Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga
Lider męczył się z SMS-em2010-04-29 21:45:00 RK

Sandecja Nowy Sącz - SMS Kraków 3-1 (2-0)

1-0 Leśniak 15
2-0 Leśniak 27
3-0 Fałowski 49
3-1 Bisaga 65

Czerwona kartka: Woźniak (SMS, 50).
SANDECJA: Górski (60 Ciuła) - Smaga (41 Lupa), Młynarczyk (71 Kowalczyk), Kulpa, Słaby - Złocki (20 Baran), Szczepański (65 Szołdrowski) - Leśniak, Wilk, Szeliga - Fałowski.
SMS: Potyran - Kołodziejczyk, Szymczyk, Wsół, Zięba (Ziaja), Szkarłat (41 Woźniak), Sala (Porębski), Turczyn (Sajdak), Lis, Duda (Włodarski), Serafin (Bisaga).

Lider objął prowadzenie po kwadransie po bardzo ładnej akcji Wilka, który po lewej stronie minął trzech zawodników krakowskich, podał do Fałowskiego, a ten dograł do Leśniak, który strzelił do pustej bramki. Wkrótce było 2-0. Szczepański rzucił prostopadłą piłkę do Leśniaka, a ten wykorzystał sytuację "sam na sam".

Po przerwie trzeciego gola dla sądeczan zdobył Fałowski, który wyszedł z drugiej linii, minął bramkarza i lewą nogą strzelił do pustej bramki. Zaraz po tym goście zostali osłabieni - czerwoną kartkę zobaczył Wożniak za "gest wobec sędziego". Grając w dziesiątkę krakowianie zdołali uzyskać honorowe trafienie. Indywidualną akcję przeprowadził Bisaga, minął obrońcę i przelobował bramkarza.

- Mieliśmy przewagę, stworzyliśmy więcej sytuacji bramkowych, tyle że w większości nie wykorzystanych - powiedział Janusz Świerad, trener Sandecji. - To była dziś nasza bolączka. Nie wiem jak Szeliga nie trafił głową z trzech metrów do pustej bramki. Leśniak strzelił wprawdzie dwa gole, ale miał w całym meczu jeszcze z dziesięć sytuacji, że trzeba było tylko dograć do kolegi i byłby gol. Fałowski był dwa razy "sam na sam" i dwa razy nie dograł do pustej... SMS mi się podobał jako drużyna. Grali bardzo ciekawie w obronie, dobrze się przesuwali. Czekali na kontry. Oba zespoły grały w szybkim tempie zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie.

- Widać postęp w grze drużyny - mówi Marek Salamon, trener SMS-u. - Jesienią przegraliśmy z Sandecją u siebie aż 0-9, a dziś tylko 1-3 po równorzędnej walce. Sandecja miała wprawdzie lekką przewagę, ale gdyby sędziowie inaczej widzieli pozycje spalone, to moglibyśmy się pokusić o niespodziankę. Drugiego gola gospodarze zdobyli z dwumetrowego spalonego, bo akurat stałem na linii. Po przerwie dwa razy wychodziliśmy "sam na sam", a arbiter gwizdał nam spalone, których z kolei nie było. Zabrakło trochę szczęścia, bo dwa razy z wolnych trafiliśmy w poprzeczkę...


RK


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty