Orzeł Balin - Poprad Muszyna 1-2 (0-1)

0-1 Plata 3

0-2 Kosecki 55

1-2 Domurat 72

Sędziował Sławomir Steczko (Kraków). żółte kartki: Szwed, Domurat - Grzyb. Widzów 150
ORZEŁ: Lis - Gocyk, Adamus (64 Jaromin), Szwed, Guzik - Domurat (76 Grabiec), Suwaj, Lichota, Kalinowski - Jedynak (56 Smarzyński), Ciepichał.
POPRAD: D.Bomba - Grzyb, Kosecki, Polański, Damasiewicz - Biernacki (80 Serafin), Łukasik, Ciastoń, Basta - Plata, Zachariasz.

- Niestety za dobre wrażenie punktów nie przyznają. Kolejny dobry mecz w naszym wykonaniu, mimo to nie zdobywamy punktów, stwarzamy sytuacje strzeleckie, prowadzimy grę, a wygrywa przeciwnik. Wszyscy mówią, że gramy futbol przyjazny dla oka, radosny i widowiskowy, że jesteśmy lepsi od przeciwników, osobiście wolałbym punkty zdobywać - nie krył zdenerwowania Antoni Gawronek, szkoleniowiec Orła.

- Mieliśmy przewagę, prowadziliśmy grę, ale w IV lidze odrabiać straty jest niezwykle trudno. Obydwie bramki padły po błędach indywidualnych bramkarza, to już trzeci mecz w którym Lis popełnia ten sam błąd, piąstkuje piłki wprost pod nogi napastników przeciwnej drużyny. Niestety absencja kontuzjowanego Piotrka Lichoty - naszego podstawowego golkipera, jest wyraźnie odczuwalna - podkreślił Grzegorz Chechelski, z zarządu Orła.

- Stworzyliśmy więcej sytuacji niż Poprad, mieliśmy przewagę optyczną, ale to goście cieszą się z kompletu punktów - podsumował Gawronek.

Zadowolony był oczywiście Stanisław Sułkowski, działacz Popradu: - Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, chłopcy pokazali się z bardzo dobrej strony. Zaangażowanie i determinacja sprawiły, że opuszczamy Balin z trzema punktami. Rywal postawił twarde warunki, mecz był ciekawy, było sporo sytuacji strzeleckich. Wygraliśmy bo byliśmy drużyną, która zaprezentowała dojrzalszy futbol i potrafiła wykorzystać sytuacje bramkowe. Zwycięstwo w pełni zasłużone.

MAKI