Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > II liga (wschód)
Pierwszy punkt „Brązowych”2011-08-07 00:07:00 Jerzy Cierpiatka

Garbarnia prowadziła do przerwy 1-0, ale zaraz po przerwie stan meczu uległ zasadniczej zmianie i to Świt Nowy Dwór Mazowiecki dysponował zaliczką. Zasłużony remis uratował dla „Garbarzy” Tymoteusz Chodźko, który wszedł na boisko zaledwie kilka minut wcześniej.


Garbarnia Kraków - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2-2 (1-0)

1-0 Marcin Siedlarz 41
1-1 Strzałkowski 49
1-2 Gmitrzuk 51
2-2 Chodźko 71

Sędziowali: Andrzej Chudy oraz Leszek Lewandowski i Bartłomiej Gędłek (Śląski OZPN). Żółte kartki: Mateusz Siedlarz, Piszczek, Cygal, Zelek, Sepioł - Drwęcki, Gmitrzuk, Jagodziński, Krzymiński. Widzów 300.
GARBARNIA: Żylski - Mateusz Siedlarz, Piszczek, Pluta, Cygal, Rado (65 Chodźko), Zelek, Sepioł, Marcin Siedlarz (67 Kozieł), Leszczak (56 Stokłosa), Praciak.
ŚWIT: Bigajski - Drwęcki, Gmitruk, Krzymiński, Sosnowski, Lelujka, Jagodziński, Zych (80 Zawiska), Bajera, Maślanka, Strzałkowski (90+2 Świderski).

 

Dopiero o 19.20 stało się jasne, że goście dotarli na Suche Stawy. Jak u Aleksandra Tołstoja, była to „droga przez mękę”. Podróż piłkarzy Świtu do Krakowa trwała z powodu pielgrzymek i rozgrywanego akurat w Krakowie etapu Tour de Pologne aż 7,5 godziny. - Ten czas spokojnie można poświęcić na zwiedzanie Krakowa, a nie tak długie siedzenie w autokarze. Sam byłem zmęczony, co dopiero piłkarze... - przybliżył kulisy długiej podróży do Krakowa trener gości, Tomasz Reginis.

 

Mecz w tej sytuacji rozpoczął się z 12-minutowym opóźnieniem, o 20.12. W Świcie brakowało aż czterech podstawowych zawodników, w Garbarni musiał zrezygnować z gry kontuzjowany Krzysztof Kalemba. W drugiej połowie spotkania okazało się, że lista L4 uległa rozszerzeniu o dwóch piłkarzy, którzy do momentu odniesienia kontuzji nadawali ton poczynaniom drużyny Krzysztofa Bukalskiego. W ciągu kilkudziesięciu sekund opuścili murawę Kamil Rado i Marcin Siedlarz.

 

Zasadniczym punktem części oficjalnej było uhonorowanie Krzysztofa Szopy, który po trzyletniej pracy trenerskiej w Garbarni jest obecnie jej  wiceprezesem sportowym. Okolicznościowe upominki wręczyli prezes Jerzy Jasiówka i wiceprezes Marek Siedlarz. Po pierwszym gwizdku zwrócił na siebie uwagę Piotr Maślanka, po jego rzucie wolnym powstało duże zamieszanie na przedpolu Krzysztofa Żylskiego. W odpowiedzi Garbarnia przeprowadziła ładną akcję, ale Marcin Siedlarz zbyt mocno zaadresował podanie do Kamila Rady. Za chwilę Bartosza Praciaka w ostatniej chwili uprzedził  Michał Krzymiński i Michał Bigajski mógł odetchnąć z ulgą między słupkami bramki Świtu. Żylski natomiast sam sobie przyszedł z pomocą, broniąc nogami w niebezpiecznej sytuacji.

 

Od pierwszych minut rzucała się w oczy duża aktywność Marcina Siedlarza. Grał świetnie w polu, za to wyraźnie nie szło mu w roli egzekutora. W 31. minucie Marcin Siedlarz już nie uderzał z dystansu, tylko przeprowadził kapitalny rajd. I niechybnie padłby gol, gdyby pomocnikowi Garbarni nie zabrakło w decydującym momencie zimnej krwi. Bigajski wyszedł zwycięsko z pojedynku "sam na sam”. Wprawdzie Praciak skutecznie dobił strzał kolegi, ale był na ofsajdzie.

 

W 41. minucie kibice Garbarni mogli fetować premierowego gola w drugiej lidze. Piłkę do siatki posłał Marcin Siedlarz, ogromną pracę w tej akcji wykonał Praciak. - Co przestanę na chwilę oglądać mecze Garbarni, od razu pada gol. Tak było w Andrychowie (majowe 1-0 z Beskidem), tak było teraz... - szczerze żałował działacz MZPN, Zdzisław Wagner. Ktoś od razu poprosił go, aby jak najczęściej bywał chwilowo nieobecny...

 

Początkowe minuty po zmianie stron błyskawicznie zburzyły dotychczasowy układ. Dobrze prezentująca się do pauzy Garbarnia fatalnie rozpoczęła drugą połowę. Maślanka groźnie zacentrował z wolnego i piłka wylądowała na kornerze. W podbramkowym tłoku wepchnął piłkę do siatki Michał Strzałkowski, a po tym ciosie Świt uderzył raz jeszcze. Tym razem za sprawą Adama Gmitrzuka, niemal w bliźniaczych okolicznościach jak poprzednio.

 

W 61. minucie, po sfaulowaniu Marcina Siedlarza, Garbarnia powinna mieć przyznany rzut wolny, lecz zamiast tego doczekała się żółtej kartki dla Wojciecha Cygala, który wygarnął arbitrowi co sądzi o braku podjęcia stosownej decyzji. Sytuacja Garbarni stała się nader poważna, gdy jeden po drugim opuszczali murawę Kamil Rado i Marcin Siedlarz. Za wcześnie na stawianie diagnoz. W przypadku pierwszego z nich jest podejrzenie przepukliny, drugi nabawił się urazu mięśnia czworogłowego. Na boisku pojawili się Tymoteusz Chodźko i Krzysztof Kozieł, wcześniej otrzymał szansę Mariusz Stokłosa.

 

W 67. minucie w boczną siatkę „główkował” Mateusz Siedlarz. Pod przeciwną bramką wyjaśnił sytuację Bartłomiej Piszczek. I wówczas w roli ratownika wystąpił Chodźko, po którego przyziemnym strzale ewidentny błąd popełnił Bigajski. Piłka wtoczyła się wolno do siatki. Kwadrans przed końcem meczu, po centrze Chodźki nie sięgnął piłki głową Praciak. Za moment Chodźko oddał ładny, lecz trochę niecelny strzał. W 82. minucie powinien wpisać się na listę Kozieł, który zmarnował sytuację z gatunku klarownych. Świt niebezpiecznie zaatakował po kornerze. Już w przedłużonym czasie gry zbyt silną piłkę rzucił prostopadle Stokłosa, a po wolnym Cygala niewiele brakowało, aby Garbarnia wygrała dosłownie w ostatniej chwili. Ale remis jest w sumie zasłużony.

Powiedzieli po meczu

Tomasz Reginis (trener Świtu): - Przed meczem w ciemno brałbym jeden punkt. Zwłaszcza przy uwzględnieniu trudów naprawdę morderczej podróży. Gola na 0-1 straciliśmy na własne życzenie, po wyrzucie piłki z autu. W drugiej połowie Świt zagrał znacznie lepiej. Sądzę, że w pełnym składzie bylibyśmy w stanie wywieźć trzy punkty z Krakowa. Stąd pewien niedosyt.

 

Krzysztof Bukalski (trener Garbarni): - Ja też odczuwam niedosyt, bo uwzględniając sytuacje strzeleckie powinniśmy rozstrzygnąć mecz już w pierwszej połowie. Zaraz po przerwie Garbarnia straciła dwie bramki po stałych fragmentach gry, choć wiedzieliśmy, że to będzie bardzo mocna broń Świtu. Niestety... Chwała jednak drużynie, która przy niekorzystnym wyniku i na dodatek mimo kontuzji dwóch wiodących graczy potrafiła skutecznie powalczyć o remis.

 

Tymoteusz Chodźko (strzelec drugiego gola dla Garbarni): - Po zasileniu Garbarni kilkoma bardzo dobrymi zawodnikami rywalizacja w drużynie jest duża. Cieszę się, że trafiłem do siatki, choć trzeba jasno powiedzieć, że bramkarzowi Świtu przytrafił się „klops”. Czuję się dobrze na kilku pozycjach, byle tylko byłbym na boisku.

 

Piotr Maślanka (wyróżniający się zawodnik Świtu): - Uwzględniając braki kadrowe, trzeba się cieszyć z tego punktu. Bo w zeszłym sezonie właśnie punktu zabrakło nam do awansu...

 


Jerzy Cierpiatka
gs7.jpg
gs1.jpg
gs2.jpg
gs3.jpg
gs4.jpg
gs5.jpg
gs6.jpg
gs8.jpg
gs9.jpg
gs10.jpg
gs11.jpg
gs12.jpg
gs13.jpg
gs14.jpg
gs15.jpg
gs16.jpg
gs17.jpg
gs18.jpg
56.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty