Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Seniorzy > II liga (wschód)
RYSZARD NIEMIEC o piłkarstwie w mieście powiatowym Tarnowie2012-08-07 07:19:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (145)

Mościcki i Opałko przewracają się w grobie!


Odkładam na tydzień rozliczenia startu polskich olimpijczyków, zostawiając chwilowo wolne pole dla najbardziej wyrywnych spec-arbitrów. Mają prawo pierwszeństwa jako że jeszcze wczoraj mieli w rękach pompki tłoczące gaz lotny w balon hurraoptymizmu i ciężko pracowali nad jego pęcznieniem. Na wolne pole felietonowe wchodzę, z taką pewną nieśmiałością, z tematem wielce skomplikowanym, przy którym trudno jednoznacznie komuś przedzwonić, jak również dać mu należną satysfakcję. Ten zawiły temat to piłkarstwo w mieście powiatowym Tarnowie…

Inspiracje do jego podjęcia były dwie. Najpierw swój cykliczny (średnio raz na dwa sezony) lament-apel o ratunek Tarnovii przysłał jej były bramkarz Janusz Szafrankiewicz. Pamiętam człowieka z boiska i mogę powiedzieć, że swymi umiejętnościami dorównywał takim tarnowskim golkiperom jak Rychlicki, Dwuraźny, Cygan, Leśniak, Stawarz… Dziś ma pozytywnego hopla na punkcie wskrzeszenia wielkiej Tarnovii i z coraz większą determinacją wzywa ludzi dobrej woli, aby spieszyli jej na ratunek. Drugą ostrogą, wyzwalającą pierwiastek interwencyjny na tarnowskim kierunku, to sytuacja w młodszej siostrze Tarnovii – Unii. Od niej wypada zacząć, a Tarnovię zostawić na inną okazję albowiem powróciła po latach do rozgrywek szczebla centralnego i wdzięcznie je zainaugurowała, wygrywając mecz ze spadkowiczem z I ligi Wisłą Płock. Na inauguracji wystąpiłem w roli tzw. małpy, czyli zastąpiłem bliżej niezidentyfikowanego przedstawiciela PZPN, zobowiązanego do wręczenia kapitanowi Unii zgrabnego pucharu, tytułem awansu do II ligi. Nawiasem mówiąc, to trochę dziwne, że sprawę załatwia się łatwym wyręczycielstwem, podczas gdy w PZPN liczba etatowych pracowników zbliża się do setki, a opłacani 2-tysięcznymi dietami (za posiedzenie) członkowie zarządu, okazują się mało przydatni do pełnienia honorowych czynności w głębokim terenie… Mogłem, rzecz jasna, odmówić, no, ale jeśli już targałem do Mościc puchar krakowskiego MZPN, to wzięcie do drugiej ręki kryształowej bryły nie było żadnym problemem. Całe szczęście, że zgrupowanie szalikowców Unii jakoś nie przypomniało sobie wiadomego chorału antyzwiązkowego, więc akt przekazania Rogerowi Radlińskiemu dwóch pucharów nie napotkał żadnych trudności. Liczona na circa tysiąc osób publiczność przyjęła mnie dosyć ciepło, a na widok mego skoku przez okalający płytę płotek, stylem nożycowym, lekko oniemiała. Nie spodziewała się bowiem skutecznej próby wyrównania rekordu piłkarskiej Polski w kategorii „leśnych dziadków”! Mówiąc nawiasem po raz drugi wyczyn ze stadionu Unii, gdzie w swoim czasie, w barwach Cracovii, a po obozie w Mikołajowicach, nad Dunajcem, złamałem barierę 14 metrów w trójskoku, tak dalece wbił mnie w dumę, że postanowiłem udać się do Spały na wrześniowy miting weteranów królowej sportu. Warunek jest jeden: jeśli zgłosi się bodaj jeszcze jeden skoczek-konkurent w kategorii +70…

Awans piłkarzy Unii to historia na powieść kryminalną z happy endem. Kryminalna dlatego, bo parę sezonów wstecz drużyna została rozpirzona przez wstrząs afery korupcyjnej. Miała ona poziom stricte międzygminny, a jej genezą była chęć zawodników zdobycia środków do utrzymania siebie i własnych rodzin. W nagannym skądinąd obrocie punktami czwartoligowymi dominował zbyt, nie kupno, co poniekąd tłumaczy poprzednią tezę. Uruchomienie procederu zbiegło się z definitywnym odwróceniem się głównego, dotąd strategicznego, sponsora Unii - Zakładów Azotowych w Tarnowie! Zostawiając drużynę na przysłowiowym lodzie nie zadbano o jej elementarne warunki socjalno-bytowe. A stąd droga do źle pojętej samowystarczalności bardzo krótka… Oziębłość rzeczonych Azotów, które mimo 75-letniej tradycji, nie dają grosza na działalność sekcji, bierze się właśnie z tego czarnego PiR, wywołanego przez miejscową policję i prokuraturę, które chciały popisać się przed Polską, że też wzięły się za bary z korupcją… Jeśli do tego dodać nakładający się jednoznacznie negatywny wizerunek całej naszej piłki, na czele z PZPN, to wąż w kieszeni naczelnego dyrektora Azotów - Jerzego Marciniaka stanie się łatwiejszy do zrozumienia. Niestety, nie do zrozumienia jest fakt bezinwestycyjnego konsumowania promocyjnej marki Unii, pieczętującej się nazwą klubu jednak "zakładowego”!!! A, że sławiony przez unijny zespół zakład, wchodzący na zasadzie lidera, w skład koncernu chemicznego Tarnów - Kędzierzyn - Police, hojnie podsypuje kasę siatkarzom ZAKSY, futbolistom POGONI Szczecin i żużlowcom UNII, zachodzę w głowę, jak można być tarnowskim działaczem gospodarczym i nie rzucić bodaj nędznych resztek z pańskiego stołu chłopakom, którzy na głodnego wygrali III ligę dla 120-tysięcznego miasta!?

Na szczęście dla piłkarzy, światełko w tunelu rozbłysło za sprawą wyobraźni władz miasta, a osobliwie prezydenta Ścigały. Jako poprzednik Marciniaka na dyrektorskim stołku w Azotach, wie najlepiej o parametrach finansowych symbiozy zakładu z piłkarską emanacją aspiracji jego załogi. Wie też o negatywnych skutkach dla nastrojów tej załogi, wywołanych odcięciem piłkarzy od wymiona tradycyjnej ich karmicielki. Są przesłanki, że miasto nie da drużynie zejść na psy…


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty