Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa

 

Legia Warszawa - Korona Kielce 3-1 (1-1)

0-1 Lech 33

1-1 Cabral 45+1

2-1 Radović 80

3-1 Radović 90+5

Sędziował Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Borysiuk, Cabral - Hernani. Mecz bez publiczności.

LEGIA: Skaba - Rzeźniczak, Vrdoljak, Komorowski, Kiełbowicz - Manu, Gol, Borysiuk (74 Rybus), Kucharczyk, Cabral (90+1 Wawrzyniak) - Żyro (64 Radović).

KORONA: Małkowski - Golański, Markiewicz, Hernani, Dirceu - Vuković, Korzym, Lech (79 Jovanović), Edi (84 Janczyk) - Lisowski (89 J. Bąk), Niedzielan.

 

Legia w drugim piątkowym spotkaniu wygrała z kielecką Koroną 2-1. Dziwny to był mecz, bowiem słychać było doping kilku tysięcy kibiców, którzy stali poza bramami stadionu. Trybuny natomiast świeciły pustkami po zamknięciu ich przez wojewodę mazowieckiego.

 

 

Od początku przeważali legioniści, jednak czym byli bliżej pola karnego gości, tym szło im gorzej. W 33 minucie Korona przeprowadziła znakomitą kontrę. Na lewej stronie przedarł się Lisowski i zagrał w pole karne do Grzegorza Lecha, który z 12-13 metrów ze spokojem przyjął piłkę i posłał ją w górny róg. To druga bramka w karierze tego 28-letniego pomocnika, a poprzednią zdobył przed dziewięcioma laty w barwach Stomilu Olsztyn. Wraz z kolegami z druzyny zrobili kołyskę, tak więc bramka została oficjalnie zadedykowana urodzonemu w styczniu Frankowi Lechowi. W doliczonym czasie gry - po rajdzie prawym skrzydłem Manu i jego dośrodkowaniu - piłkę głową z sześciu metrów posłał do siatki Argentyńczyk Cabral. Ciekawe, gdzie w tym czasie byli zawodnicy z Kielc i kogo kryli?

W 19 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Gol trafił do bramki, lecz abiter nie uznał bramki dopatrując się faulu legionisty. Jak pokazały telewizyjne powtórki o przewinieniu nie mogło być mowy.

 

Po przerwie kielczanie za bardzo postawili na defensywę i musiało się to dla nich źle skończyć. W 81 minucie dośrodkował z lewej strony Kiełbowicz, piłkę głową niezbyt czysto trącił Radowicz i ta po koźle przelobowała interweniującego Małkowskiego i po odbiciu się od poprzeczki minęła linię bramkową. W piątej minucie doliczonego czasu gry goście egzekwowali rzut rożny i na przedpole Legii pobiegł bramkarz Małkowski. Strata futbolówki pozwoliła przeprowadzić miejscowym kontratak. Manu zagrał do Radovica, a ten trafił do pustej bramki.

Zwycięstwo gospodarzy pewne i zasłużone. Kielczanie zawiedli i w zasadzie poza jedną sytuacją bramkową w pierwszej połowie niczym nie mogli zaimponować.

(gst)

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty