Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga
Nic z przewagi Cracovii, Unia wywiozła punkt

Cracovia Kraków - Unia Tarnów 0-0

Sędziowali  Paweł Kukla oraz Karol Gruszczyński i Rafał Gruszecki. Żółte kartki: Hardecki, Skawski .
Cracovia: Skrzeszewski (40 Szymura)- Wasyl, Firma, Potańczyk, Sarga- Widzisz (52 Zieliński), Bardecki, Bicz (40 Kłusek), Skawski- Szczepański (40 Kilijański), Bicz (47 Ścieszka).
Unia: Łukasik- Kot, Ciurej, Małysiak, Bielak - Chmielarz (53 Wiśnicki), Szczerba, Orlik (45 Korzeniowski), Śląski - Bodnar (62 Wójtowicz), Tyrka (50 Wróbel).

W inauguracyjnym meczu rundy wiosennej, juniorzy młodsi Cracovii, pomimo zdecydowanej przewagi, bezbramkowo zremisowali z piłkarzami Unii Tarnów.


Sugerując się miejscami w tabeli oraz wynikiem z poprzedniej rundy,  można było spodziewać się zaciętego spotkania. Nic bardziej mylnego… Był to jeden z tych meczów, o których mówi się, że są prowadzone „do jednej bramki”. Przez 90 minut ton rywalizacji nadawali juniorzy z Krakowa prezentując mistrzowski poziom… w niewykorzystywaniu dogodnych sytuacji.

Przez pierwsze 40 minut z murawy wiało nudą. Pomimo tego, że piłkarze Cracovii szybko przejęli inicjatywę, nic z ich przewagi nie wynikało. Tarnowianie ograniczali się do zabezpieczania dostępu do własnej bramki, odgryzając się nielicznymi kontratakami. Obydwie drużyny najczęściej próbowały długich podań, pomijając linie pomocy, co nie przynosiło pożądanego skutku. Pierwszą groźną sytuację krakowianie stworzyli sobie w 19 minucie, gdy Wasyl  podał na 6. metr do Potańczyka, ten  minął się z piłką i zderzył z bramkarzem gości. Sytuacja ta wywołała  poruszenie na ławce krakowian, którzy domagali się podyktowania rzutu karnego.

 

Chwilę później sam na sam z Łukasikiem stanął Szczepański, lecz i tym razem po świetnym wyjściu z bramki, lepszy okazał się golkiper  "Jaskółek". Tarnowianie zagrażali krakowskiej bramce wyłącznie po stałych fragmentach gry. Jak choćby w 27 minucie próba Bielaka, która łatwo została wyłapana przez Skrzeszewskiego. Na jedyną składną i kombinacyjną akcję Unia kazała czekać do ostatniej minuty pierwszej części gry. Wtedy to, po wymianie piłki między Orlikiem, Tyrką i dośrodkowaniu Śląskiego, w znakomitej sytuacji  piłki nie sięgnął Bodnar.

W szatni trener Cracovii zapewne nie szczędził mocnych słów. Na drugą część spotkania zawodnicy Pasów wyszli całkowicie odmienieni. Raz po raz wściekle szturmowali pole karne rywali. Bramkarz gości musiał uwijać się jak w ukropie. W 47 min, po prostopadłym podaniu Widzisza, piłkę przyjął Kiliański, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ze wślizgiem zdążył Ścieszka. Po chwili po raz kolejny oko w oko z Łukasikiem stanął Wiśnicki. Znów górą okazał się bramkarz. W 45. minucie groźnie wyglądającej kontuzji kolana doznał kapitan Jaskółek, Piotr Orlik. Jego miejsce zajął Korzeniowski.

 

Cracovia ani na chwilę nie zwalniała tempa, nieustannie napierając i nękając świetnie dysponowanego golkipera Unii. Kolejne minuty  to frontalny atak zawodników Cracovii. Kolejno swoich sił próbowali Skawski, Firma oraz Kiliański. Za każdym razem pewnie interweniował Łukasik, bądź w sukurs szli mu obrońcy wybijając piłkę z linii bramkowej.  Jedyną w tej części, lecz wyśmienitą, sytuację dla zespołu z Tarnowa zmarnował Wojtowicz. Po uwolnieniu się od obrońcy i „położeniu” bramkarza, z ostrego kąta nie zmieścił piłki w bramce. W ostatnich minutach Unia broniła się chaotycznie i tylko dzięki dużej dozie szczęścia „dowiozła” remis do końca. Po ostatnim gwizdku sfrustrowani zawodnicy Pasów nie kryli swojego niezadowolenia i wdali się w dyskusję z arbitrem. Najwięcej do powiedzenia miał Tyrka, za co został ukarany żółtą kartką. Po tym meczu powiedzenie, że szczęście sprzyja lepszym nabiera zupełnie nowego znaczenia...

 

Po meczu trenerzy powiedzieli:

Grzegorz Wasyl, trener Cracovii:
-  Nie mogę mieć pretensji do chłopaków o brak zaangażowania. Niestety brak skuteczności zadecydował o bezbramkowym remisie. Szkoda tylko, że są zespoły w tej lidze, które tylko i wyłącznie chcą się bronić, a nie pograć piłką. Mimo tego pretensje możemy mieć wyłącznie do siebie. Jeśli nie wykorzystuje się tylu dogodnych sytuacji, to nie można marzyć o dobrym wyniku.
Marek Migduła, trener Unii:
- Długotrwały napór gospodarzy niewiele przynosił. Cracovia miała tylko jedna stuprocentową sytuacje i powinna wtedy zdobyć bramkę. Natomiast same „wrzutki” w pole karne o niczym nie świadczą. Jeśli nasz zawodnik, po minięciu bramkarza lepiej by przymierzył, to my mogliśmy cieszyć  się z prowadzenia.

Piotr Szczurek

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty