Sławomir Frączek nie jest już trenerem Kalwarianki, 11 drużyny wadowickiej klasy okręgowej. Po sobotnim treningu razem z działaczami powiedział sobie "do widzenia". Przypomnijmy, że po kilku kolejkach jesieni zastąpił Krzysztofa Hajduka.

- Być może moim błędem było przejęcie zespołu w trakcie rozgrywek - mówi Sławomir Frączek, były już szkoleniowiec Kalwarianki. - Lokalne środowisko oczekiwało, że po przejęciu przeze mnie zespołu rozpocznie się jego marsz w górę tabeli, bo przecież w założeniach działaczy zespół maił walczyć o awans, a po jesieni pozostaje mu walka o byt wobec reorganizacji rozgrywek. Na pewno warunki do pracy w Kalwarii są dobre. Działaczom nie brakuje zapału do pracy, ale problem tkwi w zawodnikach, którym brakuje wojowniczych dusz. Siłą zespołu mieli być jego wychowankowie, tymczasem pod koniec rundy bywało tak, że miałem kłopot ze skleceniem "jedenastki" na mecz przed własną widownią. Po zakończeniu jesieni starałem się jeszcze szukać zawodników pod kątem rundy wiosennej. Miałem dwie oferty z innych klubów, z których nie skorzystałem. W sobotę doszliśmy z działaczami do wniosku, że może nie jest nam razem po drodze i tyle.

Do rozstania Sławomira Frączka z Kalwarianką doszło po meczu kontrolnym z Sokołem Przytkowice (V liga), zakończonym wygraną przytkowiczan 3-0.

Sławomir Frączek poprowadził Kalwariankę po raz pierwszy w meczu 5 kolejki, kiedy "meblarze" pokonali na własnym boisku Piliczankę Pilica 1-0. Zdobył z zespołem 15 punktów, podczas gdy jego poprzednik - 4.

Wcześniej Sławomir Frączek pokazał się jako twórca sukcesów w Przeciszowie, awansując z nim w ciągu dwóch lat z wadowickiej klasy okręgowej do IV ligi. Latem, tuż przed inauguracją jesieni, działacze z nieznanych powodów zrezygnowali z jego usług w Przeciszowie.
Mateusz Migalski