Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Tshibamba załatwił Wisłę, teraz Cracovię

Arka Gdynia - Cracovia 2-0 (0-0)

1-0 Tshibamba 50
2-0 Labukas 80

Sędziował Piotr Siedlecki (Warszawa). Żółte kartki: Mrowiec (63 i 78, za faule) - Klich (25, faul), Owsjannikow (83, faul). Czerwone kartki: Mrowiec (78, druga żółta) - Klich (43,  faul). Widzów 2500.

ARKA: Witkowski – Kowalski, Szmatiuk, Ulanowski, Bednarek - Budziński, Mrowiec, Ława, Božok (86 F. Burkhardt) – Tshibamba (90+1 Czoska), Trytko (74 Labukas).
CRACOVIA: Merda - Mierzejewski, Tupalski, Wasiluk, Sasin – Szeliga, Klich, Baran, Pawlusiński (76 Sacha), Matusiak (76 Owsjannikow) - Moskała (46 Goliński).

Arka ma swój stadion w przebudowie, więc rozgrywa wiosną mecze na Narodowym Stadionie Rugby ze sztuczną trawą. To spore utrudnienie dla drużyn przyjezdnych, ale i gospodarzom nie wiodło się najlepiej na tym obiekcie. - Jedziemy w nieznane - twierdził trener Cracovii, Orest Lenczyk. Od pierwszych minut słychać było gorący doping. W środę Komisja Ligi przychyliła się bowiem do wniosku gdyńskiego klubu i zawiesiła wykonanie kary trzech spotkań bez udziału publiczności.


Mecz rozpoczął się od ataków miejscowych i chamskich okrzyków pod adresem... Wisły. To nie przypadek, wszak Arka przyjaźni się z "Pasami". W 6 minucie Tshibamba wpadł w pole karne i uderzył mocno z 14 metrów, ale wysoko nad poprzeczką. Później niewiele ciekawego się działo, piłka znajdowała się w środkowych rejonach boiska i dopiero w 22 minucie było gorąco na przedpolu miejscowych. Na lewym skrzydle akcję rozpoczął Matusiak, poradził sobie z Kowalskim i zagrał do Sasina, który dostrzegł lepiej ustawionego Klicha. Pomocnik "Pasów" był sam na 12. metrze, miał sporo czasu na przymierzenie i strzelił obok lewego słupka bramki Witkowskiego. To była stuprocentowa okazja i Cracovia powinna prowadzić. Po chwili znów w roli głównej wystąpił Klich, ale tym razem w negatywnej roli, bo otrzymał żółtą kartkę.  Na dwie minuty przed przerwą wyjątkowo pechowy tego wieczoru Klich po raz kolejny się nie popisał. Przy linii bocznej - w zupełnie niegroźnej sytuacji - trafił wysoko uniesioną nogą w klatkę piersiową Bednarka i musiał ujrzeć czerwony kartonik.

W pierwszej części gry żaden z zespołów nie oddał ani jednego strzału w światło bramki! - Wynik mówi sam za siebie, ale obie drużyny postawiły na defensywę. Należy żywić nadzieję, że czerwona kartka coś zmieni - mówił w przerwie były trener Cracovii, a obecnie reprezentacji młodzieżowej Stefan Majewski.
I szkoleniowiec miał rację, bowiem gdynianie szybko objęli prowadzenie. Lewy obrońca Cracovii - Sasin - wybił piłkę, tę przejął Szmatiuk i prostopadłym podaniem uruchomił Tshibambę, który znalazł się sam przed Merdą i posłał futbolówkę między jego nogami. O ułamek sekundy wcześniej mógł przerwać akcję Tupalski, lecz nie trafił nogą w piłkę. To było pierwsze uderzenie w tym spotkaniu w światło bramki. Urodzony w Kongo, a wychowany w Holandii piłkarz zdobył przed dwoma tygodniami w Krakowie jedynego gola w spotkaniu z Wisłą, teraz przyczynił się do pozbawienia punktów innego zespołu spod Wawelu.


W 58 minucie próbował zaskoczyć Witkowskiego z wolnego Goliński. Odległość (30 metrów) była spora i golkiper nie miał problemów z wyłapaniem futbolówki. Arka widząc bezradność gości osiągnęła przewagę i osiem minut później miała wyborną okazję po faulu Tupalskiego na Ławie. Rzut wolny z 17 metrów egzekwował Kowalski i trafił wprost w Merdę. W 78 minucie siły się wyrównały, bowiem z murawy został usunięty Mrowiec za przytrzymanie za koszulkę Szeligi. Wydawało się, że "Pasy" postawią wszystko na jedną kartę i ruszą do ataku. Nie zdążyli, bowiem przy chorągiewce rożnej Sasin faulował Labukasa, który kilka minut wcześniej pojawił się na murawie. Z rzutu wolnego dośrodkował na 6. metr Božok i zupełnie nie pokryty Labukas głową wpakował piłkę do siatki. Marzenia Cracovii o korzystnym rezultacie się skończyły. Co ciekawe, "Pasy" nigdy nie wywalczyły kompletu punktów z Arką w Gdyni.


- To mój pierwszy gol w Arce, ale i po raz pierwszy na meczu w Gdyni byli moja żona i córeczka. Są trzy punkty, więc trzeba być zadowolonym - powiedział Litwin Tadas Labukas.
- Zagraliśmy nieźle w pierwszej połowie. Klich mógł zostać bohaterem spotkania, bowiem miał idealną sytuację, a tymczasem stało się tak, że otrzymał czerwoną kartkę. Bramki straciliśmy po indywidualnych błędach - dodał pomocnik Cracovii, Arkadiusz Baran.

(AnGo)

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty