Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > Ekstraklasa

Cracovia - Śląsk Wrocław 0-1 (0-0)

0-1 Sobota 66

Sędziowie: Tomasz Garbowski - Konrad Sapela, Jacek Sochacki (Opole). Żółte kartki: Szeliga, Niedzielan, Radomski, Cahalon - Elsner, Sobota, Ćwielong. Widzów 7614.

CRACOVIA: Kaczmarek – Nykiel, Radomski, Nawotczyński, Struna – Visniakovs (69 Straus), Szeliga (76 Hosek), Boljević, Ntibazonkiza – van der Biezen – Niedzielan  (67 Cahalon).

ŚLĄSK: Kelemen – Socha (78 Spahić), Celeban, Pietrasiak, Pawelec - Sztylka, Elsner, Sobota, Madej (76 Hosek) - Mila (61 Cetnarski) - Voskamp.

W zespole Cracovii zabrakło miejsca w wyjściowym składzie dla Mateusza Żytki, Tamira Cahalona i chorego Mateusza Bartczaka. Za nich grali Łukasz Nawotczyński (powrót po kontuzji), Vladimir Boljević i Andrzej Niedzielan. Na trybunach w pierwszych fragmentach panowała cisza, bo część  kibiców  opuściła trybuny i ogłosiła akcję strajkową...

 

Od początku uwidoczniła się przewaga gości, którzy jednak nie forsowali tempa i spokojnie budowali atak pozycyjny. W 11 minucie pierwsza groźniejsza akcja meczu - Mila zdecydował się na uderzenie z 20 metrów, ale nie trafił w bramkę. Trzy minuty później Elsner huknął z 30 metrów i posłał futbolówkę obok słupka.

W 17 minucie Cracovia przeprowadziła groźną kontrę. Ntibazonkiza zdecydował się na strzał z dystansu obroniony przez Kelemena, ale powinien podawać do wolnego Visniakovsa i zapewne byłaby bramka. Po chwili van der Biezen - po uderzeniu z bliska Celebana - odbił piłkę rękoma, lecz sędzia nie podyktował "jedenastki". W 21 minucie Śląsk miał "setkę" - po prostopadłym zagraniu Voskampa sam przed Kaczmarkiem znalazł się Mila i nie trafił czysto.

Podsumowując pierwszą połowę trzeba podkreślić lepszą grę Śląska, który lepiej operował piłką i stworzył więcej sytuacji podbramkowych. W strzałach 10-4 dla gości. Widać, że głównym zadaniem "Pasów" jest nie przegrać.

 

Druga połowa wyglądała podobnie do pierwszej - Cracovia cofnęła się na własne przedpole i starała się rozbijać ataki gości. To się może źle skończyć. W 54 minucie Ntibazonkiza rozpoczął akcję pod linią boczną, po czym wbiegł w pole karne i po ograniu Sochy strzelił mocno. Kąt był dość duży, więc Kelemen miał ułatwione zadanie przy obronie.

Zbyt głębokie cofnięcie się gospodarzy ułatwiło zadanie Śląskowi, który w 66 minucie objął prowadzenie. Po zagraniu Madeja strzelał z prawego narożnika pola karnego Sobota. Futbolówka odbiła się od Kaczmarka jak od ściany, wróciła do Soboty i poprawka - po lekkim rykoszecie od Nawotczyńskiego - była już celna.

 

Dopiero w 71 minucie miejscowi przeprowadzili składniejszą akcję. Cahalon zagrał przed polem karnym do van der Biezena, który szybko zdecydował się na strzał z 18 metrów, ale niecelny. To był sygnał do lepszej gry "Pasów", bowiem goście skupili się na destrukcji. W 79 minucie Cracovia przeprowadziła najładniejszą akcję w tym meczu. Straus uruchomił Cahalona, ten ograł Pawelca i dograł na szósty metr do van der Biezena. Holender miał przed sobą całą bramkę, a mimo to trafił wprost w bramkarza! To powinien być remis...

- Nie czuję się bohaterem. Cała drużyna włożyła dużo wysiłku w ten mecz - podsumował strzelec jedynego gola, Waldemar Sobota.

(gst)

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty