W obozie Francuzów tuż przed rozpoczęciem mundialu burza. Wywołała ją decyzja selekcjonera Raymonda Domenecha, który planuje pozostawić na ławce rezerwowych w meczu z Urugwajem Thierry'ego Henry.

Przeciwko takiej decyzji niepopularnego nad Sekwaną szkoleniowca zbuntowało się ponoć kilku zawodników kadry. Nie są wprawdzie znane ich nazwiska, lecz Domenech ma z pewnością poważny problem. Opiekun "Trójkolorowych" swój wybór tłumaczy słabą postawą Henry'ego w zakończonym niedawno sezonie, w którym francuski snajper był jedynie rezerwowym Barcelony.

Domenech pragnie od pierwszej minuty w miejsce legendy Arsenalu postawić na Yoanna Gourcuffa, zawodnika Bordeaux coraz częściej porównywanego stylem gry do wielkiego Ziniedine'a Zidane'a. Francuscy dziennikarze spekulują, iż w meczach towarzyskich piłkarze Domenecha celowo nie podawali piłki rozgrywającemu "Żyrondystów" co miało być wyrazem buntu i przyczyniło się również do kilku niespodziewanych porażek. Przodować w takim zachowaniu miał ponoć Nicolas Anelka, prywatnie przyjaciel Henry'ego .

Na otwartą krytykę poczynań Domenecha jak na razie zdecydował się jedynie pomocnik Chelsea, Florent Malouda, również uwzględniony w składzie na mundial. - Nie można postępować tak, jakby zdanie grupy się nie liczyło. Musimy być jednością, w każdej sprawie - stwierdził.

Francja w fazie grupowej, poza Urugwajem, zmierzy się również z Meksykiem oraz gospodarzami imprezy - Republiką Południowej Afryki.