Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Im gorzej, tym lepiej, osłabiona Cracovia znokautowała Koronę

Cracovia Kraków - Korona Kielce 3-0 (2-0)

1-0 Matusiak 42
2-0 Matusiak 45
3-0 Goliński 71

Sędziowali Artur Radziszewski oraz Maciej Szymanik i Rafał Roguski (Warszawa). Żółte kartki: Polczak (faul na Edim). Widzów 3,5 tys.
CRACOVIA: Merda - Mierzejewski,  Tupalski, Wasiluk, Sasin - Pawlusiński (84 Owsjannikow), Polczak, Szeliga, Klich -  Moskała (57 Goliński) - Matusiak (84 Kaliciak).
KORONA: Małkowski - Jędrzejczyk, Stano, Hernani, Mijailović - Sobolewski (71 Tataj), Wilk (55 Lech), Vuković, Kiełb - Edi Andradina - Gajtkowski (46 Zieliński).

Cracovia bez Marcina Cabaja, Aleksandru Suworowa, Mariusza Sachy, Łukasza Derbicha, Arkadiusza Barana aż 3-0 pokonała na Suchych Stawach Koronę Kielce. Nokautująca końcówka pierwszej połowy była kluczem do wysokiej wygranej "Pasów".

Wobec tak wielkich ubytków kadrowych, spowodowanych kontuzjami, w składzie Cracovii musieli się pojawić dawno w nim nie widziani Tomasz Moskała i Paweł Sasin. Zadanie przed zespołem Lenczyka było naprawdę trudne.

Rozpoznawcze pierwsze minuty nie przynosiły ciekawszych sytuacji pod bramkowych. Niecelną próbę Andradiny trzeba odnotować tylko dla porządku, bo była pierwsza. Ciekawej zapowiadała się "główka" Pawlusińskiego z 6 metrów po dośrodkowaniu z prawej strony Klicha. Piłka poszybowała jednak nad poprzeczką. W 23 min nie powiodła się też strzelecka próba Matusiaka (podawał Pawlusiński).

Pierwsze pół godziny meczu stało na słabym poziomie, piłkarze nie dawali trybunom żadnych powodów do rozgrzania się w bardzo zimne popołudnie. Nuda sięgnęła tego poziomu, że wydarzeniem stała się kartka dla Polczaka w 38 min.

W 42 min wreszcie poderwali się kibice. Klich z prawej strony wrzucił piłkę w pole karne, a tam Matusiak głową skierował ją w sam górny róg bramki, Małkowski nie miał szans sięgnąć futbolówki. Cracovia w tak osłabionym składzie prowadziła 1-0 i miała za zadanie dotrwać z tym wynikiem do przerwy.

Szybko okazało się, że nie tylko dotrwała, ale wykonała plan maksimum! Trzy minuty po pierwszej bramce z dystansu uderzył Pawlusiński, piłka po drodze odbiła się od Matusiaka i całkowicie myląc Małkowskiego wpadła do siatki. 2-0 dla Cracovii! Zaraz po tym sędzia zakończył I połowę.

Zaskakujący obrót przyjęła więc końcówka pierwszej połowy, biorąc pod uwagę jej przebieg.  Najwięcej było w niej walki, sytuacji podbramkowych jak nam lekarstwo, a Cracovia miała tak piorunujący finisz.

Korona zaczęła drugą połową z jedną zmianą. Za Gajtkowskiego w ataku pojawił się Zieliński. Goście musieli się ostro zabrać do pracy, ale szybciej zamieszanie zrobiło się po ich bramką. Wybijali piłkę obrońcy. W 51 min akcja  przeniosła się pod bramkę Merdy. Z rzutu rożnego dośrodkował piłkę Sobolewski,  piłka trafiła w Hernaniego, ale dalej już nie znalazła drogi do bramki. W 56 min szczęścia próbował uderzając z dystansu Zieliński, był jednak bardzo nieprecyzyjny. Za chwilę Sobolewski uderzał na bramkę, Merda niepewnie, ale wybił piłkę.

W 57 min na boisku pojawił się Michał Goliński, leczący długo kontuzję pomocnik Cracovii zastąpił mało widocznego Tomasza Moskałę. I wkrótce okazała się to bardzo trafiona zmiana.

Cracovia mogła grać spokojniej od rywala. W 61 min na niesygnalizowany strzał zdecydował się Szeliga, z 17 m uderzał tak mocno, że Małkowski tylko próbował wybić piłkę, co mu się z trudem udało.

Szansa Korony zrodziła się zupełnie niespodziewanie dla Zielińskiego w 64 min. Po tym jak z lewej strony dogrywał piłkę w pole karne Sobolewski i przepuścił ją Wasiluk, trafiła do napastnika kielczan, ale ten tak był zaskoczony, że pozwolił się uprzedzić interweniującemu Merdzie. Za chwilę po drugiej stronie Pawlusiński nie zaskoczył  bramkarza Korony.

Za to kolejna akcja Cracovii już przyniosła jej gola. Z kontrą uciekł Matusiak, ograł dwóch rywali i zagrał na lewo do wychodzącego na wolne pole Golińskiego, ten precyzyjnie obok bramkarza posłał piłkę do siatki. Była 71 minuta spotkania i 3-0 prowadzili już gospodarze.

Korona nie ruszyła do frontalnego ataku, nie wyglądało, żeby miała jakiekolwiek atuty, którymi mogłaby już nie tyle odrobić straty, co choćby zdobyć honorową bramkę.Swobodnie rozgrywającej już swoje akcje Cracovii mógł się najwyżej przydarzyć moment dekoncentracji, z którego rywale miałby szansę skorzystać. Nic takiego się jednak  po trzecim golu się nie zdarzyło.

Cracovia odniosła pierwsze zwycięstwo w wiosennej części rozgrywek ekstraklasy. Biorąc pod uwagę skalę osłabienia kadrowego, wypadło ono więcej niż okazale.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty