Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > I liga
Piękne bramki, Sandecja wiceliderem, Świerczewski tylko chwali2010-04-24 22:24:00

Po znakomitym meczu piłkarze I-ligowej Sandecji pokonali  3-1 ŁKS Łódź  i są wiceliderem tabeli. Piękne bramki były ozdobą spotkania, podopieczni Dariusza Gawęckiego prowadzili już 3-0!


ŁKS Łódź - Sandecja Nowy Sącz 1-3 (0-1)

0-1 Gawęcki 15

0-2 Bębenek 50

0-3 Jonczyk 85

1-3 Hajto 89

Sędziował Tomasz Garbowski (Kluczbork). Żółte kartki: Gevorgyan, Hajto, Kujawa, Jackiewicz.
ŁKS: Wyparło - Hajto, Woźniczka, Adamski, Balaz - Gevorgyan (60 Sikora), Jackiewicz (81 Gieraga), Świerczewski, Madejski (68 Wolański) - Kujawa, Gikiewicz.
SANDECJA: Różalski - Makuch, Froehlich, Jędrszczyk, Borovićanin -  Bębenek,  Berliński,  Gawęcki (88 Janik),  Urban,  Hlousek (67 Jonczyk) -  Bania (76 Aleksander).


Jak nie beniaminek poczyna sobie Sandecja w I lidze. W Łodzi pokazała futbol, który podobałby się też na boiskach ekstraklasy. A do tej podopiecznym Dariusza Wójtowicza całkiem blisko, skoro są już wiceliderem tabeli, na której to pozycji zluzowali właśnie ŁKS.
Szybko goście pokazali po co przyjechali - po kwadransie prowadzili. Hlousek był pierwszym ogniwem bramkowej akcji, dograł do Bębenka, ten dośrodkował na głowę Gawęckiego, który pokonał Wyparłę. W 32 sędzia Garbowski, na codzień lewicowy poseł w obecnym parlamencie, nie uznał gola dla Sandecji, który wydaje się po powtórkach telewizyjnych prawidłowy. Berliński skorzystał z błędu bramkarza, który źle łapał piłkę i wypuścił ją z rąk. Berliński wyłuskał ją i z bliska posłał do bramki, arbiter uznał jednak, że przed trfieniem faulował bramkarza ŁKS-u. Co ciekawe, tuż przed końcem pierwszej połowie Tomasz Garbowski nie uznał też bramki ŁKS-owi, uznając, że Gikiewicz strzelał ze spalonego.

Jeszcze szybciej niż w pierwszej połowie Sandecja ustawiła sobie grę w drugiej. W 50 min, po akcji w swoim popisowym stylu podwyższył na 2-0, wcześniej wymanewrowując w polu karnym kilku rywali. Strzał techniczny i precyzyjny też był przedniej marki. Z urodą tej akcji konkurować mogła tylko uroda kolejnych bramek. W 85 minucie Jonczyk, który na boisku był od niespełna 20 minut, zachował się jak nie 18-latek. Podbił sobie piłkę i uderzył przepięknie z 16 metrów. Na to odpowiedział Hajto, lobując Różalskiego. To również było trafienie dużej urody.

Sandecja grą i wynikiem potwierdziła wysokie aspiracje.Warto zauważyć, że w jej podstawowym składzie znalazł się Piotr Bania, ostatnio rzadko wychodzący w pierwszej jedenastce Wójtowicza.

ST

 

Powiedzieli po meczu:

Dariusz Wójtowicz, trener Sandecji:

- Po okresie przymusowej przerwy obawialiśmy się jak zespół zareaguje na to wszystko. Na szczęście forma fizyczna pozostała w tym samym miejscu - pod tym względem zaprezentowaliśmy się dobrze. Obawialiśmy się konfrontacji z wiceliderem, tych wyśmienitych zawodników z ŁKS-u. Ale od pierwszej połowy graliśmy swoją piłkę. Otworzyliśmy sobie wynik dobrą akcją. Drugą część gry zdominowała pewność zespołu na boisku. Strzeliliśmy w niej dwie bramki. Moim zdaniem zasłużyliśmy na zwycięstwo. Gratulęuj piłkarzom i kibicom, którzy byli dobrze słyszalni, pomimo przewagi liczebnej gospodarzy. Znam miejsce mojego zespołu w szeregu - o każde punkty będzie bardzo trudno, ale do końca gramy swoje.

Grzegorz Wesołowski, trener ŁKS-u:
- Nic odkrywczego nie powiem. Sandecja była dziś lepsza i słusznie zdobyła trzy punkty. Powinniśmy zagrać skuteczniej w każdej formacji i zaprezentować lepsze zdyscyplinowanie taktyczne. Przyzwoita była nasza kondycja fizyczna, nie można też zarzucić piłkarzom braku ambicji. Niestety, skuteczność w obronie i ataku była fatalna. Cóż, gra toczy się dalej - teraz trzeba trawić do głów zawodników, do ich psychiki, aby za trzy dni zmazać tę plamę. Co do dzisiejszego spotkania mogę powiedzieć jeszcze tylko, że zagraliśmy to, co na dzień dzisiejszy potrafimy.
lkslodz.pl

 

PIOTR ŚWIERCZEWSKI: My bez walki, Sandecja z zacięciem

 

- Jak wrażenia po dzisiejszym meczu? Grał pan w końcu przeciwko swojemu pierwszemu klubowi.

- Nie wiem czy można tak powiedzieć, w Sandecji byłem zaledwie trampkarzem, podawałem piłki. Bardziej utożsamiam się z Dunajcem, klubem, którzy działał przy mojej szkole podstawowej. Co do meczu - przegraliśmy w bardzo słabym stylu. Szkoda, że po raz kolejny tracimy tak dużo bramek. Gdyby nie to, mecz skończyłby się 0-0. Sandecja bardzo ładnie zagrała piłką. Należy jej tylko pogratulować. Natomiast my...

- Oglądając mecz miało się wrażenie, że stanęły naprzeciw siebie zespoły różnej klasy...

- Sandecja grała fajną piłkę, mnie się podobała jej gra. My zupełnie bez walki. Mówię tu o całokształcie, nie chce nikogo wyróżniać, ponieważ przegrywamy wszyscy. Jak wygrywamy to też całym zespołem. Musimy grać z większym zaangażowaniem, bo umiejętności na pewno mamy. Ale nie jesteśmy też Barceloną, zwycięstwo musimy wybiegać, walczyć o nie! A jak wszyscy widzieliśmy w takich "przebitkach" to Sandecja z nami wygrywała. Wygrała mecz, bo wyszła na boisko z większym zacięciem, z wolą zwycięstwa. Trzeba ją za to pochwalić. Wygrała zasłużenie.

- Kibice gwizdali po jednym z pana zagrań, kiedy przy próbie strzału kopnął pan piłkę bardzo wysoko i niecelnie. Jak pan to odbiera?

Nie pamiętam tego zagrania. Zawsze staram się kopać celnie. Nie słyszałem gwizdów ani okrzyków, ale możliwe, że miały miejsce. Po to przychodzą kibice, żeby z jednej strony się radować, a z drugiej żeby poprzeklinać, "psioczyć", że jest źle. Ja jednak nie staram się kopać w powietrze albo "byle gdzie". Nawet jak piłka wychodzi na aut to staram się ją "wbić" w boisko. Takie kopanie "byle gdzie" nie jest w moim stylu. Czasem oczywiście zdarza mi się niecelne zagranie, ale w dzisiejszym meczu chyba tak dużo ich nie było.

- Sandecja jest dobrym zespołem, sam pan to potwierdza. A ŁKS wychodzi trójką obrońców na drużynę, która pokonał Górnika?

Trzeba o to zapytać trenera, ja nie decyduję... Ale my graliśmy czterema obrońcami. Nie będę tłumaczył ani kolegi, ani trenera. My robimy to co każe trener, nic więcej. Ale jeżeli przegrywamy to, tak jak mówię, przegrywamy wszyscy! Ja, Świerczewski, także biorę na siebie odpowiedzialność, czasem kopie wysoko i niecelnie, być może...

- Ta porażka sprawiła, że awans się trochę oddalił?

- Na pewno, bo jesteśmy już na trzecim miejscu. Po dzisiejszej wygranej bylibyśmy dużo wyżej, na pozycji wicelidera, ale przecież do końca jeszcze osiem kolejek. Kolejny mecz w środę, należy się szybko podnieść i grać dalej, bo to jest piłka! Jeszcze może się okazać, że skończymy ligę na drugim miejscu i będziemy mieli osiem punktów przewagi. To jest sport, prawda?

lkslodz.pl

Aktuzalizacja 25:04:2010




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty