Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > B klasa (Myślenice)
Niezadowoleni z remisu

Krzemień Jasienica - Jawor Jawornik 3-3 (0-1)

0-1 Hudaszek 45
1-1 Łojek 50
2-1 T. Gatlik 55
3-1 Domanus 65
3-2 Hudaszek 70
3-3 M. Kiełbowicz 80

KRZEMIEŃ: Sikora – Chwaja, Gromek, M. Gatlik, M. Golonka – Skrzeczek, T. Gatlik, B. Golonka, Dobosz – Łojek, Domanus.
JAWOR: Ocetkiewicz – J. Cudak, M. Łapa I, M. Łapa II, Pilch – M. Kiełbowicz, Węgrzyn, Piskorz, Siuta (60 Mirosław Podoba) – Hudaszek, F. Cudak.

Wydarzenia w tym meczu zdeterminował fatalny stan nawierzchni (bo nie można tego nazwać murawą) na boisku w Polance, gdzie mecze jako gospodarz rozgrywa Krzemień. W związku z tym o kombinacyjnej grze nie było mowy, przeważały zagrania długimi podaniami za plecy obrońców.

Pierwsza połowa stała na słabym poziomie. Lepiej co prawda w mecz weszli gospodarze, ale dwa strzały jakie oddali ledwo doturlały się do linii końcowej. Jawor ocknął się po 10 minutach gdy wracający po trzymeczowej karze Piskorz zagrał do M. Kiełbowicza, ale ten z 12 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Potem swoich sił w strzałach z dystansu próbował dwukrotnie Piskorz, ale w obu przypadkach Sikora z pewną dozą szczęścia wybronił te uderzenia. Piłka po jednym z nich potoczyła się nawet po linii bramkowej, ale nie wpadła do siatki. Swoich sił próbował też Hudaszek oraz po rzucie rożnym Węgrzyn, który główkował minimalnie nad poprzeczką. Krzemień odgryzał się kontratakami, po jednej z takich akcji i zbyt krótkim wybiciu piłki przez obrońców z 25 metrów strzelił T. Gatlik, futbolówka otarła się o stopera Jaworu i po odbiciu od słupka wyszła na aut bramkowy. Ten sam gracz w 40. minucie popisał się kolejnym strzałem z dystansu, piłka skozłowała przed Ocetkiewiczem, co o mało nie zaskoczyło golkipera Jaworu. W końcówce gospodarze przycisnęli, ale poza kilkoma rzutami rożnymi nic nie wskórali. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem Hudaszek został faulowany przy linii bocznej pola karnego z lewej strony. Sam poszkodowany technicznym strzałem w "krótki" róg zaskoczył Sikorę. Sędzia nawet nie wznawiał gry od środka.

W przerwie w ekipie gości panowały dobre nastroje i tuż po zmianie stron mogły być jeszcze lepsze. Dwie bliźniacze szanse miał F. Cudak, prostopadłe podanie za plecy obrońców, wygrany pojedynek biegowy z obrońcą i techniczny lob nad wychodzącym bramkarzem. Tyle że w pierwszym przypadku obrońca zdołał wybić piłkę z linii bramkowej, a za drugim razem futbolówkę do siatki niepotrzebnie wepchnął z linii bramkowej będący na pozycji spalonej M. Kiełbowicz. Gdyby popularny "Wkrętka" piłki nie dotknął byłoby 2-0 dla Jaworu. A tak doszło do całkowitego zwrotu akcji. W 15 minut Krzemień strzelił 3 bramki. Pierwsza i trzecia padły po szybkich kontratakach spowodowanych prostymi stratami w środku pola i nieudanych pułapkach ofsajdowych. Najpierw Skrzeczek zagrał krossową piłkę na prawo do Łojka, a w drugiej sytuacji M. Gatlik na lewo do Domanusa. Napastnicy gospodarzy wzorowo wykończyli kontrataki przytomnymi strzałami w "długi" róg.

W międzyczasie po rzucie rożnym doszło do sporego zamieszania w polu karnym Jaworu, piłka odbijała się niczym w bilardzie od nóg piłkarzy, wpadła wreszcie pod nogi T. Gatlika, a ten wykorzystując swoją masę i spryt zdołał przepchnąć duet stoperów i wpakować ją do siatki. Wydawało się, że Jawor już się nie podniesie. Na szczęście dla przyjezdnych dobry dzień miał Hudaszek, który po raz kolejny trafił z rzutu wolnego zza bocznej linii pola karnego. Tym razem jednak piłka poszybowała w "długi" róg i po odbiciu się od słupka zatrzepotała w siatce. W 80. minucie goście dopięli swego. Kolejna bramka padła znów po rzucie wolnym, tyle że tym razem piłka uderzona przez Piskorza z 35 m otarła się od stojącego w murze obrońcy, trafiła pod nogi wbiegającego w pole karne M. Kiełbowicza, który zrehabilitował się za swoją wcześniejszą bezmyślność i w sytuacji "sam na sam" strzelił do siatki obok bramkarza.

Jawor poczuł szansę na odwrócenie losów meczu i nadal atakował narażając się na kontrataki. Trzeba przyznać, że to gospodarze dzięki temu mieli lepsze okazje do zdobycia decydującej bramki. Najpierw w sytuacji "sam na sam" fatalnie skiksował Skrzeczek, strzelając daleko od bramki, po chwili strzelając z ostrego kąta pomylił się nieznacznie Łojek, aż wreszcie w ostatniej minucie meczu T. Gatlik uderzył w "długi" róg z 20 m, ale Ocetkiewicz z ogromnym trudem zdołał sparować piłkę końcówkami palców. Jawor mimo prób nie zdołał sobie stworzyć klarownej sytuacji, mur obronny Krzemienia nie dał się sforsować po raz czwarty. Najbliższy powodzenia był F. Cudak po podaniu z lewej strony Piskorza, ale piłka skozłowała na nierówności uniemożliwiając skuteczny strzał. Trafiła ona jeszcze pod nogi Kiełbowicza, ale ten będąc na 8. metrze nie zdołał się odwrócić i uderzyć na bramkę.

Tym sposobem ten emocjonujący, szczególnie w końcówce, mecz zakończył się remisem, z którego ani jedni, ani drudzy nie są zadowoleni. To Jawor częściej przebywał na połowie rywala, miał więcej z gry, nie przekładało się to jednak na bramkową zdobycz. Po pierwszej połowie i początku drugiej wydawało się, że goście zainkasują spokojnie komplet punktów. Wszystko to runęło w kwadrans i Jawor może cieszyć się, że wraca z jednym punktem. Kilka klarownych sytuacji w końcówce mieli gospodarze, jednak fart pod bramką Ocetkiewicza skończył się w 65. minucie. Krzemień grał defensywnie i prostymi środkami błyskawicznie kontratakował. Trzeba jednak przyznać, że ostatnie minuty jednej, jak i drugiej połowy należały do gospodarzy, kotłowało się niesamowicie pod bramką Jaworu, ale bez konsekwencji.

globusnc

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty