Hutnik Kraków - Sandecja Nowy Sącz 1-1 (0-1)

0-1 Nowak 29

1-1 Lipowiecki 86 (karny)

Sędziowali: Maciej Koster - Paweł Bukowski, Piotr Stanek (wszyscy Kraków). Żółta kartka - Grębski. Widzów 50.

HUTNIK: Miśkiewicz - Antolak, Kukla, Lipowiecki, Zimny - Zdziński, Wrona (46 Bienias), Dudziński, Kozak (46 Kozak) - Gamrot - Stanek (79 Paweł Mzyk).
SANDECJA: Brożek - Bogaczyk, Dudek, Zinyak, Darowski (85 Michalik) - Nowak (73 Janczura), Janas, Konstanty, Janur, Grębski (60 Plata) - Maurek.

Dziwny to był mecz rozgrywany na sztucznej murawie. Od początku przewagę posiadali hutnicy, a goście w dziesięciu bronili dostępu do własnego przedpola. Na desancie pozostał tylko Maurek, ale osamotniony niewiele mógł zdziałać. Sandecja w ciągu całego spotkania oddała dwa groźne strzały w światło bramki. W 19 minucie Janas przymierzył zza szesnastki i szybującą pod poprzeczkę futbolówkę musiał sparować na róg Miśkiewicz. Druga sytuacja przyjezdnych miała miejsce w 29 minucie; po prostopadłym podaniu Nowak wygrał pojedynek z Antolakiem i posłał piłkę obok bramkarza. I na tym amunicja się skończyła, a nieliczne kontry łatwo były rozbijane przez defensywę Hutnika.
Miejscowi mieli inicjatywę, prowadzili grę, ale nie zabrakło recepty na rozmontowanie Sandecji. Próbowali środkiem, skrzydłami, długimi podaniami, lecz nie przynosiło to wymiernych korzyści. W 24 minucie Zdziński - po nieudanej pułapce ofsajdowej - strzelił w dłuższy róg, jednak niecelnie. W 35 minucie z bliska celnie głowkował Kukla, lecz gol nie został uznany, bo wcześniej arbiter boczny podniósł chorągiewkę. Do wyrównania doszło w 86 minucie. Konstanty faulował w polu karnym Dudzińskiego i sędzia nie miał wątpliwości przy podyktowaniu rzutu karnego. Skutecznym egzekutorem okazał się Lipowiecki trafiając mocno pod poprzeczkę.

Andrzej Godny