Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga
A tak dobrze się zaczęło... (FOTO)2010-04-30 21:05:00

MOSiR Unia Oświęcim - BKS Bochnia 1-2 (1-1)

1-0 Górkiewicz 1

1-1 Klesiewicz 31

1-2 Dobranowski 43
Sędziowali: Maciej Pytlowski z Zatora oraz Zbigniew Walus z Grojca i Łukasz Łabaj z Oświęcimia. Żółta kartka: Pawłowski.

MOSiR UNIA: Taborski - Chowaniec (50 Kleczkowski), Kajfasz, Sporysz, Zięcina - Głowacki, Górkiewicz (41 Bendarczyk), Pawłowski (50 Hałat), Góra - Łach, Semik (64 Rokowski).

BOCHNIA: Kolanowski - Bujak, Krawczyk, Gajewski, Łącki (56 Niedziałek), Kosiarski, Lewicki, Dobranowski, Szymański - Adamczyk, Klesiewicz.

Rozpoczęło się doskonale dla miejscowych, ale przy zdobytej dla nich bramce "zaiskrzyło". Nie minęła minuta, a szarżujący Górkiewicz zderzył się na 14. metrze z Kolanowskim. Bramkarz gości padł, a oświęcimianin szybko zabrał się z piłką, posyłając ją do pustej bramki. Sędzia podbiegł do wijącego się z bólu zawodnika, ale ręką pokazał w stronę środka boiska. Goście odczytali ten gest, że otrzymują wolnego, tymczasem po udzieleniu pomocy poszkodowanemu, rozjemca nakazał rozpoczęcie gry od środka boiska.

- Co jest?! Panie sędzio! Przecież zawodnik rywali "władował" się w naszego bramkarza! Jakim prawem uznaje się bramkę, skoro w ogóle nie zamierzał zagrać piłki? - gardłował z ławki mocno poirytowany Witold Leo, trener bochnian.

- To było przypadkowe zderzenie bramkarza z atakującym zawodnikiem - tłumaczył prowadzący zawody Maciej Pytlowski. - Atakujący zawodnik zagrał najpierw piłkę, a potem trafił do siatki. Poza tym, golkiper nie znajdował się w polu bramkowym, tylko zapuścił się pod linię "szesnastki", więc brał udział w grze jak zawodnik z pola - dodał arbiter.

Oświęcimianie starali się iść za ciosem, ale Łach minimalnie spalił dobrze zapowiadającą się akcję (10 min), a Pawłowski uderzył nad bramką po akcji Góry (20 min).

Pierwszą groźną pozycję goście przeprowadzili w 21. minucie, ale Dobranowskiemu zabrakło szczęścia.

W odpowiedzi Góra źle rozegrał sytuację sam na sam (28 min), a po chwili, po drugiej stronie, lewą stroną przedarł się Krawczyk, lecz Dobranowskiemu zabrakło kilku centymetrów, by wepchnąć piłkę do siatki z 5 metrów (30 min).

Jednak minutę później był już remis, bo Klesiewicz, po wymanewrowaniu obrońców na lewej stronie, strzałem po "długim" rogu zmusił Taborskiego do kapitulacji.

Z kolei w 40. minucie Dobranowski miał doskonałą okazję do wpisania się na listę strzelców, lecz uderzył obok "okienka".

Co się jednak odwlecze, to nie uciecze, bo zaraz po przerwie Dobranowski z bliska wpakował piłkę do siatki.

Miejscowi szukali remisu, ale jedną z ich nielicznych akcji zmarnował Góra (50 min).

Z kolei goście z czasem całkowicie opanowali sytuację na boisku, a doskonałą okazję zmarnował Dobranowski, któremu zabrakło niewiele, by skończyć akcję Krawczyka.

- Nasze zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone - ocenił Witold Leo. - Pod koniec pierwszej części przejęliśmy inicjatywę, dochodziliśmy do pozycji bramkowych, więc zwycięski gol po zmianie stron wydawał się być tylko kwestią czasu - dodał.

- Zastanawiam się, kiedy wyjdziemy w tyłach na zero - westchnął po meczu Jacek Pędrys, trener Unii. - Niczego nie wnieśli zmiennicy. Jak można było przegrać mecz, który tak dobrze się dla nas rozpoczął, ech...

(ADI)

 

Wkrótce zdjęcia


ub9a.jpg
ub2a.jpg
ub1a.jpg
ub3a.jpg
ub4a.jpg
ub5a.jpg
ub6a.jpg
ub7a.jpg
ub8a.jpg
ub10a.jpg
ub11a.jpg
ub12a.jpg
ub13a.jpg
ub14a.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty