Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Dla Lenczyka to porażka

Cracovia – Zagłębie Lubin 1-1 (1-0)

1-0 Sacha 10
1-1 Traore 65
Sędziowali: Paweł Gil oraz Piotr Sadczuk i Marcin Borkowski (Lublin). Żółte kartki: Szeliga (71, faul na Bartczaku) - Ekwueme (40, faul na Klichu), Jackiewicz (41, faul na Golińskim). Widzów 250.

CRACOVIA: Cabaj – Sasin, Polczak, Wasiluk, Derbich – Sacha (89 Kaszuba), Szeliga, Klich (63 Kłus), Goliński, Moskała (76 Cebula) – Matusiak.
ZAGŁĘBIE: Ptak – Kapias (46 Kocot), Jasiński, Łabędzki, Costa – Bartczak, Ekwueme, Hanzel, Jackiewicz (46 Kolendowicz), Plizga (90 Dinis) – Traore.

Po bezbarwnej grze Cracovia zremisowała 1-1 z Zagłębie Lubin, demonstrując solidny futbol tylko przez 10 minut, do momentu strzelenia bramki przez Mariusza Sachę. Później dominowali lubinianie, których motywował spod linii bocznej żywiołowo reagujący trener Franciszek Smuda. Dla „Pasów” to czwarty remis w pięciu ostatnich spotkaniach, a w sumie – piąty w całych rozgrywkach.


W PRL-u każdy kłos był na wagę złota, z kolei w naszej piłkarskiej ekstraklasie, dla Franciszka Smudy każdy punkt jest na wagę złota. Tak każde „oczko” traktuje szkoleniowiec lubinian, który ciągnie za uszy swoje Zagłębie, byle tylko wyciągnąć zespół ze strefy spadkowej. – Nie chciałbym, by czekała nas gorąca zima, dlatego już teraz ciułamy każdy punkcik – dowodzi popularny „Franz”, który w pomeczowych opiniach był wyjątkowo zgodny ze swoim kolegą po fachu, Orestem Lenczykiem. Obaj panowie nie dali się sprowokować jednemu z dziennikarzy, który stwierdził kategorycznie, że poziom meczu w Sosnowcu był nędzny… - To przez kibiców, a właściwie ich brak. To inaczej wygląda przy pełnych trybunach, a inaczej przy pustych, tak jak to było w Sosnowcu. W Bundeslidze, gdyby grali bez kibiców, to byłaby większa „padlinka”… - obstawał przy swoim opiekun Zagłębia.


Ci z sympatyków Pasów, którzy zostali w domu nie mają czego żałować. Po debiutanckim golu Sachy, który przytomną główką sfinalizował dośrodkowanie Łukasza Derbicha, krakowianie wycofali się na swoją połowę, czekając na potknięcia rywali. – To mój pierwszy gol w ekstraklasie, ale nie ma żadnej radości. Wolałbym nie strzelić tej bramki, ale wygrać mecz. Tak więc nie ma czego świętować – przyznaje uczciwie Sacha, który poza wspomnianą bramką niczym  szczególnym nie zachwycił. – Nie tak dawno grałem jeszcze w Młodej Ekstraklasie, więc nic dziwnego, że fizycznie nie jestem jeszcze przygotowany do walki przez 90 minut – zaznacza na koniec wychowanek SMS Bielsko-Biała.


Asekuranctwo Cracovii, małe zaangażowanie drużyny w grę ofensywną musiały się w końcu zemścić. W pierwszej połowie protokolarni gospodarze mieli trochę szczęścia, gdyż dwukrotnie w dogodnych sytuacjach piłkę głową uderzał Łukasz Jasiński, jednak za każdym razem jego strzałom brakowało precyzji. Piłka szybowała nad poprzeczką bądź też słupkiem. – Ruszcie d...! – krzyczał do krakowskich graczy jeden z krewkich kibiców, jednak jego zachęty do bardziej agresywnej gry pozostały bez echa.
Nadzieję na lepszą jakość gry Pasów dawała akcja z 56 minuty, kiedy to Mateusz Klich – pięknie obsłużony przez Radosława Matusiaka – w sytuacji sam na sam uderzył ponad poprzeczką. – Gdyby wówczas padła dla nas druga bramka, byłoby po sprawie – stwierdził później Piotr Polczak, który nie zaliczy tego meczu do udanych. Częściej znajdujący się przy piłce lubinianie, szczególnie groźni przy stałych fragmentach gry, w końcu dopięli swego. W 65 minucie, po dokładnie wykonanym rzucie rożnym przez Mateusza Bartczaka, Traore wyskoczył dynamicznie w górę, posyłając piłkę głową do siatki. Środkowi obrońcy Cracovii w tym czasie ucięli sobie drzemkę, co kosztowało zespół utratę dwóch punktów. Ale nie tylko oni zawalali sprawę, także Matusiak ma tego gola na swoim sumieniu. - To prawda, Radek miał kryć przy stałych fragmentach Traore. No i stało się – martwił się trener Lenczyk, który cały czas szuka lekarstwa na niemoc strzelecką Cracovii, jak również fatalną grę w obronie.

 

W leczeniu różnych przypadłości boiskowych niewiele pomógł Paweł Sasin, który wskoczył do podstawowego składu. – Zagraliśmy dwie różne połowy. Musimy teraz to wszystko przeanalizować i wiele zmienić w naszej grze. Szczególnie musimy się zastanowić nad stałymi fragmentami gry, po których mamy same kłopoty – przyznaje szczerze Sasin, który akurat obchodził 26. urodziny, jednak nie miał okazji, by uczcić je golem. – Może zrobię to w następnym meczu – odkłada sprawę na później.

ZDANIEM TRENERÓW

Orest Lenczyk, Cracovia:
- Oba zespoły chciały koniecznie wygrać i uważam, że były fragmenty dobrej gry. Mamy problem w środku obrony, a ciekawostką jest to, że było tam dwóch reprezentantów Polski. Prowadząc 1-0 nie potrafimy odnieść zwycięstwa, zaś taka sytuacja nie dzieje się po raz pierwszy. Wielu zawodników Cracovii nie jest przygotowanych do sezonu od strony fizycznej. Po 30-50 minutach miotają się i trzeba teraz to wszystko sklejać. Ten remis to nieciekawy dla nas wynik, a można nawet powiedzieć, że porażka.

Franciszek Smuda, Zagłębie:
- Dla nas każdy remis, u siebie czy na wyjeździe jest na wagę złota. Myślę, że gramy coraz lepiej, idziemy w dobrym kierunku i zima będzie spokojna. Oba zespoły mogły wygrać, były bowiem sytuacje z obu stron, ale trzeba się cieszyć z remisu. Co do poziomu sędziowania, to nie było większych kontrowersji i jakichś drażliwych sytuacji. Ja zresztą postanowiłem się nie wypowiadać w tych kwestiach, by nie narobić sobie kłopotów.

Jerzy Mucha

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty