Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Dobry mecz, remis sprawiedliwy, ale Wolania ma niedosyt

Wolania Wola Rzędzińska - Hutnik Nowa Huta 1-1 (1-0)

1-0 M. Kucharzyk 24

1-1 Zdziński 55

Sędziował Wacław Gargula (Nowy Sącz). Żółte kartki: Sołtys, Kaim - Nawrot. Mecz bez publiczności.

WOLANIA: Libera - Kaim, Bartkowski, Gąsior, Trędota (71 Sołtys) - Czarnik, Tadel (46 Malec), Brożek, Ligara - Kucharzyk, Jasiak (83 Tarczoń).

HUTNIK: Stępniowski - Jarosz (59 Kozak), Kukla, Jurkowski, Zimny - Salamon (76 Białkowski), Nawrot, Gamrot, Zdziński (90 Wrona) - Stanek, Dudziński (59 Buras).

 

- Szkoda mi tego remisu, bo biorąc pod uwagę liczbę stworzonych sytuacji powinniśmy wygrać. Mieliśmy pięć szans, Hutnik dwie, z tego jedną wykorzystał. Dlatego uważam, że szczęśliwie u nas zremisował. Jeśli jego bramkarz bronił nasze strzały, to zapewne także dlatego, że nie były idealne - żałuje trener Wolanii Roman Ciochoń.

Hutnik może lepiej operował piłką, ale Wolania rzeczywiście szans bramkowych miała więcej. Kilka razy nie lada talentem błysnął bramkarz zespołu z Nowej Huty, który zatrzymywał rywali w sytuacjach, w których niektórzy widzieli już piłkę w bramce.

Ciekawiej zaczął jednak Hutnik - w 5 min Zdziński uderzał z 17 metrów, piłkę spod poprzeczki wybił Libera. W 12 min z kolei Ligara świetnie wrzucał piłkę przed bramkę Hutnika, w ostatniej chwili wybił ją Jurkowski. W 23 min Salamon uderzał obok lewego słupka, a minutę później gospodarze cieszyli się z gola. Kucharzyk  wykorzystał błąd defensywy Hutnika, przejął piłkę na 20. metrze, pognał z nią na bramkę, minął Stępniowskiego i na końcu spełnił powinność - trafił do pustej bramki.

Z walki, która toczyła się do końca pierwszej połowy niewiele już wynikało, lepsze wrażenie w tej części meczu sprawiali piłkarze Wolanii.

 

I oni groźniejszymi sytuacjami zaczęli drugą połowę. W 48 min Jasiak strzelał z 12 metrów, w 50 min mocno pachniało bramką. Kucharzyk pognał lewą stronę, dograł piłkę do środka do Brożka, ten strzelał na wprost do bramki, ale Stępniowski świetnie interweniował.

Co nie udało się gospodarzom, wyszło gościom. W 55 min Zdziński przebojowo zachował się szarżując na bramkę rywali. Naciskany przez nich zdołał jeszcze oddać celny strzał na bramkę, pokonując Liberę. W 65 min autorem bardzo ciekawej akcji był z kolei Salamon, przedarł się prawą stronę, zszedł do środka, przełożył sobie piłkę na lewą nogę i strzelał ...w poprzeczkę. Akcja godna telewizyjnych powtórek.

W 70 min Stępniowski po raz kolejny uratował swój zespół przed stratą - sobie tylko znanym sposobem wybił piłkę po strzale Jasiaka i poradził sobie też z dobitką. Jeszcze uderzali Bartkowski (tuż nad bramkę) i Brożek (bramkarz Hutnika wybił piłkę nad poprzeczkę), a na koniec po strzale Nawrota z wolnego Libera  wybił piłkę.

- Po remisie mam niedosyt, a zachowaniem krakowskiej ekipy, także trenera Krzysztofa Przytuły, jestem wręcz zniesmaczony. Człowiek, który grał w lidze, teraz jest komentatorem telewizyjnym, zszedł swoim zachowaniem poniżej poziomu. Do mnie, wreszcie starszego trenera, wykrzykiwał - przepraszam za słowa- że mam wypier... do budy. Sędzia go temperował. Słyszeliśmy od krakowskiej ekipy komentarze, że jesteśmy wieśniakami, i zobaczymy co będzie, jak przyjedziemy do Nowej Huty. Jestem tym głęboko wstrząśnięty - przyznaje Roman Ciochoń.

 

To był kolejny mecz bez publiczności (z niewielką garstką). Wolania, podobnie jak wcześniej inne kluby, na mecz z Hutnikiem zdecydowała się zamknąć stadion przed kibicami.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty