Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > IV liga (Małopolska)

Wolania - BKS Bochnia 1-1 (1-0)

1-0 Czarnik 37
1-1 Rynduch 75, karny

Żółte kartki: Kaim, Płuciennik, Drąg - Gawłowicz, Siwek, Buczek, Więsek, Bajda
WOLANIA: Mikrut - Malec, Gąsior, Kaim, Groński - Drąg, Tadel, Jasiak, Konieczny - Czarnik, Płuciennik (88 Brzuchacz)
BKS: Piątek - Komenda, Gawłowicz (72 Bajda), Rachwalski (85 Kaczmarczyk), Kasprzyk - Serafin, Siwek (60 Krokosz), Buczek, Rynduch - Leśniak (57 Handzlik), Więsek.

Podopieczni Romana Ciochonia nadal niepewni swego losu w IV lidze. Zdziesiątkowana kontuzjami Wolania w starciu z BKS-em zdobyła punkt. Do składu powrócił najskuteczniejszy zawodnik - Grzegorz Jasiak, ale tym razem gola nie zdobył.

 

W pierwszych 20 minutach lepsze wrażenie sprawiali goście, widać było w ich poczynaniach ogromną determinację, aby uchronić dla Bochni IV ligę. Później gra się wyrównała, podopieczni Romana Ciochonia opanowali sytuację. W 37 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Płuciennik, dograł do Czarnika, a ten mierzonym uderzeniem w "okienko" wyprowadził drużynę na prowadzenie. Bochnia miała swoje sytuacje, ale raziła nieskutecznością. Wyrównanie nastąpiło w 75 minucie, szarżującego Gawłowicza w polu karnym sfaulował Gąsior, "jedenastkę" na gola zamienił Rynduch. Sytuacja ta wywołała falę protestów na trybunach i wśród zawodników gospodarzy, kibice i piłkarze uważali, że zanim Gawłowicz został sfaulowany, był na spalonym. Remis utrzymał się do końca, choć szansę na podwyższenie rezultatu miał Czarnik, któremu zabrakło centymetrów, aby dojść do piłki zagranej wzdłuż bramki.
- Ten remis to  strata dwóch punktów, przyjechaliśmy po zwycięstwo. Stworzyliśmy sobie dobre sytuacje strzeleckie, ale nie potrafiliśmy przełożyć tego na bramki - mówił po meczu Władysław Wójcik, kierownik drużyny BKS-u.


- Wydaje mi się, że w przekroju całego spotkania byliśmy zespołem lepszym i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Trudno, są jeszcze przed nami dwa spotkania i powalczymy o sześć punktów. Nie poddajemy się - deklaruje Marcin Leśniak, szkoleniowiec Bochni.


- Moi zawodnicy mają olbrzymie pretensje do arbitra za sytuację z 75 minuty. Rozmawialiśmy po meczu z kibicami i mówili, że akcja Bochni "poszła ze spalonego". Początek należał do gości, grają "z nożem na gardle" widać było, że im mocno zależy na zwycięstwie, później udało nam się opanować sytuację i mecz się wyrównał. Po raz kolejny nie mogłem wystawić optymalnego składu - narzekał na sytuację kadrową Roman Ciochoń, opiekun Wolanii.

MAKI

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty