Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > I liga
Do trzech razy sztuka...

 

Stal Stalowa Wola - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 1-1 (1-1)

1-0 Michalewskyj 9
1-1 Folc 37
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Żółte kartki: Stachowiak, Piszczek, Uwakwe - Skórnicki, Kanarski. Czerwona kartka: Uwakwe (85, druga żółta). Widzów 4 tys.
STAL
: Wietecha - Wieprzęć, Treściński, Maciorowski, Lebioda - Szymiczek, Łagiewka (24 Piszczek), Uwakwe, Trela (46 Stachowiak) - Michalewskyj (67 Czpak), Salami.
KSZO: Sotnicki - Szymoniak, Kardas, Ciesielski, Matuszczyk - Frańczak (85 Wieczorek), Wtorek (37 Skórnicki), Kanarski, Robaszek (63 Cieciura) - Folc, Cieśliński.

Dopiero w trzecim spotkaniu sezonu (notabene trzecim z rzędu na własnym stadionie) piłkarze "stalówki" sięgnęli po punktową zdobycz. Podopieczni trenera Przemysława Cecherza pierwsi zdobyli gola, jednakże prowadzenia nie zdołali utrzymać. Po zmianie stron nie potrafili również wykorzystać swojej przewagi na murawie i podarowali gościom jedno "oczko".

 

Trzy spotkania, jeden punkt - bilans otwarcia w wykonaniu "stalówki" na nogi nie powala, zważywszy że wszystkie spotkania stalowowolanie rozegrali przed własną widownią. Jeśli nie można wygrać to trzeba cieszyć się z remisu... Sobotni wynik nie krzywdzi żadnej z ekip, obie jedenastki miały sporo okazji, by pojedynek rozstrzygnąć na własną korzyść, jednakże przed przerwą zabrakło amunicji. Sam Marcin Folc, debiutujący w barwach KSZO, mógł rozstrzygnąć o losach meczu. Już w 8. minucie będąc w wybornej sytuacji, dosłownie z 3 metrów trafił wprost w stalowowolskiego golkipera, zaś chwilę później po jego strzale piłka odbiła się od słupka. Dopiął jednak swego w 38. minucie gry, uderzeniem głową posyłając futbolówkę do siatki. W ten sposób wyrównał on stan meczu, powiem od 9. minuty gospodarze prowadzili po trafieniu Ihora Michalewskiego. Co ciekawe, raz jeszcze potwierdziła się opinia, że „stalówka” zdobywa punkty wówczas, jeśli pierwsza zdobędzie bramkę.

 

Skuteczność – a właściwie jej brak – była piętą achillesową obu zespołów i chociaż gospodarze posiadali w II połowie wyraźną przewagę, to jednak ich gra przypominała bicie głową w mur.

 

- Postawiliśmy na asekurację, broniliśmy punktu, by uniknąć jakiejś groźnej kontry – mówił trener KSZO Robert Kasperczyk. Po spotkaniu niepocieszony był – całkiem słusznie - coach Stali Przemysław Cecherz.
- Popełniliśmy kolejne błędy, straciliśmy gola, którego nie powinno być. Pocieszam się jednak tym, że bramka dla nas padła z sytuacji ćwiczonej na treningach.

 

JCZ

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty