielem Wisły i swoje wie…

Bogusław Cupiał, podsumowując 15-lecie swego bezprecedensowego w skali kraju zaangażowania w klubowy wyczyn, objawia spore rozczarowanie. Nie bierze się ono, wbrew krążącym opiniom, z faktu niespełnienia projektu awansowania do Ligi Mistrzów, ale z tego, że w najtrudniejszej chwili dla klubu zetknął się on z otwartą wrogością ze strony tych, którzy mieli być dwunastym graczem, mającym dozgonny kontrakt z Białą Gwiazdą. Ktoś kto miesięcznie asygnuje 1,5 miliona euro na utrzymanie drużyny zawodowej, ma prawo spodziewać się po zbiorowości, dla której satysfakcji ta drużyna istnieje, że nie poskąpi ona swojej cząstki w postaci biletu za 15 złotych!!!

Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty