Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Bramkarz Sandecji w roli napastnika2011-05-22 16:36:00

Sandecja II Nowy Sącz - Wolania Wola Rzędzińska 6-0 (2-0)

1-0 Fałowski 18
2-0 Szeliga 41
3-0 Fałowski 49
4-0 Curgali 55
5-0 Fałowski 69
6-0 Trochim 87

Sędziował Szymon Krawczyk (Oświęcim). Widzów 50.
SANDECJA II: Różalski – Plata, Janur, Midzierski, Fechner – Szeliga, Wilk, Trochim, Cebula (60 Zygmunt) – Curgali, Fałowski (80 Zwoliński).
WOLANIA: Mikrut – Gleń, Kaim, Bartkowski, Czarnik (75 Krakowski), Drąg, Sołtys (46 Groński), Tadel (70 Brzuchacz), Kucharzyk, Brożek (72 Trędota), Jasiak.

Przed rozpoczęciem meczu w Nowym Sączu z Wolanią uczczono minutą ciszy pamięć niedawno zmarłego Stanisława Pancerza, wieloletniego działacza Sandecji.

Konfrontacja czołowego czwartoligowca z przeżywającą kryzys Wolanią miała jednostronny przebieg. Gospodarze dyktowali warunki gry, chociaż trzeba przyznać, że goście początkowo próbowali odgryzać się atakami. Byli też bliscy zdobycia gola, jednak po strzale głową z 5 m Tadela, Różalski stanął na wysokości zadania. Rezerwy Sandecji uzyskały prowadzenie już w 18. minucie, kiedy w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Curgali. Mikrut powstrzymał napastnika gospodarzy, jednak był bezradny przy poprawce Fałowskiego. Kolejna bramka padła po uderzeniu z rzutu wolnego, z ok. 16 m, autorstwa Szeligi. Kolejne gole były efektem płynnych akcji, kontr Sandecji. W 80. minucie w formacji ataku miejscowych pojawił się nawet... bramkarz. Zwoliński postanowił spróbować swoich sił w innej roli.

- Występ Zwolińskiego w ataku, na jego prośbę, był pozytywny, ale zawodnik raczej nie zmieni specjalizacji i dalej będzie bronił – powiedział Paweł Czernecki, trener Sandecji II. - Mieliśmy bezpieczną przewagę, dlatego mogliśmy przeprowadzić taki eksperyment. Nie oznacza to, że lekceważyliśmy przeciwników, którzy w tym meczu stworzyli, dwie, trzy groźne sytuacje.

W znacznie gorszym nastroju był szkoleniowiec gości. - To drugi mecz z rzędu przegrany przez nas bardzo wysoko – stwierdził trener Roman Ciochoń. - Teraz nie mieliśmy takich kłopotów kadrowych jak poprzednio (mecz z Lubaniem Wolania kończyła w dziewięciu – red.), ale zespół ma podcięte skrzydła i teraz trzeba popracować nad poprawą morale. Mnie też różne myśli chodzą po głowie. Czy rozważam rezygnację? Nie chcę na gorąco podejmować decyzji, nad pewnymi sprawami muszę się zastanowić, ale dopiero w momencie, kiedy opadną emocje.

(tor)




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty