Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Cracovia dobrze zaczęła, skończyła źle

Lech Poznań - Cracovia 3-1   (2-1)

0-1 Suworow 20
1-1 Kriwiec 23
2-1 Lewandowski 37

3-1 Peszko 64

Sędziował Mirosław Górecki (Katowice). Żółte kartki: Injac (faul), S. Gancarczyk (faul) - Klich (Faul). Widzów 10 tys.
LECH: Burić - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda (22 S. Gancarczyk), Djurdjević - Bandrowski, Stilić (79 Zapotoka), Injac - Peszko, Lewandowski, Kriwiec (66 Mikołajczak) .
CRACOVIA: Cabaj - Sacha, Polczak, Wasiluk, Derbich - Klich, Baran (83 Łuczak), Szeliga - Suworow, Pawlusiński (83 Kaliciak) - Owsjannikow (46 Matusiak).

Trener Orest Lenczyk znacząco zmienił ustawienie Cracovii w porównaniu do pierwszego meczu z Legią. Na środek obrony wrócił Piotr Polczak, by stworzyć parę stoperów z Markiem Wasilukiem. Niespodziewanie po ich prawej stronie zagrał Mariusz Sacha. Czołowy strzelec zespołu został prawym obrońcą, po przeciwnej stronie był Łukasz Derbich. W środku operować miała typowo trójka: Klich, Baran, Szeliga. Najbardziej wysuniętym napastnikiem był debiutujący w Cracovii Mołdawianin Georgi Owsjannikow, któremu po bokach asystowali Pawlusiński i Suworow.


Lech wrócił na swój stadion w Poznaniu, ale radość z tego faktu mógł mieć tylko częściową, bo boisko przy ul. Bułgarskiej było w fatalnym stanie. I tak jednak podopieczni Jacka Zielińskiego chcieli tu grać ofensywnie i tak zaczęli. W 5 min Stilić zagrał świetnie na wolne pole do wychodzącego tam Lewandowskiego, ten jednak za daleko dał uciec piłce i nie zdołał uderzyć jak należy. Za chwilę po stracie w środku boiska Cracovia znów była w opałach - Kriwiec podawał do Peszki, strzał tego, łapiąc piłkę na raty, zneutralizował Cabaj.

Pierwszy strzał krakowian na bramkę Lecha oddał Pawlusiński - z rzutu wolnego z ponad 20 metrów uderzał celnie, ale Burić nie miał kłopotów z obroną. Skuteczność Cracovii znacząco wzrosła w 20 min. Jej drugi strzał, po kontratku, dał jej prowadzenie. Kontrę zainicjował Klich, podał na prawo do Pawlusińskiego, ten pognał prawym skrzydłem i podał równolegle do Suworowa. Mołdawianin tuż przed linią pola karnego ocenił sytuację i zdecydował się na precyzyjne uderzenie, w dalszy górny róg. Piękny gol!


Niedługo się nim jednak krakowianie cieszyli. W 23 min Kriwiec wyrównał po akcji kolegów reprezentantów Polski. Ze środka Lewandowski zagrał na prawo do Peszki, ten dograł piłkę wzdłuż bramki na dalszy słupek, a Kriwiec wepchnął ją do bramki łapiąc Cabaja na wykroku. Bramkarz Cracovii wyszedł potem obronną ręką, przy mocnym uderzeniu Djurdjevicia, wybił piłkę. Skapitulował jednak w 37. min, gdy jego koledzy po raz kolejny nie upilnowali Peszki. Wszędobylski gracz Lecha ograł Derbicha na prawej stroni i strzelał, Cabaj wybił piłkę przed siebie, a czający się w polu karnym Lewandowski z bliska wpakował ją do siatki.

Na drugą połowę Cracovia wyszła już bez Owsjannikowa, którego zastąpił Matusiak i zaraz na wstępie uczestniczył w ciekawej akcji, nie zakończonej jednak dobrym strzałem. Bramkowo mógł też zacząć Lech. Peszko i Lewandowski zaplątali się jednak w wymianę podań, wreszcie wyczyścił przedpole Wasiluk, wybijając piłkę na aut. Lenczyk musiał zalecić bardziej ofensywną grę Klichowi, bo w pierwszych 10 minutach drugiej połowy chętniej włączał się w akcje zespołu. W 55 min podawał do Matusiaka, ktory strzelał mocno z niewygodnego kąta, ale niecelnie.

 

Kilkanaście minut upłynęło potem na walce, która chyba nieco uśpiła bramkarza Cracovii. W 64. min dał się zaskoczyć Peszce niecodziennym strzałem. Spod bocznej linii poznaniak wrzucał piłkę w pole karne i tak nią zakręcił, że nad rękami lekko wysuniętego bramkarza Cracovii wpadła  w róg między słupkiem a poprzeczką! Może gdyby udała się Cracovii odpowiedź w 67. min, gdy Szeliga, po znakomitym podaniu Pawlusińskiego, celnie główkował, ale nie pokonał z intuicją interweniującego Buricia, krakowianom dodałoby to więcej energii. Ale gol nie padł, a Lech odtąd kontrolował wydarzenia na murawie. W 90. min mógł nawet podwyższyć wynik, po tym jak stanęli obrońcy Pasów licząc na gwizdek o spalonym. Nie było go, a Lewandowski sam przed Cabajem nieznacznie przestrzelił.

 

- Po raz drugi prowadzimy z faworytem i po raz drugi pojawia się jakieś rozkojarzenie, przegrywamy. Szkoda, bo faworyci nie są w na wstępie sezonu w rewelacyjnej formie, można było zdobyć jakieś punkty. Trzeba się szybko otrząsnąć, bo teraz przed nami bezpośredni rywale w walce o utrzymanie - żałował po meczu obrońca Cracovii Marek Wasiluk.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty