Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Bez bramek i emocji

Jagiellonia Białystok - Cracovia 0-0

Sędziował Marek Karkut z Warszawy. Żółte kartki: Frankowski, Lewczuk - Sacha, Polczak.
JAGIELLONIA:
Sandomierski - Lewczuk, Thiago, Skerla, Norambuena (66 Reich) - Gevorgyan (81 Jezierski), Staňo, Hermes, Bruno - Grosicki, Frankowski.
CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski (90+2 Sasin), Polczak, Wasiluk, Derbich - Sacha, Kłus, Baran (46 Szeliga), Klich (75 Pawlusiński), Goliński - Matusiak.

Pierwsza połowa rozpoczęła się od... ciszy na trybunach. Kibice w ramach ogólnopolskiego protestu nie prowadzili dopingu, a na ogrodzeniu pojawił się transparent z napisem: "Nikt tu nic nie będzie wieszał". Jest to efekt tego, że PZPN ukarał pięcioma tysiącami złotych Lechię Gdańsk za to, że fani tamtej drużyny uczcili rocznicę 17 września. W takich warunkach trudno się grało obu zespołom, zwłaszcza, że słychać było jedynie pokrzykiwania piłkarzy. Niczym jak na sparingu.
Od początku przewagę uzyskała Jagiellonia, ale zupełnie nie wychodził jej atak pozycyjny. Goście najprostszymi środkami rozbijali wolne ataki i szukali szczęścia w kontratakach. Tych było niewiele i tylko duża doza szczęścia mogła przynieść "Pasom" wymierną korzyść po uderzeniach Klicha, Matusiaka czy po wrzutce z wolnego Derbicha. Miejscowi mieli trzy pozycje bramkowe. W 17 minucie Frankowski obsłużył Brono, ten wbiegł z lewej strony w pole karne i z 14 metrów strzelił w "długi róg" trafiając w słupek. Po pół godzinie gry efektowne wybiegnięcie z bramki Cabaja, który uprzedził Grosickiego, uchroniło Cracovię przed utratą gola. I wreszcie w 39 minucie Hermes prostopadłym podaniem uruchomił Grosickiego, a ten z ostrego kąta strzelił obok słupka.
Po zmianie stron rozpoczął się doping i od razu poczuło się atmosferę wielkiego widowiska. Szkoda tylko, że nie wybiegł na boisko Baran, któremu kontuzja uniemożliwiła dalszy występ. W 57 minucie zaspała obrona gości, Stano ograł Mierzejewskiego i z bliska nie zdołał pokonać dobrze dysponowanego Cabaja. Po chwili znów bramkarz Cracovii był lepszy od Frankowskiego, który uderzył z woleja. Jagiellonia coraz częściej gościła na przedpolu krakowian, którzy zbyt głęboko zaczęli bronić dostępu do własnej bramki. Z upływem czasu coraz mniej działo się na murawie; białostocczanie chyba zwątpili w możliwość zdobycia gola, a goście zadowoleni z jednego punktu nie forsowali tempa. W dodatkowym czasie gry piłka wylądowała w siatce Cracovii, ale gol nie został uznany, bo Reich był na spalonym.

W sumie słabe widowisko. Krakowianie niczym nie mogli zaimponować, natomiast "Jaga" chciała, ale niewiele jej wychodziło.
* * *
Na meczu był obecny Grzegorz Szamotulski, bramkarski obieżyświat, który występował na boiskach Grecji, Austrii, Szkocji, Anglii i Izraela. Ostatnio bronił w Hiberniansie Edynburg i teraz szuka pracodawcy. Jest wielce prawdopodobne, że wzmocni Jagiellonię przez którą wraz z małżonką został zaproszony.

AnGo

Trenerski dwugłos

Orest Lenczyk, Cracovia:

- Oba zespoły miały po 120 minut w środowym Pucharze Polski, a więc z pewnością siły były nadszarpnięte. Zdawałem sobie sprawę, że jedziemy do drużyny, która jest na fali. Mecz tak się ułożył, że bramki nie straciliśmy i z jednej strony wierzyliśmy, że można nie przegrać, ale gdybyśmy się cofnęli bardziej głęboko, to z pewnością nawet tego jednego punktu byśmy nie wywieźli.
Michał Probierz, Jagiellonia:

- Po ostatnich spotkaniach wiedzieliśmy, że zespoły, które będą do nas przyjeżdżać, będą grały defensywnie i rzeczywiście Cracovia grała bardzo defensywnie. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, które mieliśmy, do tego nie dograliśmy dokładnie kilku piłek i to jest nasz problem.

W opinii zawodników

Marcin Cabaj, bramkarz Cracovii:

- Każdy punkt na wyjeździe jest cenny, bo jak widać w sobotę - ciężko się gra na wyjazdach. Udało nam się nie przegrać, dowieźć bezbrakowy remis do końca i chyba należy się z tego cieszyć. Raz pomógł nam słupek, raz trochę szczęścia, które chyba było po naszej stronie, bo Jagiellonia stworzyła kilka dogodnych sytuacji do strzelenie bramki, my natomiast zagraliśmy w miarę poprawnie, jednak czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy. Cieszymy się z tego punktu, ponieważ z przebiegu meczu należy się z niego cieszyć.
Marek Wasiluk, obrońca Cracovii, wychowanek Jagiellonii:

- Graliśmy przede wszystkim, żeby nie stracić bramki i udało się. Głównie broniliśmy swojej bramki, Jagiellonia miała w pierwszej połowie słupek, ale praktycznie takich stuprocentowych okazji nie stworzyli. Uważam, że środek obrony jest dla mnie dobrą pozycją. W sobotnim meczu w miarę dobrze to wyglądało i myślę, że tam jest moje miejsce.

JAG

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty