Mołdawski bramkarz Wisły, Ilie Cebanu, skorzystał z niedyspozycji zdrowotnej Mariusza Pawełka i dostał szansę w meczu z Zagłębiem Lubin. W jego wypadku można powiedzieć, że lepiej późno niż wcale…

- Warto było tak długo czekać na tę szansę – powiedział nam zaraz po meczu Wisły z Zagłębiem Lubin wychowanek Zimbru Kiszyniów. – Broniło mi się bardzo dobrze i szkoda tylko, że rozgrywki ekstraklasy w Polsce właśnie się zakończyły.

- Czy twoja niezła postawa między słupkami w jakimś stopniu przyczyniła się do wygranej Wisły? Czujesz satysfakcję ze zwycięstwa?
- Na pewno, byłem w dobrej formie i pomagałem kolegom udanymi interwencjami. W sumie opłaciło się czekać na ten mecz i każdy dzień był dobry na mój występ. Nieważne czy to był piątek czy też niedziela… Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu, zagraliśmy na zero z tyłu, bez straty bramki. A dla bramkarza to sprawa najważniejsza.

- Wisła była zdziesiątkowana kontuzjami, więc to zwycięstwo jest szczególnie cenne. To była trzecia wygrana z rzędu, więc jest się z czego cieszyć.
- No i cieszymy się z tego zwycięstwa, bo ma ono szczególną wartość. Mieliśmy chyba 10 kontuzjowanych chłopaków, więc w tym eksperymentalnym składzie dużą sztuką było wygrać z tak silnym rywalem, jakim jest Zagłębie.

- Liczysz, że w rundzie wiosennej częściej będziesz się pojawiał w bramce Wisły?
- Numerem jeden jest Mariusz Pawełek, który nie mógł zagrać, gdyż miał komplikacje zdrowotne. A konkretnie dokuczała mu grypa żołądkowa, więc musiałem go zastąpić. Nie czuję się gorszym bramkarzem, ale o wszystkim decyduje trener. Ja marzę o tym, by zostać pierwszym bramkarzem Wisły.

- Jeden udany występ to z mało, by przekonać do siebie Macieja Skorżę. Tym bardziej, że oprócz skutecznych interwencji zdarzały cię się także kiksy…
- Nie mówmy o nich, gdyż ja ich nie pamiętam (śmiech…). Mam nadzieję, że trener zapamięta tylko moje dobre interwencje i wiosną będę częściej dostawał szansę.