Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
To nie Prima aprilis - Cracovia przegrała trzeci kolejny mecz!2010-04-01 19:31:00 AnGo

Nietypowo, bo w czwartek rozgrywany był mecz 23. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Cracovią i Jagiellonią. "Pasy" nadal nie mogą zaskoczyć, stąd nie dziwi trzecia kolejna porażka. Sytuacja krakowskiej drużyny staję się coraz mniej ciekawa.

Orest Lenczyk: W złej sprawie lepiej milczeć   GALERIA ZDJĘĆ


Cracovia - Jagiellonia Białystok 0-1 (0-0)

0-1 Jezierski 67
Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). Żółte kartki: Sasin, Baran - El Mehdi. Widzów 2500.
CRACOVIA:
Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Wasiluk, Sasin - Sacha (71 Ślusarski), Baran, Łuczak (84 Owsiannikow), Goliński - Suworow, Matusiak.
JAGIELLONIA:
Sandomierski – Alexis, Skerla, Cionek, El Mehdi - Jezierski (78 Lewczuk), Grzyb, Hermes, Lato - Burkhardt (8 Grosicki), Frankowski (66 Bruno).

Cracovia przegrała trzeci kolejny mecz i nie jest wytłumaczeniem, że zagrała bez kontuzjowanego Pawlusińskiego i pauzującego za czerwoną kartkę Klicha. Tuż przed spotkaniem niesprawne (?) zraszacze nawodniły murawę i sądzono, że widowisko zyska przez to na atrakcyjności. Czy tak jednak będzie? Okazało się po 90 minutach że nie. Niespodzianką było wybiegnięcie Cracovii w czarnych koszulkach! Na tradycyjne biało-czerwone pasy nie zgodził się arbiter, bowiem za bardzo zlewały się z żółto-czerwonymi trykotami gości. Teoretycznie to drużyna z Białegostoku powinna przebrać stroje, ale nie przywiozła pod Wawel drugiego kompletu, stąd zmiana u gospodarzy.
Pierwsze minuty nie były szczęśliwe dla Jagiellonii, bowiem już w 5 minucie wysoko wyskoczył Łuczak i trafił przypadkowo ręką w nos Burkhardta. Nos został złamany, pojawiło się sporo krwi, stąd szybka zmiana. Od początku krakowianie osiągnęli przewagę, ale nie wypracowali klarownych okazji. W 10 minucie lewą stroną przedarł się rozgrywający 100. mecz w ekstraklasie Matusiak i dośrodkował, ale wprost w ręce Sandomierskiego. Po chwili rzut rożny egzekwował Suworow i wydawało się, że osamotniony Wasiluk z bliska wpakuje piłkę do siatki. Defensor krakowski źle obliczył lot futbolówki i tylko ją głową trącił.
Po 20 minutach "Jaga" widząc bezradność miejscowych zdecydowała się na bardziej otwartą grę. Nie przełożyło się to na sytuację bramkowe. Akcje z obu stron rozgrywane było bardzo wolno, przejrzyście, więc bramkarze nie mieli nic do roboty. W 33 minucie Grosicki wrzucił piłkę na dłuższy słupek do Frankowskiego. Ten z pięciu metrów huknął z woleja i trafił w stopę wracającego Sasina! To była najlepsza dotąd okazja spotkania. Cztery minuty później rzut rożny wykonywał Lato, El Mahdi "główkował" i futbolówkę wybił z linii stojący przy słupku Mierzejewski. W doliczonym czasie gry znów Mierzejewski musiał ratować sytuację po główce... Wasiluka.
- Brakuje gry, ustawiliśmy się za bardzo defensywnie - powiedział pomocnik "Pasów" Wojciech Łuczak.
- Typowa walka o utrzymanie, a stawka paraliżuje ruchy, zwłaszcza Cracovii. Po pierwszej połowie optycznie lepsze wrażenie sprawiali goście - stwierdził były trener obu klubów Artur Płatek, który obecnie zajmuje się szkoleniem dzieci.


Druga połowa zaczęła się od świetnej akcji Suworowa i jego mocnego strzału z ok. 20 metrów. Mołdawianin mocno podkręcił futbolówkę, a ta poszybowała tuż obok słupka. Później oba zespoły dążyły do zmiany rezultatu, jednak nie dochodziły do czystych sytuacji. Warto odnotować akcje z 60 minuty. Strzelali Grosicki i Matusiak, ale w obu przypadkach piłka po rykoszetach opuściła plac gry. Pięć minut później soczyście przymierzył z dystansu bez przyjęcia Hermes i trafił wprost w ręce Cabaja. Za moment golkiper Cracovii popełnił fatalny błąd; po lekkim strzale (18 metrów) z lewej strony pola karnego w wykonaniu Grosickiego tak dziwnie łapał piłkę, że ta wypadła z rąk i nadbiegający Jezierski nie upilnowany przez Mierzejewskiego i Polczaka z bliska dopełnił formalności.
W tej niekorzystnej sytuacji trener Lenczyk wpuścił na murawę Ślusarskiego, który przez wiele miesięcy pauzował z powodu kontuzji. Po dwóch niepełnych spotkaniach w Młodej Ekstraklasie Bartek po raz pierwszy od dawna zagrał w pierwszej drużynie.

W 79 minucie cudowną akcję przeprowadzili na prawej stronie Lewczuk z Norambueną. Wymieniali futbolówkę z klepki, a zawodnicy "Pasów" tylko temu się przyglądali. A całe wydarzenie sfinalizował uderzeniem obok słupka Grosicki. W końcówce to miejscowi powinni atakować, aby przynajmniej uratować remis, jednak nic takiego nie nastąpiło i to Jagiellonia miała przewagę kontrolując wydarzenia na murawie. W 90 minucie Grosicki nie trafił do bramki z kilku metrów, a powinno być 0-2.

Cracovia oddała osiem strzałów, ale ani jednego celnego!

- Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji. Przegraliśmy drugi kolejny mecz u siebie, więc cóż mogę powiedzieć? Cieszę się jedynie z powrotu do ekstraklasy - powiedział Bartosz Ślusarski.

Zdaniem trenerów

Michał Probierz, trener Jagiellonii:
- Początek nie był dla nas pomyślny z uwagi na kontuzję Burkhardta i wymuszoną zmianę. Staraliśmy się narzucić swój styl i jak najdłużej utrzymać się przy piłce. Mieliśmy problemy ze skutecznością, ale chwała zespołowi, że wygraliśmy trudny mecz. Mimo zwycięstwa, dalej odczuwamy presję, a do utrzymania w lidze potrzeba nam jeszcze dziesięciu punktów. Nasze święta są inne niż innych, bo my mamy je jutro i pojutrze. W niedzielę i poniedziałek w planie są treningi, a w drugi dzień świąt wyjeżdżamy do Gdańska, gdzie czeka nas  trudne spotkanie w Pucharze Polski.


Orest Lenczyk, trener Cracovii:
- W złej sprawie lepiej milczeć. Przegraliśmy mecz, a bardzo liczyliśmy, że go nie przegramy. W optymistycznych prognozach mieliśmy nadzieję, że odrobimy straty ze spotkania z Ruchem. Okazało się jednak, że umiejętności piłkarskie, co najmniej, połowy zawodników gości były na takim poziomie, że Jagiellonia była zespołem lepszym od nas. Pomimo ogromnej walki na boisku, nie udało nam się tego meczu nawet zremisować.
Proszę się nie dziwić, że graliśmy ostrożnie, bo zarówno ja, jak i piłkarze zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to ciężki mecz. Po zdecydowanej porażce z Ruchem obawialiśmy się, żeby nie dać szansy Jagiellonii, zwłaszcza Frankowskiemu i Grosickiemu.
Kolejny mecz gramy za miękko. Sędzia był taki, jaki był. Z pewnością w wielu przypadkach puszczał grę. Ale to nie oznacza, że przegraliśmy mecz przez pana sędziego, absolutnie nie. Mnie niezręcznie jest gnębić arbitra, bo myśmy przegrali spotkanie i wszystko, co powiem będzie odebrane jako obwinianie sędziego.
Wszyscy zawodnicy włożyli sporo sił, aby ten mecz był meczem na korzyść Cracovii. Wszyscy starali się na miarę swoich możliwości i aktualnej dyspozycji, żeby przynajmniej zremisować.
Ponieważ słabiej zagrali Sacha i Suworow, to nie obsługiwali Matusiaka takimi podaniami, które otworzyłyby nam możliwość najpierw kopnięcia w kierunku bramki, a potem ewentualnie zdobycia gola.


Orest Lenczyk powiedział również, że nie obwinia bramkarza, Marcina Cabaja za stratę bramki. - Bramkarz absolutnie nie powinien "pluć" piłek przed siebie. Ale prawdopodobnie Cabaj zrobił to w ostatniej chwili, licząc, że strzał, który oddał Grosicki będzie bardziej do interwencji, a był prosto w niego. Ale ja nie mam pretensji do Marcina.

 

ASInfo

Aktualizacja 19:20, 19:38, 23:12


AnGo
cabaj w 01.jpg
golinski grzyb w59.jpg
grosicki suvorov w47.jpg
norambuena suvorov w64.jpg
skerla matusiak w60.jpg
baraw jezierski w95.jpg
cracovia w44.jpg
lenczyk w38.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty