Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > I liga
Sama ambicja nie wystarczy

Stal Stalowa Wola - Łódzki KS 2-3 (1-1)

0-1 Nawrocik 13

1-1 Wasilewski 23

1-2 Świątek 57

2-2 Lebioda 66

2-3 Gikiewicz 72

Sędziował Piotr Wasielewski (Kalisz). Żółte kartki: Trela - Łakomy. Widzów 2000.

STAL: Wietecha - Piszczek, Drozd, Maciorowski, Lebioda - Szymiczek, Czpak, Migalewski, Trela (83 Myszka) - Wasilewski, Salami (46 Michalczuk).

ŁKS: Wyparło - Łakomy, Hajto, Adamski, Woźniczka - Nawrocik (74 Mowlik), Sierant, Mączyński (82 Gieraga), Kujawa, Świątek (80 Wolański) - Gikiewicz.

 

Stal dwa razy doprowadzała do remisu, ale 3 punkty pojechały do Łodzi. Wszystko wskazuje na to, iż w następnym sezonie Podkarpacie nie będzie mieć swojego przedstawiciela na zapleczu ekstraklasy. Stalowcy ponownie spadli na ostatnie miejsce w tabeli i prawdopodobnie tam spędzą zimę. Podopiecznych Janusza Białka w tym roku czekają jeszcze trzy wyjazdowe mecze - z Wartą Poznań, rewelacyjnie spisującym się Dolcanem Ząbki i liderem Widzewem Łódź.

Gospodarze zostawili na boisku mnóstwo zdrowia, ale sama ambicja to za mało, gdy naprzeciwko staje zespół, który kilka miesięcy temu bez trudu utrzymał się w ekstraklasie. ŁKS w I lidze występuje tylko dlatego, że nie otrzymał licencji. W klubie od dawna źle się dzieje, długi piłkarskiej spółki sięgają 9 mln zł, a zawodnicy od czterech miesięcy nie widzieli pensji. Ostatnio zagrozili nawet strajkiem.

Kłopoty nie przeszkodziły łodzianom w zaprezentowaniu nowoczesnego i dojrzałego futbolu. Goście wykorzystali wszystkie błędy stalowców, byli szybsi, piłka im nie przeszkadzała. Gola na wagę zwycięstwa zdobył 22-letni napastnik Łukasz Gikiewicz. Podobali się jeszcze Tomasz Hajto, Adrian Świątek i Damian Nawrocik. - Stworzyliśmy tyle okazji, że grzechem byłoby nie wygrać. Sytuacja w klubie nie jest za ciekawa, jednak kłopoty nie mają przełożenia na postawę piłkarzy. I za to chłopakom należy się szacunek - mówił trener ŁKS Grzegorz Wesołowski, który kilka lat temu pracował w Stalowej Woli. Opiekun gospodarzy Janusz Białek znów załamywał ręce z powodu gry swoich defensorów. - Strzeliliśmy dwa gole, ale nie zdobyliśmy nawet punktu. Doprawdy nie wiem, ile bramek musimy strzelić, by poprawić swoją sytuację - kręcił głową z niedowierzaniem.

Aleksander Lupa

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty