Facebook
kontakt
logo
Strona główna > IO > Vancouver 2010 > Narciarstwo biegowe > Wiadomości Narciarstwo biegowe
VANCOUVER Z KRAKOWA (5)2010-02-18 09:40:00 Jerzy Cierpiatka

Kowalczyk świetna, Bjoergen jeszcze lepsza


Pasjonująca walka Justyny Kowalczyk o medal w sprincie dostarczyła mnóstwa powodów do satysfakcji. W olimpijskim skarbcu Polki znalazł się drugi medal, z cenniejszego kruszcu niż w Turynie. Zdecydowanie najlepiej byłoby, aby ten progres raz jeszcze został podtrzymany w Vancouver. „Złota” serdecznie życzymy pani Justynie wszyscy. A zwłaszcza Wojciech Fortuna, bo wtedy wreszcie przestanie być kawalerem.

Sprint w Whistler cechowało piękno w kilku odmianach. Kowalczyk błyskawicznie połykała dystans, energicznie forsowała podbiegi i była prawie nieomylna. Poza ostatnim zakrętem, na którym zdaje się przegrała główną pulę. Zakręty, jak to one, mają dla naszych sportowców różne znaczenie. Nigdy nie zapomnę imponującego odjazdu Ryszarda Szurkowskiego podczas barcelońskich mistrzostw świata w 1973. Depnął na pedał, odjechał konkurentom i tyle go widziano... Norweżka Marit Bjoergen wprawdzie nie uciekła Justynie aż tak daleko, ale wystarczająco, aby sobie zagwarantować spełnienie cudownego marzenia. Radując się z pięknego sukcesu Kowalczyk nie bójmy się głośno mówić, że Bjoergen była jeszcze lepsza.

Ogromnie cieszę się,  że z brązowego medalu Petry Majdić skorzystały również  polskie media. Przez łamy przemykają od dawna i stanowczo zbyt często kosmate myśli, aby mieć pewność, iż nie przejdzie się obojętnie obok postaw wartych szczególnego zaakcentowania. W przypadku Majdić jest na szczęście inaczej, nadzwyczajny heroizm Słowenki znalazł należytą ekspozycję. Chce się wierzyć, że to już będzie standard na przyszłość, bo przecież nie tylko Polaków dopadają w sporcie dramatyczne przypadki.

Majdić oprócz brązowego medalu zyskała ogromny szacunek, Lindsey Vonn poszła jeszcze dalej. Jako zdecydowana faworytka zjazdu Amerykanka znalazła się przed startem w sytuacji trudnej do pozazdroszczenia. W imponujące umiejętności Lindsey nie powątpiewał nikt, ale po niedawnej kontuzji znaki zapytania kreśliło zdrowie. Już na trasie w Whistler Creekside pokazała lwi pazur rodaczka Vonn, Julia Mancuso. Odpowiedź zawodniczki z numerem „16” była jednoznaczna, została udzielona w wielkim stylu. Teraz nie było takich wątpliwości, jak podczas męskiej rywalizacji Didiera Defago, Aksela Lunda Svindala i Bode Millera. Vonn, choć jej kondycję fizyczną narażono krótko przed igrzyskami na szwank, wygrała  bezapelacyjnie. Kto inny miał to zrobić?

Sprinterskie zderzenie Rosjan z Norwegami na rasie sprintu zakończyło się klęską Skandynawów, nawet Petter Northug nie miał przy rozstrzyganiu najważniejszej kwestii nic do gadania. Ale w ogóle był to dzień amerykański, zresztą za sprawą młodych weteranów. Tak jak w Turynie, znów na topie. Atak Shaniego Davisa (28) na kilometrowej tafli lodu był nie do odparcia, choć akurat w tym kryminale spodziewano się takiego epilogu. Natomiast nieprawdopodobne ewolucje Shauna White’a w snowboardowym halfpipe przekraczają granice wyobraźni. Davis mieszka w Chicago. White w San Diego. W Vancouver połączyła te miasta linia wytyczona przez absolutny perfekcjonizm.


Jerzy Cierpiatka


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty