Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga
Pierwsza porażka Sandecji2010-05-27 14:30:00 RK

Liderująca Sandecja dopiero w 22. meczu sezonu doznała pierwszej porażki. Sądeczan, na ich boisku, pokonał ich największy konkurent - krakowska Wisła. Sprawa mistrzostwa MLJ jest więc nadal otwarta, niebawem obaj rywale zmierzą się ze sobą jeszcze raz, w Krakowie.


Sandecja Nowy Sącz - Wisła Kraków 1-2 (0-2)

0-1 Balawender 14
0-2 Michalski 30
1-2 Szczepański 50

SANDECJA: Górski - Smaga (55 Baran), Kulpa, Młynarczyk, Słaby - Leśniak, Zawiślan, Wilk, Szeliga (70 Złocki) - Szczepański, Fałowski.
WISŁA: Kocoń - Owczarczyk, Piwowarczyk, Moskal, Konop - Kula (60 Matys), Balawender, Siwek, Juszczyk - Michalski, Termanowski.

Oba zespoły miały się pierwotnie spotkać w połowie... października ubiegłego roku. Z powodu złych warunków atmosferycznych mecz przekładano i przekładano, środowy termin był już szóstym!

Pierwsza połowa meczu na szczycie należała do wiślaków, którzy wywalczyli sobie dwubramkową przewagę. - Mogliśmy jeszcze jedną strzelić - mówi Kazimierz Moskal, trener juniorów młodszych "Białej Gwiazdy".

Goście objęli prowadzenie po niespełna kwadransie. Balawender strzelił z 20 m, a ponieważ było ślisko i piłka skozłowała, toteż niespodziewanie wpadła do bramki. - Bramkarz popełnił karygodny błąd, miał piłkę na rękach, sam nie wie jak puścił tego gola - wyjaśnia Janusz Świerad, trener Sandecji.

Po kolejnym kwadransie było już 0-2. Po wrzutce na lewą stronę pola karnego Michalski uderzył lewą nogą w dalszy róg bramki, futbolówka wpadła "za kołnierz" bramkarzowi.

Po przerwie Sandecja postawiła wszystko na jedną kartę. Zaatakowała i szybko uzyskała efekt w postaci kontaktowej bramki. Po błędzie obrony gości Szczepański od 40. metra "pojechał" sam z piłką i wykorzystał sytuację "sam na sam". Starania gospodarzy o gola wyrównującego nie powiodły się.


- Niewątpliwie przycisnęliśmy w drugiej połowie - komentuje trener sądeczan, Janusz Świerad. - Mieliśmy ze trzy bardzo dobre szanse na remis. Między innymi "sam na sam" był Szczepański, ale w ostatniej chwili obrońca wybił mu piłkę na korner. Z bliska dwa razy próbował bez efektu Fałowski, a Wilk trafił w boczną siatkę mając właściwie pustą bramkę. Pochwaliłem chłopaków po meczu, bo starali się, ale tym razem nie wyszło. Powiedziałbym o tym meczu tak: powinniśmy nie przegrać. Sandecja i Wisła to dwie bardzo dobre drużyny, mecz naprawdę mógł się podobać.

- W pierwszej połowie byliśmy dojrzalszą, lepiej grającą drużyną - ocenia Kazimierz Moskal, trener wiślaków. - Po przerwie gospodarze szybko zdobyli gola i trochę nerwowo się zrobiło. Sandecja niby miała optyczną przewagę i stwarzała sytuacje bramkowe, ale my też mieliśmy kilka. Chłopcy zasłużyli na tę wygraną, jestem zbudowany ich postawą. Cały zespół zagrał naprawdę solidnie.

Wisła po zwycięstwie nad Sandecją ma do niej punkt straty, ale też ma rozegrany jeden mecz więcej. Gdyby wygrała rewanż to strata do lidera zmalałaby rzeczywiście do punktu.

- Na pewno będziemy walczyć, teraz żal tej niespodziewanej porażki u siebie z Unią Oświęcim, utrudniła nam sprawę... - kontynuuje Kazimierz Moskal. - Nie stawiam chłopakom konkretnego celu jakim jest pierwsze miejsce w lidze. Powtarzam im tylko zawsze, że po to się wychodzi na boisko, żeby w każdym meczu walczyć o zwycięstwo. A jeśli będą wygrywać wszystkie mecze, to nie muszą się martwić o pierwsze miejsce...


RK


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty