Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > II liga (wschód)
Serges Kiema: W czary nie wierzę2010-01-22 14:02:00 Tomasz Szeliga

Piłkarz Stali Rzeszów opowiada portalowi sportowetempo.pl o afrykańskim futbolu, nauce polskiego, zimie, którą trudno znieść i nie najgorszym życiu w Burkina Faso.


- Reprezentacja Burkina Faso odpadła z mistrzostw Afryki. Jesteś rozczarowany?
- Trochę. Po remisie z Wybrzeżem Kości Słoniowej apetyty były duże. Wtedy zagraliśmy defensywnie, zatrzymaliśmy najlepszego napastnika Europy Didiera Drogbę. W meczu z Ghaną trener dokonał zmian w składzie, na ławce posadził najlepszego strzelca Moumoniego Dagano i przegraliśmy. Szkoda.


- Nie strzeliliście w turnieju bramki...

- Musisz wiedzieć, że Burkina Faso dopiero zaczyna liczyć się w afrykańskim futbolu. Mamy zdolną młodzież, której brakuje jednak doświadczenia. Większość reprezentantów występuje w przeciętnych europejskich klubach, poza tym to bardzo młoda drużyna. Średnia wieku wynosi jakieś 22-23 lata.


- Portugalski trener Paulo Duarte zachowa posadę?
- Nie wiem. Na początku wszystko było dobrze, ale potem Duarte przyjął propozycję z ligi francuskiej i zaczął godzić pracę w klubie (Le Mans – red.) z reprezentacją. To chyba niezbyt dobry układ. Gdyby jeszcze Burkina Faso leżało niedaleko Francji. Tymczasem te kraje dzielą tysiące kilometrów. Moim zdaniem Portugalczykowi po prostu nie starcza czasu.


- Komu teraz będziesz kibicował?
- Wybrzeżu Kości Słoniowej. Podziwiam grę Kolo Toure i Yaya Toure. Wyższość tej drużyny nad innymi wynika również z silnej grupy rezerwowych. Taki Kader Keita wchodzi na boisko i od razu asystuje przy golu Drogby. „Słonie” to mój faworyt do zwycięstwa w Pucharze Narodów Afryki, ale bardzo podobała mi się także gra Beninu. Oni jednak nie mieli większych szans w starciu z Egiptem i Nigerią i tak jak my, nie wyszli z grupy.


- Podoba Ci się turniej w Angoli?
- Tak. Afrykańska piłka zmienia się na lepsze. Dziewięćdziesiąt procent kadrowiczów występuje w klubach europejskich, gdzie uczą się taktyki. To widać podczas mistrzostw kontynentu.


- Trybuny świecą jednak pustkami, wiele gwiazd gra słabiej, niż w swoich klubach, trudno też zapomnieć o ostrzelaniu autokaru reprezentacji Togo i wycofaniu się tego zespołu z mistrzostw. Czy to wszystko nie wpłynie negatywnie na mundial w RPA? W Europie bilety sprzedają się bardzo słabo.
- Dziwię się, że Angola zgodziła się, by mecze rozgrywano w Kabindze. To niebezpieczna prowincja. Ale nie mówmy zaraz, że tak jest w całej Afryce. W Europie też są miejsca, gdzie łamane jest prawo.


- Kibic z Europy nie musi się obawiać wyjazdu do RPA?
- Byłem tam raz, z kadrą młodzieżową. Nic złego nas nie spotkało i wierzę, że podczas mistrzostw świata również będzie spokojnie. Południowa Afryka to kraj otwartych, przyjacielskich ludzi. Jest lepiej, niż 20 lat temu.


- Przeciętny Europejczyk jest przekonany, że każdej afrykańskiej drużynie towarzyszy szaman. Jak jest naprawdę?
- Ja tam w czary nie wierzę. Jeśli jeden zespół wygrywa z drugim, to wiem, że Bóg tak chciał. Jestem przecież katolikiem. Burkina Faso szamana nie zatrudnia. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.


- Miałeś 10 lat, gdy Burkina Faso było gospodarzem mistrzostw Afryki. Pamiętasz coś z tamtego turnieju?

- Trochę. Chodziliśmy z naszym klubowym trenerem na mecze.


- Zdaje się, że wśród obecnych reprezentantów masz kilku znajomych?
- Razem z Charlesem Kabore, Florentem Rouambą i Ibrahimem Gnanou graliśmy w kadrze do lat 17. Dobrze znam również Jonathana Pitroipę. Wszyscy oni występują dziś w Europie, świetnie zarabiają. Kabore w Olympique Marsylia, Pitroipa w HSV Hamburg.


- Piłka nożna to w Burkina Faso sport numer 1. A inne dyscypliny?
- Kolarstwo. Wy macie Tour de Pologne, my – Tour de Burkina Faso. To prestiżowa impreza. Na starcie pojawiają się zawodnicy z Francji, Włoch, nawet z Polski.


- Jak dużo osób chodzi w Burkina Faso na mecze ligowe?
- W 14-zespołowej ekstraklasie znajdują się cztery kluby ze stolicy, Wagadugu. Jak są derby, pojawia się więcej kibiców, niż na meczu Stali z Resovią. Myślę, że nawet 10 tysięcy.


- W jaki sposób znalazłeś się w Polsce?
- Menedżer Lesław Kapka trzy lata temu przywiózł mnie do Spartakusa Szarowola. Powiedziałem jednak, że to za słaby klub, więc trafiłem do Hetmana Zamość. Spędziłem tam dwa i pół roku. Zanim znalazłem się w Stali, starałem się o pracę w Belgii. Nie wyszło, bo nie miałem odpowiednich dokumentów ani pieniędzy. O mały włos nie wylądowałem również w Bełchatowie.
Pan Kapka już od dawna nie jest moim menedżerem. Doszedłem do wniosku, iż sam będę dbał o swoje interesy. W życiu trzeba mieć szczęście. Gdy byłem kapitanem młodzieżowej reprezentacji Burkina Faso, miałem propozycje z klubów francuskich i niemieckich. Byłem jednak za młody. Piłkarz Burkina Faso może podpisać zagraniczny kontrakt dopiero po ukończeniu 18 roku życia.


- W niespełna trzy lata nauczyłeś się języka polskiego. Trudno było?
- Oj trudno! Sam się uczyłem, rozmawiając z kolegami z drużyny. K...mać – to był pierwszy polski wyraz, jaki poznałem. Dziś już wiem, co oznacza (śmiech).


- Co w Polsce podoba Ci się najbardziej, a czego nie lubisz?
- Polacy są sympatyczni. Nie wszyscy, ale jednak większość. Jedzenie też macie niezłe, zwłaszcza bigos i flaczki. Najgorsza jest zima. Śniegu i mrozu nienawidzę. Chory jestem na samą myśl o treningu w taką pogodę.


- A polskie dziewczyny?
- Ja pieniędzy szukam, nie dziewczyny!


- Marzysz o lepszym klubie, wyjeździe na Zachód?
- Tak. I wierzę, że cel osiągnę. Jak oglądam mecze polskiej ekstraklasy, nie mam wrażenia, iż jestem słabszy od tamtych zawodników.


- Opowiedz o swojej rodzinie?
- Mam czterech braci. Jeden z nich zapowiadał się na dobrego piłkarza, ale mama się sprzeciwiła. Brat bardzo dobrze się uczył i mama – zresztą nauczycielka – posłała go na studia.


- Polak o Burkina Faso nie wie nic albo prawie nic. W książkach może przeczytać, że to jeden z najbiedniejszych krajów Afryki, gdzie ludzie żyją za dolara, dwa dziennie.
- To nieprawda. Telewizja w Europie pokazuje Afrykę zacofaną, tymczasem w Burkina Faso mamy samochody, motory, telewizory. Nie mieszkamy w wielkich blokach, tylko w domach. Mało tego – w stolicy pracuje mnóstwo białych. Jest im tak dobrze, że nie chcą wracać do Europy. Co miesiąc wysyłam rodzinie pieniądze, ale gdy zaczynałem grać w Hetmanie, zarabiałem mniej, niż w swoim klubie w Wagadugu.

Serges Kiema i jego ojczyzna

Urodził się 10 marca 1988 roku w stolicy Burkina Faso – Wagadugu (Ouaga). Pierwszy zawodowy kontrakt podpisał z miejscowym FC Sonabel. Później grał w Hetmanie Zamość, jesienią 2009 roku trafił do Stali Rzeszów. Kiema był również kapitanem młodzieżowej reprezentacji Burkina Faso.
W rankingu FIFA „Ogiery” z Burkina Faso plasują się na 49 miejscu, wyprzedzając Polskę o dziewięć pozycji. Zarejestrowanych jest tam 605 tysięcy piłkarzy i 100 klubów.
Burkina Faso na mundialu nie obejrzymy. Rodacy Kiemy przegrali eliminacje z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Największym sukcesem drużyny narodowej pozostaje półfinał mistrzostw Afryki w 1998 roku. Trenerem był wówczas Francuz Philipe Trousier.
Burkina Faso (wcześniej Górna Wolta) to dawna kolonia francuska. Kraj uzyskał niepodległość w 1960 roku.


Tomasz Szeliga
kiema.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty