Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga JM
Gigoń, wnuk Gigonia...

 

Garbarnia Kraków - Sandecja Nowy Sącz 2-1 (0-0)

1-0 Chmura 41

1-1 Mroszczak 47

2-1 Gigoń 78

Sędziowali: Paweł Kukla oraz Kamil Sikora i Wojciech Wajda (Kraków). Żółte kartki: Dolczak, Łatka - ??.

GARBARNIA: Zawartka - Łatka,- Dolczak, Onderka, Matyasik, Torba, Chmura, Ropek, Kokoszka, Goliński (69 Litwin), Kozik (55 Gigoń).

SANDECJA: Damian - Nowakowski, Dyląg, Łukasik, Szarek - Wiktor (65 Ciężobka), Pawlik, Kozak, Tarasek (60 Janczarzyk) - Kołodziej, Mroszczak (70 Szeliga).

 

 

Niespodzianka w Krakowie, gdzie juniorzy młodsi Garbarni pokonali należącą do ścisłej czołówki drużynę Sandecji. - Piłkarsko lepiej prezentowali się rywale. Ze stuprocentowych sytuacji wychodził remis. Ale piłka przede wszystkim rozlicza z goli i ze sprytu, którym wykazał się dziś Bartosz Gigoń. No i wygraliśmy - cieszył się trener „Garbarzy” Stanisław Śliwa.

 

Natomiast kierownik drużyny Garbarni, Krzysztof Torba, opisał najważniejsze zdarzenia meczowe. - W 34. minucie Ropek zagrał do Torby, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem przestrzelił. Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy z wolnego dośrodkował Ropek i Chmura posłał głową piłkę do siatki. Wyrównanie padło szybko, po akcji Sandecji lewą stroną i strzale z pięciu metrów. W 76. minucie centrował Ropek, zaś Kokoszka uderzał nad poprzeczką. Ale chwilę później Ropek znów dośrodkował, z rzutu wolnego, a skutecznie „główkował” Gigoń.

 

Bartosz Gigoń to syn Piotra, byłego zawodnika Garbarni. Zaś dziadkiem Bartosza jest Maciej Gigoń, na starym Ludwinowie znakomity prawoskrzydłowy drugoligowych „Brązowych”, a w poprzedniej dekadzie prezes Garbarni.


- Mecz mógł się potoczyć całkiem inaczej - uważa Janusz Pawlik, trener Sandecji. - W 6. minucie będący sam na sam Mroszczak został sfaulowany, ale wolnego nie udało się wykorzystać. 10 minut później znów świetną szansę miał Mroszczak, lecz Zawartka obronił jego strzał. W sumie, w pierwszej połowie nie działo się wiele więcej, gra toczyła się od szesnastki do szesnastki. Po przerwie straciliśmy gola wskutek głupiego zawahania się stopera i pomocnika, zawodnik Garbarni wszedł między nich i głową z czterech metrów skierował piłkę do bramki. Później przycisnęliśmy i wyrównaliśmy. Po podaniu Kołodzieja Mroszczak dopełnił formalności. Tuż przed końcem straciliśmy drugiego gola, zawahał się tym razem stoper, zamiast do przodu wybił piłkę w bok i zawodnik krakowian strzelił z bliska głową. Żal tego meczu, w którym dyktowaliśmy warunki i graliśmy o zwycięstwo. Garbarnia zagrała konsekwentnie, zagęściła środek i to co miała to strzeliła...

JC, rst

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty