Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa

Cracovia - Śląsk Wrocław 1-0 (1-0)

1-0 Sacha 45+1

Sędziowali: Robert Małek (Zabrze) oraz Marcin Lis i Krzysztof Myrmus (obaj Katowice). Żółte kartki: Socha  (29, faul na Sasze), Mierzejewski (51, faul na Mili), Łukasz Derbich (53, faul na Madeju), Mila (84, dyskusja z sędzią). Widzów 700
CRACOVIA
: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Tupalski, Derbich - Sacha, Goliński, Klich, Baran (66 Szeliga), Palusiński (87 Cebula) – Matusiak (90 Kaszuba).
ŚLĄSK: Kaczmarek - Socha, Pawelec, Celeban, Spahić - Madej, Łukasiewicz (61 Dudek), Ulatowski (85 Biliński), Mila, J. Gancarczyk (75 Wołczek) – Szewczuk.

Do 18. konfrontacji ze Śląskiem krakowianie przystępowali w doskonałych nastrojach, które tradycyjnie studził Orest Lenczyk. – Pamiętajmy, że Śląsk wygrał aż 4-0 z Odrą Wodzisław, z którą Cracovia przegrała swój mecz – przestrzegał przed hurraoptymizmem szkoleniowiec „Pasów”.

Krakowianie rozpoczęli w nieco innym ustawieniu, niż tydzień temu w meczu z Piastem Gliwice (Marka Wasiluka zastąpił Łukasz Tupalski, z kolei Sławomira Szeligę zluzował Łukasz Derbich), natomiast ten sam był… Franciszek Smuda, który zajął miejsce w loży honorowej, obok Tomasza Rząsy. – Może znajdę kogoś świeżego i młodego do kadry – żartował przed pierwszym gwizdkiem szkoleniowiec reprezentacji.

Od pierwszych minut bramka Wojciecha Kaczmarka była systematycznie ostrzeliwana przez Radosława Matusiaka i graczy drugiej linii, więc golkiper Śląska miał pełne ręce roboty. W 11. minucie piłka po ostrym uderzeniu Dariusza Pawlusińskiego zmierzała do celu, jednak w ostatniej chwili nabrała dziwnej rotacji i wylądowała na bocznej siatce. Protokolarni gospodarze musieli jednak uważać na szybkich skrzydłowych wrocławian, czyli Łukasza Madeja i Janusza Gancarczyka. Ten ostatni uciekł obrońcom po lewej stronie boiska i dopiero desperacki wybieg Marcina Cabaja zapobiegł nieszczęściu. Mimo szczerych chęci gra „Pasom” się nie układała, w środku pola nie było mowy o pressingu, zaś akcje ofensywne rozbijały się na solidnie prezentującej się defensywie Śląska. Nic dziwnego, że czystych sytuacji golowych w pierwszej połowie było jak na lekarstwo…

W momencie, gdy sędzia techniczny sygnalizował, że inauguracyjna odsłona zostanie przedłużona o minutę, zaś kibice „Pasów” powoli zaczęli wątpić w swój zespół, sprawy w swoje ręce wziął Mariusz Sacha. Skrzydłowy Cracovii otrzymał dokładne podanie od Arkadiusza Barana, prostym zwodem zostawił za sobą Tadeusza Sochę, by w finale swojej dynamicznej akcji oddać techniczny strzał w długi róg. Półgórnie uderzona piłka idealnie wylądowała w siatce, powodując rozpacz Kaczmarka i jego kolegów z obrony. – Uderzyłem jak mogłem najdokładniej i potem pozostało mi się tylko cieszyć z tego gola – stwierdził później Sacha, dla którego było to czwarte trafienie w ekstraklasie.

W przerwie w szatni Śląska miała miejsce prawdziwa „burza mózgów”, głośne krzyki słychać  było na korytarzu. Wrocławscy piłkarze, zachęcani do twardej walki przez Ryszarda Tarasiewicza, przez pierwsze 10 minut drugiej części meczu niemal nie schodzili z połowy Cracovii, jednak nie potrafili sobie wypracować sytuacji golowych. W 64. minucie goście domagali się rzutu karnego, gdy wbiegające w obręb „16”-tki Sebastian Mila upadł na ziemię, jednak o faulu nie mogło być mowy. Minutę później krakowianie mogli postawić pieczęć na swoim zwycięstwie, gdy po szybkim kontrataku, szarżujący po prawej stronie Pawlusiński podał dokładnie do Matusiaka, który miał przed sobą tylko Kaczmarka. Bramkarz Śląska nie spanikował jednak przed Matusiakiem, nie położył się przedwcześnie i nogami zablokował uderzenie napastnika Cracovii.

W ostatnim kwadransie krakowianie zbyt głęboko cofnęli się na swoją połowę, z czego skwapliwie korzystał Śląsk, który próbował na różne sposoby forsować zasieki obronne rywali. Cabaj denerwował się na kolegów z obrony, że ci pozwalali na zbyt wiele pomocnikom gości, jednak ostatecznie zachował czyste konto. – Panowie, gramy pressingiem! Nie odpuszczamy – instruował ich Cabaj. W 80. minucie golkiper „Pasów” miał sporo szczęścia, gdy po zaskakującym woleju rezerwowego Krzysztofa Wołczka, piłka dosłownie o centymetry ominęła słupek bramki Cracovii. W doliczonym czasie, po wrzutce Jakuba Kaszuby, Michał Goliński mógł zaskoczyć Kaczmarka, ale bramkarz gości efektownie obronił strzał pomocnika „Pasów”.

ZDANIEM TRENERÓW

Zwycięstwa nie przewróciły nam w głowie…

Orest Lenczyk, Cracovia: - Drużyna bardzo chciała wygrać, na odprawie przekazałem zawodnikom, że pod względem piłkarskim może to być bardzo trudny mecz. To może nie było 90 minut pięknej walki, ale wszyscy, którzy byli na boisku walczyli i zapewnili Cracovii trzy punkty. Zdecydowałem się na Łukasza Tupalskiego, gdyż liczyliśmy na jego doświadczenie w grze defensywnej. I uważam, że Tupalski nie zawiódł, spełnił swoje zadanie. Cztery zwycięstwa z rzędu? To wcale nie przewróciło nam w głowie, wiosną możemy zamieszać w ekstraklasie. Jak mocno? By nie przegrywać 2:6 i nie rozdawać punktów.

Plan nie został  zrealizowany

Ryszard Tarasiewicz, Śląsk: - Ten plan, które sobie zakładaliśmy: maksymalna ilość punktów w 5 meczach nie został zrealizowany. Szczególnie bolesna była strata gola w ostatniej minucie pierwszej połowy. Jeśli będziemy bardziej dynamiczni w akcjach ofensywnych, to nasza gra ulegnie poprawie. Teraz mamy przed sobą mecz z Polonią Warszawa i koniecznie musimy go wygrać. Musi być większa ilość strzałów i musimy wygrywać pojedynki jeden na jeden. Tego nie było w meczu z Cracovią, która zagęściła środek pola.

Jerzy Mucha

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty