Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Mieszane odczucia wiślaków po meczu z Lechem2010-04-24 20:58:00

Podział punktów w meczu na szczycie Ekstraklasy zdecydowanie bardziej urządzał piłkarzy Wisły Kraków, bowiem pozostali oni na prowadzeniu z czteropunktową  przewagą. – Dzisiaj spotkały się wyrównane drużyny. Może nie było to wielkie widowisko od strony piłkarskiej, ale obfitowało w walkę – podsumował niepocieszony swoim występem Paweł Brożek.


- Miałem ciężkie zadanie z szybkimi napastnikami Lecha. W drugiej dogodnej sytuacji chciałem sobie ustawić piłkę, a Manuel Arboleda wykorzystał to i ją wybił – nawiązywał do pierwszej połowy, w której mógł dać prowadzenie, a być może trzy punkty. Dosyć niespodziewanie został zmieniony w 78. minucie przez Tomasa Jirsaka, ale nie ma najmniejszych pretensji do trenera Henryka Kasperczaka: - On decyduje. Jestem często zmieniany i przyzwyczaiłem się do tego.

Nieco mniej krytyczny był  Patryk Małecki, który cieszył się z coraz lepszej gry Wisły… i napiętego terminarza rozgrywek. - Wyglądamy lepiej z kolejnymi meczami, na co wpływa dyspozycja fizyczna. A ja osobiście się cieszę z możliwości gry co dwa czy trzy dni. Nie lubię monotonii tygodnia. W tej sytuacji jej nie ma, bo jest jedynie czas na odnowę biologiczną i rozruch przed następnym występem – przyznał. Według niego do końca sezonu pozostały wyłącznie spotkania klasyfikowane w kategorii „ważne”. Zdanie to podzielał Piotr Brożek: - Nie wiem, z kim będzie najtrudniej wygrać. Z każdym będzie ciężko, bo część drużyn walczy o europejskie puchary, a druga połowa o utrzymanie.

Jednym z jego partnerów w linii obrony był Mariusz Jop, który zastąpił „wykartkowanego” Arkadiusza Głowackiego. W mediach trwała gorąca dyskusja, czy zdoła zastąpić kapitana. Brożek nie miał wątpliwości: - Wiedziałem, że zagra Mariusz. Po treningach byliśmy spokojni, że uda się nam zrealizować założenia w obronie.

Na trybunach zasiedli przedstawiciele klubów głównie z zachodniej Europy. Jak zgodnie przyznali, poziom spotkania nie powalił ich na kolana. Na plusa przy nazwisku mogli chyba liczyć jedynie Marcelo i Małecki. - Nie wiem, czy któryś ze scoutów zapisał mnie w notesie. Trzeba ich o to zapytać. Mówili, że mecz był średni? Jak na Słowacji i Węgrzech? Możliwe, staraliśmy się grać jak najlepiej. Jestem usatysfakcjonowany, że zaprezentowaliśmy się dobrze jako zespół. Obserwatorzy mogą pojechać w takim razie na Słowację – zakończył „Mały”.

Robert Błaszczyk




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty