Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > Ekstraklasa
Lech obronił się w dziesiątkę przed Wisłą

Wisła Kraków - Lech Poznań 0-0

Sędziował Robert  Małek (Zabrze). Żółte kartki: Możdżeń (2), Arboleda, Rudnev. Czerwona kartka: Możdżeń (64, dwie żółte).
WISŁA: Pareiko - Jovanovic, Jaliens, Chavez, Diaz - Wilk, Nunez (79 Jirsak), Paljic (60 Garguła) - Iliev, Kirm (60 Melikson) - Biton.
LECH: Kotorowski - Kikut, Wołąkiewicz (46 Arboleda), Kamiński, Henriquez - Murawski, Injac - Możdżeń, Stilic (71 Djurdjevic), Ubiparip (61 Kriwiec) - Rudnev.

W hicie 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zarówno Wisła, jak i Lech bardzo chciały ten mecz wygrać, by liczyć się w rywalizacji o tytuł. Skończyło się krakowskim targiem, czyli bezbramkowym remisem, chociaż Biała Gwiazda od 64. minuty grała z przewagą jednego zawodnika.

 

Przed własną publicznością debiutował trener Białej Gwiazdy Michał Probierz, po drugiej stronie trenerski debiut w ekstraklasie zaliczył Mariusz Rumak. Panów piłkarzy wyprowadziły na boisku piękne panie, dla których był to prezent z okazji Dnia Kobiet.

 

Już w 18. sekundzie Lech powinien prowadzić 1-0. Do centry z lewej strony doszedł kompletnie nie pilnowany Możdżeń, ale z kilku metrów główkował prosto w Pareikę...


Przez kolejny kwadrans gra była wyrównana, z tym, że groźniejsze wrażenie w ofensywie sprawiali goście. W Wiśle dawało się odczuć brak Meliksona (był w rezerwie) czy Genkowa. Gospodarze próbowali grać długie piłki na Bitona, indywidualnie defensywę poznańską usiłował też rozerwać Iliev. W 21. minucie właśnie po jego akcji piłka wyszła została wybita przed pole karne, lecz nie atakowany Wilk huknął równie mocno, co niecelnie. Trzy minuty później Nunez uderzył z ok. 30 m, Kotorowskiemu futbolówka odbiła się od piersi, ale Biton nie zdążył z dobitką. Krakowianie w tym okresie uzyskali przewagę, w środku pola Wilk walczył jak lew. Czystych okazji jednak gospodarze stworzyć jakoś nie mogli. Gdyby bardziej przewidujący był Biton, to w 32. minucie wysunąłby nogę do ostrego zagrania Ilieva dołem. Nie zrobił tego i piłka wyszła na aut bramkowy.

Lechici atakowali z rzadka, najaktywniej to czynił Rudnev, który w tym sezonie zdobył już 18 goli, czyli zaledwie o dwa mniej niż cała Wisła... Parę razy po jego strzałach futbolówka mijała bramkę w niedużej odległości. Poznaniacy otrząsnęli się z optycznej przewagi wiślaków na ostatnie 10 minut I połowy. W 45. minucie goście mogli objąć prowadzenie, przy wydatnej pomocy Pareiki, który niefrasobliwie wprowadził do gry piłkę podaną przez obrońcę. W efekcie przejęli ją piłkarze Kolejorza i po ładnej kombinacji Możdżeń uderzył z 10 m. Na szczęście dla golkipera Białej Gwiazdy, znów wprost w jego ręce...

 

Z gry do przerwy wychodził remis, a z sytuacji 2-0 dla Lecha. Tak dobrych szans krakowianie nie umieli wypracować!

 

Po przerwie Wisła przycisnęła. W 48. minucie zaskakująco uderzył z 20 m Nunez, lecz nad poprzeczką. To był jedyny wymierny efekt ofensywnych zapędów podopiecznych trenera Probierza.

W 54. minucie cała widownia zjednoczyła się w owacji na stojąco dla Włodzimierza Smolarka, wybitnego reprezentanta Polski, który zmarł w wieku 54 lat...

Po kwadransie nieskutecznych ataków trener Probierz sięgnął po armaty. Za Kirma i Paljica weszli Melikson i Garguła. Szkoleniowiec Lecha ripostował wprowadzeniem Kriwca.

Od 64. minuty Lech grał w dziesiątkę, drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę zobaczył  Możdżeń, który - gdyby wykorzystał swoje sytuacje w I połowie - zostałby bohaterem meczu. A tak zmienił się w antybohatera. Wisła natychmiast zaczęła się starać wykorzystać liczbową przewagę. Dwukrotnie po stałych fragmentach wykonywanych przez Gargułę mogły paść bramki. Najpierw Melikson główkował tuż nad poprzeczką, a po chwili świetną szansę zaprzepaścił Biton.

Lech nie schował się za podwójną gardą, w 73. minucie - po dośrodkowaniu z kornera - mógł paść gol! Do główki wyskoczył Arboleda, został zablokowany, a Kikut z dobitki strzelił tuż nad prawym, górnym rogiem bramki...

Wiślacy coraz częściej zamykali gości w hokejowym zamku, mnożyły się niebezpieczne sytuacje pod bramką Kotorowskiego. Stwarzali je Melikson, Biton, z daleka kąśliwie strzelał Diaz. Czas jednak mijał, a upragnionego gola jak nie było, tak nie było. W 87. minucie dobrą szansą wydawał się wolny z 26 m (po faulu na Wilku), ale Garguła trafił w głowę stojącego w murze Kriwca. W 90+3. minucie ostatnią okazję miał jeszcze Jovanovic, lecz jego "główka" nie sprawiła kłopotu Kotorowskiemu.

 

Przed meczem, w ramach zwyczaju Powrotu Legend, uhonorowano Władysława Kawulę, który w barwach Wisły występował w latach 1951-1971.


RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty