Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Uczeń ograł mistrza, czyli jak Fornalik przechytrzył Lenczyka

Ruch Chorzów - Cracovia 2-0 (1-0)

1-0 Grzyb 13

2-0 Niedzielan 75

Sędziowali Marcin Borski oraz Rafał Rostkowski i Maciej Szymanik (wszyscy Warszawa). Żółte kartki: Straka (42, faul na A. Baranie), Nykiel (50, faul na Sasinie) - A. Baran (54, faul na Sobiechu). Widzów 8 tys.

RUCH: Pilarz - Jakubowski, Grodzicki, Sadlok, Nykiel (52 Janoszka) - Grzyb, Straka (90+2 Scherfchen), G. Baran, Brzyski - Niedzielan (90 Pulkowski), Sobiech.

CRACOVIA: Merda - Szeliga, Polczak, Wasiluk, Derbich - Sasin, A. Baran (76 Klich), Kłus, Pawlusiński, Moskała (59 Mierzejewski) - Matusiak (83 Kaszuba).

Magia Oresta Lenczyka przestała działać. Po czterech meczach bez porażki prowadzona przez niego Cracovia przegrała 0-2 w Chorzowie. Bramki Wojciecha Grzyba i Andrzeja Niedzielana były efektem przemyślanych akcji i nie obciążają konta debiutującego w bramce "Pasów" Łukasza Merdy. Krakowianie dopiero po stracie drugiego gola ruszyli do ataku, ale na odrobienie strat było już za późno.

Waldemar Fornalik to uczeń Oresta Lenczyka, u którego pracował w roli asystenta i którego skutecznie podpatrywał. Teraz szkoleniowiec Ruchu czerpie pełnymi garściami z warsztatu trenerskiego swojego mistrza, co było widać gołym okiem w trakcie potyczki Niebieskich z Cracovią. Dwubramkowa wygrana gospodarzy była jak najbardziej zasłużona, a przy lepiej nastawionych celownikach chorzowskich piłkarzy mogła być jeszcze bardziej okazała.

- To prawda, uczeń ograł mistrza - przyznał po meczu na Cichej Fornalik, który nie krył dumy z postawy swojej drużyny. – Ja zawsze będę podkreślał, że trener Lenczyk to mój mistrz, ale ja już kiedyś wyżej z nim przegrałem – przyznaje szkoleniowiec chorzowskiej drużyny, która jest rewelacją ekstraklasy.

Krakowianie byli przez Lenczyka dość dobrze ustawieni taktycznie, ale nie mieli siły rażenia w przedniej linii. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Michał Goliński, więc rola „podwieszonego” pod atak zawodnika przypadła Dariuszowi Pawlusińskiemu. Jego współpraca z Radosławem Matusiakiem była jednak bezproduktywna, o czym świadczy chociażby znikoma ilość sytuacji golowych. Tak naprawdę to bramce Krzysztofa Pilarza Pasy zagroziły dopiero w 70. minucie, kiedy fantastycznym strzałem z odległości ponad 20 metrów popisał się Matusiak. Piłka otarła się jednak o słupek i krakowianie obeszli się smakiem... – Radek nie był sprawny fizycznie na sto procent, a przy braku Golińskiego osamotniony w ataku – potwierdził nasze spostrzeżenia trener Lenczyk.

Ten mecz mógł być bratobójczym pojedynkiem braci Baranów, jednak tak nie było, gdyż przewaga Ruchu w środku pola była wyraźna i Grzegorz miał ułatwione zadanie. A tak w ogóle, to odnosiło się wrażenie, że obaj bracia unikali się jak ognia, by jeden drugiego nie poturbował. Mimo tego krakowski Baran dość często lądował na murawie, przegrywając wiele starć z niezwykle agresywnymi graczami Ruchu. – To nie pierwszy mecz, gdy graliśmy przeciwko sobie. Dla nas to nie pierwszyzna. Ja zagrałem fatalnie, natomiast Grzesiek i jego zespół bardzo dobrze. Jak się to skończyło, wszyscy widzieli – z przekąsem zauważył pomocnik Cracovii, który odstawał mocno od brata.

Krakowianie mieli magicznego Lenczyka, natomiast Ruch… magiczny trójkąt, którego boki stanowili Wojciech Grzyb, Artur Sobiech i Andrzej Niedzielan. Początkowo wydawało się, że będziemy mieć „grzybobranie”, jako że szalejący po prawej stronie Grzyb z łatwością ogrywał rywali, posyłając na pole karne groźne dośrodkowania. To on wpisał się jako pierwszy na listę strzelców, pokonując precyzyjnym strzałem w róg debiutanta w bramce Cracovii, Łukasza Merdę. Później jednak rozszalał się Niedzielan, zaś młody Sobiech wziął na siebie rolę asystenta. To właśnie po idealnym podaniu Sobiecha w 75. minucie, Niedzielan płaskim strzałem zaskoczył Merdę. Gdy były skrzydłowy Wisły Kraków schodził przed czasem z boiska mieliśmy „standing ovation”. Oklaski stojącej widowni były jak najbardziej zasłużone, gdyż pan Andrzej był autentycznym bohaterem spotkania. – To nie jest ważne, najważniejsze było to, że zdobyliśmy trzy punkty po dobrym meczu w naszym wykonaniu. Oby tak dalej – cieszył się Niedzielan.
Jerzy Mucha

ZDANIEM TRENERÓW

Waldemar Fornalik, Ruch:
- Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, jak również z tego, że zespół zagrał jeden z najlepszych meczów w tej rundzie. Ale trzeba to powiedzieć, że Cracovia nam zagrażała. To był bardzo zdyscyplinowany zespół i musieliśmy przeciwstawić Cracovii wielką ambicję. Cały czas dążyliśmy do zwycięstwa i to było bardzo ważne. Były i takie momenty, że nie potrafiliśmy wyjść z szybką kontrą, bo Cracovia grała bardzo agresywnie. Co do Niedzielana, to był jeden z jego najlepszych meczów,

Orest Lenczyk, Cracovia:

- Zbyt łatwo przegraliśmy ten mecz. Bramki stracone zostały w sposób niefrasobliwy i w tych momentach na pewno pomogliśmy Ruchowi. A Ruch to naprawdę dobry zespół, grający bardzo swobodnie. Wiele sił zawodnicy Cracovii włożyli w ten mecz, jeżeli wykonywali osiem, może nawet dziesięć rzutów rożnych, to jest to potwierdzenie tego, że nie chcieli go przegrać. Siła ognia Cracovii była jednak za mała, by pokusić się o korzystny wynik.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty