Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > Ekstraklasa
„Spalony” Andrzeja Iwana2012-04-25 16:36:00 JC

W nowohuckiej restauracji „Stylowa” odbyła się promocja frapującej autobiografii Andrzeja Iwana. Zwierzenia bohatera „Spalonego” spisał Krzysztof Stanowski, zaś mistrzem ceremonii był poseł, aktor i jednocześnie zaprzysięgły kibic Wisły, Jerzy Fedorowicz.


Dopisała frekwencja, bo nie zawiedli zaproszeni goście. Kręgi polityczne, choć przecież też chętnie uwikłane w futbolowy kontekst, oprócz Jerzego Fedorowicza reprezentował Stanisław Bisztyga. Było kilku trenerów, m. in. Ireneusz Adamus i Lucjan Franczak. Nie zabrakło sporej rzeszy kolegów Andrzeja Iwana z dawnej Wisły, znakomita większość z nich wciąż jest aktywna na piłkarskiej niwie, niekiedy szkoleniowej. A zatem zjawili się: Zdzisław Kapka, Marek Kusto, Marek Motyka i Zbigniew Płaszewski. Również z Wisłą kojarzeni są Bogdan Basałaj i Marek Konieczny. Licznie obecni byli wiekowi dziennikarze (Jerzy Cierpiatka, Andrzej Domagalski, Janusz Kozioł, Jarosław Krzoska, Marek Latasiewicz, Krzysztof Mrówka, Bogdan Przybyło, Jerzy Sasorski, Wojciech Słoń, Andrzej Stanowski), redaktorzy średniego pokolenia (Bartosz Karcz, Piotr Tymczak) oraz adepci zawodu. Lista obecności była zresztą znacznie dłuższa.

Wybór miejsca promocji ani trochę nie był przypadkowy. Właśnie po awanturze w „Stylowej” znalazł się kiedyś Andrzej Iwan na jednym z pierwszych zakrętów życiowych. Wcale nie ukrywa, że było ich wiele. I że wcale nie zamierza tematów niewątpliwie trudnych, osobistych, niekiedy nawet bardzo intymnych skrywać pod korcem prywatności. Jeśli dobrze odczytałem intencje bohatera autobiografii, były trzy motywy jej napisania: ukazanie prawdy o Andrzeju Iwanie, rozwinięcie wątków stricte piłkarskich również na życiowe uwikłania, wreszcie chęć zarobienia na sprzedaży książki, która właśnie trafia na półki. Bez hipokryzji, po prostu. I zgodnie z założeniem, że autobiografia składa się z mnóstwa bulwersujących tematów, potraktowanych personalnie. Może nawet wyłącznie z takich.

Niniejsza informacja nie ma nic wspólnego z próbą recenzji. Zresztą nie może mieć, bo z ocenami trzeba się wstrzymać do przeczytania całości. Ale znając „Ajwena” można być absolutnie pewnym, że znów poszedł na całość. Stąd przypuszczenie graniczące z pewnością, że ten czy ów, a wywołany z nazwiska do tablicy, może mieć kwaśną minę. Jeśli jednak prawdą jest, że w autobiografii nie ma choćby cienia fikcji literackiej, a przemawiają same fakty - zwiastuje to, iż czekać nas może nader interesujący rozwój akcji. I reakcji. Na razie trzeba sięgnąć po najnowszą pozycję Wydawnictwa „Buchmann”. Ile przy odgwizdanych spalonych było winy „Spalonego”? Ile winy tych, co to pułapki ofsajdowe zakładali? Tych znaków zapytania, wątpliwości i kontrowersji będzie po lekturze zdecydowanie więcej. Skomplikowana kariera i takaż osobowość Andrzeja Iwana to gwarantuje.


ivan2
.


JC


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty