Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sporty zimowe > Narciarstwo biegowe > Wiadomości Narciarstwo biegowe
Justyna Kowalczyk: Nie przypominam sobie biegu, w którym byłabym tak zmęczona2014-02-14 01:12:00

Justyna Kowalczyk została mistrzynią olimpijską w biegu na 10 km techniką klasyczną, zdobywając tym samym dla Polski drugi złoty medal podczas XXII ZIO w Soczi.


Na konferencji prasowej po zwycięskim biegu szczęśliwa Polka powiedziała:

- Albo wygram, albo będę dwudziesta, mam to w nosie - tak pomyślałam przed startem. Jednak moje narty jechały dziś cudownie. Świetnie pracowały pod górę.


Okazuje się, że polska, dwukrotna już mistrzyni olimpijska, chciała na ten bieg założyć inne narty, ale jej serwismeni z Estonii: Are Mets i Peep Koidu uparli się na inne. Na szczęście udało im się przekonać Justynę do swojej racji. - Było trochę nerwów na początku, bo chciałam inne narty, ale przekonali mnie właśnie do tych. Nie protestowałam za bardzo - powiedziała zadowolona Justyna.


Nasza mistrzyni uznała, że spisali się oni na drugi złoty medal, bo w końcu cała drużyna na niego pracowała. - Wiedziałam po co tutaj przyjechałam i w najważniejszym biegu nikt z mojej ekipy nie zawiódł - oznajmiła.


Kowalczyk podczas konferencji ujawniła także mrożące krew w żyłach kulisy zmagań przedolimpijskich. - Na ostatnim moim treningu w Santa Caterinie odmroziłam palce u nóg i musiałam ściągać paznokcie. To bardzo bolało. Jednak szczyt pecha przedolimpijskiego to moja złamana stopa. Nie było łatwo, działo się wiele, ale chcę podziękować mojemu trenerowi, który nawet przez chwilę we mnie nie zwątpił.


No, ale wróćmy do zmagań na złotej trasie olimpijskiej pani Justyny. - Pierwsza część jest łatwa. Bardziej obawiałam się, że będę tracić po pierwszej części. Pojechałam od razu na maksa, bo inaczej później bym się nie wygrzebała. Po pięciu kilometrach miałam już serdecznie dość. Wtedy dogoniłam Heidi Weng. Liczyłam, że będzie łatwiej, bo razem popracujemy na zakrętach. Byłoby mi to na rękę, ale niestety została z tyłu. Mimo to na odcinku 1,5 km z zakrętami nadrobiłam 1,5 sekundy. Marit była wtedy jeszcze druga - powiedziała Kowalczyk.


- Nie przypominam sobie biegu, w którym byłabym tak zmęczona i przeszła prawie do marszu, bez kroków. Wcześniej nie potrafiłam wprowadzić w ślizg, bo podbieg sprinterski, tuż przed zjazdem na stadion, był bardzo ciężki. Nie użyłam swej cudownej techniki, ale wygrałam. Strasznie się cieszę. Bieg był potwornie ciężki od początku do końca - poinformowała polska zawodniczka.


Nie zapomnijmy jednak, że Justyna Kowalczyk tuż przed igrzyskami ogłosiła, że ma poważną kontuzję stopy. Jak się później okazało, już w wiosce, zdiagnozowano złamanie piątej kości śródstopia. - Pierwszego dnia pobytu noga wyjechała mi z buta, otarłam w prawej ścięgno Achillesa. Dopiero dzień przed tym biegiem mogłam założyć buty bez żadnych plastrów. Kiedy wszystko się wali, trzeba robić swoje. W jednym momencie marzenia pryskają, a ty musisz strasznie o nie walczyć.


www.olimpijski.pl/Tomasz Piechal





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty