Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > IV liga (Małopolska)
Lubań po meczu z Orłem ma pretensje

Orzeł Balin - Lubań Maniowy 2-1 (0-1)

0-1 Komorek 42
1-1 Kalinowski 53
2-1 Adamus 90+2

Sędziował Paweł Sikora (Kraków). Żółte kartki: Krzystyniak, Gogola. Widzów: 150.
ORZEŁ: P. Lichota - Gocyk, Adamus, Szwed, Wiśniowski - Guzik (46 Smarzyński), A. Lichota (81 Jarząbek), Suwaj, Domurat (81 T. Grabiec) - T. Jedynak (46 Ciepichał), Kalinowski.
LUBAŃ: Hładowczak - Gąsiorek, Krzystyniak, Kowalczyk, Górecki - Hałgas, Waksmundzki, Sral (26 Gogola), Komorek (75 Mikoś) - Kurnyta (88 Hajnos), Pietrzak.

Tak padły bramki:
0-1 Komorek 42
Wiśniowski stracił piłkę w okolic środka boiska. Piłkę przejął Komorek, który przedryblował kilku zawodników Orła i precyzyjnym strzałem po ziemi, w długi róg pokonał Lichotę.
1-1 Kalinowski 53
Ciepichał zagrywa wzdłuż pola karnego, a Kalinowski wślizgiem dopełnia formalności
2-1 Adamus 90+2
Krótkie rozegranie rzutu rożnego między Suwajem i Kalinowskim, który zagrywa piłkę do Jarząbka - jego strzał z linii bramkowej wybił obrońca, w ogromnym zamieszaniu Adamus strzela zwycięską bramkę.

- Początek w naszym wykonaniu przeciętny. Przegraliśmy I połowę, tracąc bramkę "do szatni". W drugiej odsłonie zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej. Uparcie dążyliśmy do wyrównania i dopięliśmy swego, a w doliczonym czasie gry udało się nam zdobyć zwycięską bramkę - mówił zadowolony Antoni Gawronek, trener Orła. - Najważniejsze jest zwycięstwo i trzy punkty, które w szczęśliwych okolicznościach zapewnił nam Adamus w doliczonym, czasie gry. Na pewno na plus należy zaliczyć fakt "powstania z kolan". Chłopcy pokazali charakter, to bardzo ważna reakcja na boiskowe wydarzenia, bo nie zawsze mecze będą się układać po naszej myśli, czasem tak jak dziś będziemy zmuszeni gonić wynik - podkreślił trener Orła.

Równie zadowoloną minę, po meczu miał Grzegorz Chechelski, członek zarządu Orła: - Zespół pokazał dwa oblicza, po przerwie wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej, prezentowaliśmy się korzystnie zarówno pod względem fizycznym, jak i taktycznym - zasłużone zwycięstwo.


Bronisław Jabłoński z zarządu Lubania Maniowy miał zupełnie inne zdanie: - Powinno być 2-2, strzeliliśmy w prawidłowy sposób drugą bramkę, ale z niewiadomych przyczyn, nie została ona uznana. Boczny sędzia uparcie sygnalizował spalonego, choć gola zdobył piłkarz, który na nim nie był. Nasz zawodnik, który był na spalonym, przecież nie brał udziału w akcji - komentował . - Szczęścia nie było przy nas po raz kolejny. Zasłużyliśmy na punkt, ale o jego braku zadecydowało, że  moim zdaniem sędzia boczny popełnił błąd. Arbiter główny wstępnie gola uznał, zmienił zdanie po konsultacji z asystentem.

Sędzia Paweł Sikora zmienił decyzję na wskazanie Sławomira Buckiego.

MAKI

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty