Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0-1 (0-1)

0-1 Radović 34

Sędziowali Hubert Siejewicz z Białegostoku oraz Konrad Sapela i Rdaosław Siejka (obaj z Łodzi). Żółte kartki:  Cantoro (40, niesportowe zachowanie) – Choto (62, faul na Pawle Brożku), Mucha (90, niesportowe zachowanie), Rzeźniczak (90+2, niesportowe zachowa nie).   Widzów 4500.
WISŁA: Pawełek - Alvarez, Jop, Marcelo,  Piotr Brożek – Łobodziński (62 Ćwielong), Cantoro (46  Jirsak), Diaz, Kirm  -  Paweł Brożek, Małecki (79 Garguła).
LEGIA: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Komorowski -  Szałachowski (33 Radović), Smoliński (89 Borysiuk), Iwański, Rybus -  Giza  - Chinyama.

Stawka spotkania z Legią deprymująco wpłynęła na grę Wisły. Mistrzowie Polski nie umieli znaleźć sposobu na rozbicie defensywy rywali, słabo spisywali się pomocnicy, mało widoczny był Patryk Małecki. Pozostający bez wsparcia młodszego partnera w ataku Paweł Brożek nie stanowił większego zagrożenia.

 

Polski klasyk, mecz mający istotny wpływ na losy mistrzowskiego tytułu - określenia pokazujące wagę konfrontacji Wisły z Legią można by mnożyć. Krakowianie przystąpili do dzisiejszego spotkania z 7-punktową  przewagą nad drużyną z Warszawy, w dodatku z powracającymi do gry po wyleczeniu kontuzji  Mariuszem Pawełkiem i Piotrem Brożkiem, ale bez Arkadiusza Głowackiego i  Radosława Sobolewskiego. W szeregach legionistów zabrakło groźnych strzelców: Bartłomieja Grzelaka i Marcina Mięciela, pojawił się natomiast znów Takesure Chinyama – najskuteczniejszy ex aequo z Pawłem Brożkiem - zawodnik poprzedniego sezonu ekstraklasy. Obaj zdobyli po 19 bramek. Ale nie tylko ten pojedynek elektryzował kibiców na Stadionie Ludowym w Sosnowcu.


W 9 min Paweł Brożek nie potrafił z bliska pokonać Jana Muchy, marnując świetną okazję po wyprowadzeniu akcji prostopadłym podaniem przez Wojciecha Łobodzińskiego i zagraniu z prawej strony Andraża Kirma. Słowacki bramkarz miał o tyle ułatwione zadanie, że napastnik „Białej Gwiazdy” nie uderzył czysto piłki.  Takich spięć nie było, niestety, zbyt wiele, ale też bardzo poprawnie spisywali się obrońcy obu zespołów. Marcelo wprowadzał pewnymi interwencjami spokój w liniach defensywnych Wisły,  a  Dickson Choto i Inaki Astiz uprzykrzali życie Pawłowi Brożkowi.

Po to, aby czymś zaskoczyć  rywali potrzebna była aktywniejsza, bardziej kreatywna gra wiślackiej drugiej linii. Tylko na samym początku meczu takie próby podejmował Łobodziński,  ale dość szybko dostosował się do kolegów.  Zupełnie gubił się Junior Diaz.


Podopieczni Jana Urbana z każdą chwilą odważniej atakowali. W 34 min wprowadzony za kontuzjowanego Sebastiana Szałachowskiego Miroslav Radović już przy pierwszym kontakcie z piłką strzelił gola, asystował mu  Chinyama, którego nie upilnował Mariusz Jop. Z kolei, Piotr Brożek zamiast przeszkodzić przeciwnikom sygnalizował spalonego. 
Tego trafienia nie widział jeszcze selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda, bo pojawił się na trybunach dopiero pod koniec pierwszej połowy , do Sosnowca przyjechał  bezpośrednio po zwycięskim występie prowadzonego przez niego Zagłębia Lubin w Wodzisławiu Śląskim, tam nie był nawet na pomeczowej konferencji prasowej. Wśród widzów dostrzegliśmy  również leczącego złamaną nogę piłkarza Anderlechtu Bruksela Marcina Wasilewskiego.


Wszyscy liczyli na znacznie większe mocje w drugiej połowie. Poczynania mistrzów Polski miał ożywić Tomas Jirsak.  Bliski zdobycia wyrównującej bramki był w 54. min Kirm, lecz dobrze ustawiony Astiz zażegnał niebezpieczeństwo  ku rozczarowaniu sympatyków Wisły. W 66. min przed ogromną szansą podwyższenia wyniku stanął Chinyama, gdy przed polem sprezentował mu piłkę Jop. Na szczęście dla gospodarzy spudłował. 4 minuty później nie popisał się Patryk Małecki, jego dobitka potężnej „bomby” Jirsaka z dystansu, którą sparował przed siebie Mucha była bardzo niecelna.
Nie da się ukryć, że krakowianie w  starciu z wymagającym, ale dziś nie zaskakującym czymś szczególnym rywalem, wykazywali za mało determinacji.  Agresywniej zaczęli walczyć dopiero w  ostatnim kwadransie, mając nóż na gardle.  Bez powodzenia.

Pamięci Stanisława Flanka

Przed meczem uczczono pamięć jednego z najznakomitszych w historii Wisły piłkarza Stanisława Flanka, którego dziś o godz. 13 pożegnaliśmy na cmentarzu  przy ulicy Bieżanowskiej. Miał  90 lat,  a jeszcze 15 lat temu wystąpił na stadionie Wawelu w  meczu oldbojów Polska – Węgry.

Jerzy Sasorski

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty