Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013
SMS pobił rekord2013-01-28 19:20:00 Ryszard Kołtun

ROZMOWA Z DYREKTOREM MIROSŁAWEM GILARSKIM (druga część)


Mirosław Gilarski (41 l.) już drugą kadencję jest radnym Rady Miasta Krakowa, aktualnie niezależnym. Od 2008 r. sprawuje funkcję dyrektora Zespołu Społecznych Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego w Krakowie.


- Szkoła Mistrzostwa Sportowego przy Szablowskiego zanotowała w tym roku szkolnym rekordową w 17-letniej historii placówki ilość uczniów. Tak dokładnie, to ilu?

- Na dzień 1 września 2012 było dokładnie 250 uczniów, 173 w liceum i 77 w gimnazjum. W styczniu ta liczba nieco zmalała, mamy 168 w liceum i 76 w gimnazjum, czyli razem 244, ale mam sygnały, że kilka osób ma przyjść w połowie roku szkolnego. Nigdy nie mieliśmy tylu uczniów co teraz. To nasz podwójny sukces, zwłaszcza że w tych rocznikach brakuje młodzieży i inne szkoły, zwykłe samorządowe, miały problem z naborem i niektóre albo są wygaszane albo likwidowane. A zaczynaliśmy działalność od trzech klas licealnych, czyli w sumie około 60-70 uczniów...


- Obecnie podobny stan liczebny jest w samym tylko gimnazjum...

- Mamy aktualnie trzy klasy gimnazjalne, pierwszą, drugą i trzecią. Klasy są przeważnie 24-osobowe, z różnych względów. Po pierwsze łatwiej jest uczyć 24 niż na przykład 35. Poza tym ma to znaczenie ekonomiczne, bo jeśli klasa jest liczniejsza, to trzeba ją dzielić na grupy na różne zajęcia, informatyczne czy językowe, a to są już dodatkowe koszty funkcjonowania szkoły. W liceum klasa to na ogół zarazem drużyna piłkarska. Przykładowo 1a to klasa MKS SMS, 1b to Cracovia, a 1c to Wisła. Łatwiej jest przy takim podziale ustalić harmonogram zajęć i treningów.


- A więc faktycznie szkoła dla sportowców.

- U nas w szkole 90 procent to piłkarze, ale mamy ambitne plany, by w przyszłym roku utworzyć drugą klasę gimnazjalną dla hokeistów. Mamy zresztą aktualnie kilku hokeistów Cracovii, a czasami trafiają nam się jeszcze rodzynki z innych dyscyplin, takich nawet jak rugby czy rozmaite sporty walki.


- To co wyróżnia SMS na tle innych szkół tego typu to szkolne drużyny piłkarskie, które uczestniczą w rozgrywkach ligowych i to z powodzeniem.

- Mamy aktualnie dwie drużyny juniorów starszych, dwie drużyny juniorów młodszych i nowo utworzoną drużynę trampkarzy. Występują jako MKS SMS, w obu kategoriach juniorów grają w Małopolskiej Lidze Juniorów. Juniorzy starsi byli jesienią o krok od dużego sukcesu, czyli awansu do ligi makroregionalnej. Mówimy tu o chłopcach, którzy reprezentują MKS SMS, ale są przecież u nas uczniowie z innych klubów, w tym dwóch najsilniejszych - Wisły czy Cracovii.


- Fakt, że istnieją drużyny piłkarskie i można reprezentować szkołę daje możliwość lepszej integracji uczniów...

- To po pierwsze, ale u nas, o czym już wspominałem, kapitalny aspekt integracyjny mają także turnieje zagraniczne czy nasze wyjazdy na Kresy. To lepsze niż zielona szkoła. W trakcie dziesięciodniowych pobytów na Ukrainie zdarzają się różne sytuacje, to taka mała szkoła życia. Ostatnio nawet niektórzy uczniowie chcieli się wymigać, narzekali na brak czasu, mówili, że matura już za miesiąc i muszą się uczyć. Braliśmy więc matematyka, który im udzielał korepetycji. Jeden z uczniów miał kłopoty z tego przedmiotu, a - jak później nam powiedział - dzięki temu wyjazdowi zdał maturę. Okazało się, że jadąc wiele godzin autobusem rozwiązywali z matematykiem jakieś zadania. I akurat w autobusie przerabiali takie zadanie jakie później było na egzaminie. Można więc rzeczywiście powiedzieć, że dzięki temu wyjazdowi na Kresy zdał maturę...


- Kadrę trenerską w szkole stanowią szkoleniowcy z czołowych klubów Małopolski, poczynając od tych największych, Wisły i Cracovii...

- Mój zastępca od spraw sportowych, dyrektor Piotr Kocąb, może potwierdzić, że mamy najlepszych trenerów na rynku. Są znani i rozpoznawani nie tylko w Małopolsce, ale i w kraju. Kadra trenerska liczy około dwudziestu osób. Może trochę za dużo, ale nie zawsze oznacza to, że taki jest rzeczywisty stan liczebny. Czasem zdarza się, że jakiś nasz trener dostaje kontrakt w klubie, wtedy idzie na urlop bezpłatny. Warto mieć u siebie takich szkoleniowców, którzy mają bieżący kontakt z piłką seniorską na wysokim szczeblu, bo to też szansa dla chłopców, którzy zostaną wypatrzeni i pociągnięci wyżej. A przy tym mogą się swoim doświadczeniem dzielić w szkole, jakby ten nasz warsztat i poziom trenerski podnosić. Nasi trenerzy stale się doszkalają, prenumerują fachowe czasopisma, jeżdżą na staże, ostatnio do Herthy czy Hannoveru.


- Wciąż jeszcze panuje przekonanie, że jak szkoła sportowa to niższy poziom nauczania.

- Tak, pokutuje takie przekonanie, spotykałem się niejednokrotnie z takim stereotypem. Przychodzą do mnie różni rodzice. Jedni mówią tak: mój syn dobrze gra w piłkę, ja tutaj będę płacił czesne 250 zł miesięcznie (tyle wynosi teraz w liceum), a chłopakowi się należy, żeby skończył szkołę i zdał maturę. Oni nie są w stanie tego zrozumieć, że uczniom się każe ktoś uczyć i żeby tę maturę zdać, to minimum programowe muszą zrealizować. Dziwią się po co ta matematyka skoro chłopak dobrze gra w piłkę. Są tacy ludzie. Ale przychodzą też inni, którzy mówią: mam chłopca, który świetnie gra w piłkę, ale wy tu macie za niski poziom; i nie chcę, żeby on tu został zepsuty, bo może kiedyś będzie chciał iść na studia. Muszę tłumaczyć, że nasi absolwenci też idą na studia i to nie tylko na AWF. Mieliśmy takich, którzy poszli na UE czy UJ. Mamy też stypendystów MEN jeśli chodzi o wyniki w nauce. To jest trudna szkoła, ale jak ktoś chce, to może osiągać sukcesy w nauce, bo wszystko tutaj jest dobrze zorganizowane. Sportowiec profesjonalista w dzisiejszych czasach powinien być zresztą dobrze zorganizowany, bo musi pogodzić treningi z nauką. Jak ktoś ma dobrze ułożony harmonogram i w miarę dobrze ułożone w głowie, to nie ma z niczym problemów.


- Jak zatem jest z tym poziomem nauczania w SMS-ie? Zauważa Pan jego wzrost?

- Ja oczywiście zauważam, ale jako dyrektor mogę być nieobiektywny. Są jednak wskaźniki, na przykład EWD, czyli edukacyjna wartość dodana, są zamieszczane na stronach internetowych, więc każdy może sprawdzić. 

Dla mnie istotne, żeby oprócz wysokiego poziomu sportowego nasi uczniowie uzyskiwali w miarę wysoki poziom w nauce. I to się udaje. Jeśli chodzi o egzaminy zewnętrzne, licealne i gimnazjalne, to w niektórych mieliśmy wyniki powyżej średniej wojewódzkiej. A średnia wojewódzka to przyzwoity poziom, bo Kraków jako miasto ma zawsze lepsze wyniki niż reszta regionu. A są to przy okazji też najlepsze wyniki w kraju, bo Małopolska plasuje się w ścisłej czołówce. Skoro więc mamy średnią wojewódzką, to nie mamy się czego wstydzić. W zeszłym roku mieliśmy nawet taką sytuację, że maturę z języka polskiego zdali wszyscy, co uważam za duży sukces, bo - jak myślę - nie jest to norma dla innych szkół. Nasza polonistka, która od paru lat u nas pracuje, podkreśla zresztą, że przychodzą do nas chłopcy coraz bardziej inteligentni i ambitniejsi, jej zdaniem stale rośnie poziom wiedzy i dyskusji na lekcjach, co później daje taki efekt, że wszyscy zdają maturę z języka polskiego. To sukces, zwłaszcza że ci chłopcy gros czasu poświęcają temu co jest ich pasją życiową, czyli grze w piłkę nożną.

Jeśli chodzi o wyniki historii czy matematyki, to one były wyższe niż średnia. Pół żartem, pół serio powiedziałem, że nasza szkoła zmienia profil - z piłkarskiej na piłkarsko-matematyczną, a w przyszłości może nawet na matematyczno-piłkarską... Myślę, że zmiany jakie stale zachodzą to powód do satysfakcji. Teraz liczę na dobry wynik egzaminu gimnazjalnego, bo obecny rocznik ma nie tylko piłkarsko duży potencjał. Sądzę, że to ważna informacja dla rodziców, którzy się zastanawiają czy posłać dziecko do naszej szkoły.


Pierwsza część rozmowy - kliknij tutaj

Wkrótce - trzecia część rozmowy


Ryszard Kołtun
gilarski4.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty